Nie ma przepisów regulujących kontrolę operacyjną w oparciu o system Pegasus - mówi w rozmowie z DGP Anna Ptaszek, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie.

W Polsce kontrola operacyjna jest prowadzona w uzasadnionych i opisanych prawem przypadkach, po uzyskaniu zgody prokuratora generalnego i wydaniu zgody przez sąd - mówił niedawno Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, komentując doniesienia o wykorzystaniu systemu Pegasus. Jakie więc są to uzasadnione i opisane prawem przypadki?
W każdej ustawie dotyczącej służb, które mają uprawnienia do stosowania tego typu technik, są wymienione przypadki, w których można po nie sięgać. Katalog jest obszerny. Np. w ustawie o CBA jest mowa m.in. o przekupstwie, łapownictwie wyborczym, udziale w zorganizowanej grupie lub związku przestępczym, fałszowaniu faktur, praniu brudnych pieniędzy, zakłóceniu przetargu publicznego. Z wnioskiem o kontrolę operacyjną może wystąpić policja, administracja skarbowa, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Straż Graniczna, Agencja Wywiadu, kontrwywiad wojskowy. W wielu przypadkach, zgodnie z ustawą, taki wniosek trafia wyłącznie do Sądu Okręgowego w Warszawie, np. wnioski CBA.
Jak wygląda wydanie decyzji?
Postanowienie zapada w składzie jednoosobowym. Zazwyczaj bez udziału stron. Choć sąd może zarządzić posiedzenie z udziałem prokuratora i przedstawiciela wnioskującej służby. Ja postępowałam tak w sytuacji, gdy we wniosku miałam za mało danych. W posiedzeniu nie bierze udziału osoba, której wniosek dotyczy, ani nie wie o takim posiedzeniu.
Co wniosek zawiera?
Informacje o sprawie, jej kryptonimie, opisie czynu i jego kwalifikacji oraz uzasadnienie, że należy zastosować tę technikę, bo w inny sposób nie można uzyskać stosownych materiałów, dowodów w sprawie albo zapobiec przestępstwu.
Czy we wniosku jest mowa o narzędziu, jakim służby chcą się posłużyć, stosując kontrolę operacyjną?
Tak. Bo wydajemy konkretną zgodę. W ustawach o policji, o CBA, czy ABW jest wskazane, o zbieranie jakich danych chodzi. Np. uzyskiwanie i kontrolowanie obrazu z pomieszczeń, środków transportu lub miejsc innych niż publiczne. Za każdym razem trzeba bowiem rozważyć, czy możemy się na to zgodzić ze względu na osoby trzecie, jakie przez to pomieszczenie się przewijają. Wchodzimy w sferę ochrony danych wrażliwych.
Ile może trwać kontrola?
Są dwa tryby kontroli. Tryb kodeksowy - gdy kontrolę może zarządzić sąd po wszczęciu postępowania karnego, na etapie postępowania przygotowawczego czy sądowego, na wniosek prokuratora. Ale wobec ściśle określonych podmiotów, np. podejrzanego, oskarżonego, ofiary przestępstwa, osób, z którymi te osoby mogą się kontaktować np. rodziny pokrzywdzonego.
W przypadku niecierpiącym zwłoki może kontrolę zarządzić sam prokurator, a dopiero potem zwrócić się do sądu o jej zatwierdzenie.
Może po czasie tej zgody nie dostać?
Tak i wtedy tak pozyskane materiały muszą zostać zniszczone.
A jeśli tą drogą udało się zdobyć dowody?
Tu uzasadniony niepokój może budzić fakt, że po 2016 r. został zmieniony art. 168a kodeksu postępowania karnego. I dziś dowodu nie można uznać za niedopuszczalny wyłącznie dlatego, że został uzyskany z naruszeniem przepisów postępowania lub w wyniku czynu zabronionego. Za wyjątkiem sytuacji, gdy wiązał się z popełnieniem przez funkcjonariusza publicznego w trakcie wykonywania obowiązków służbowych takich czynów, jak zabójstwo, umyślnego spowodowanie uszczerbku na zdrowiu lub pozbawienia wolności. Wszelkie inne sytuacje nie powodują, że dowód jest z automatu odrzucany. Dziś jest pełnowartościowy nawet, jeśli doszło do złamania przepisów. Inna rzecz, że w trybie postępowania procesowego osoba, wobec której stosowano techniki operacyjne, ostatecznie jest informowana o tym fakcie (choć prokurator może odraczać poinformowanie o tym do zakończenia wszelkich czynności) i może wystąpić o zbadanie, czy taka kontrola była legalna, o tyle w przypadku kontroli pozaprocesowej osoby nią objęte nigdy nie są o tym informowane. I nie mają żadnych uprawnień, by domagać się zbadania, czy zastosowano wobec nich te przepisy słusznie.
Czy takie same procedury dotyczą kontroli operacyjnej, gdy są dokonywane z użyciem narzędzia takiego jak system Pegasus?
Oficjalnie w Polsce Pegasusa nie ma. Państwo polskie ustami swoich przedstawicieli nie potwierdziło, że ta technika znajduje się w dyspozycji służb wymienionych w ustawach.
Eksperci ostrzegają, że sąd nie wie, kogo CBA chce inwigilować, bo w dokumencie sędzia przeczyta jedynie, że chodzi o osobę posługującą się telefonem z określonym numerem IMEI.
Tak, to jest problem. Sędzia bierze pod uwagę tylko to, co jest we wniosku napisane. Że sprawa dotyczy np. Jana Kowalskiego, podejrzewanego o handel narkotykami, i że posługuje się on tym numerem. Czy to rzeczywiście on i jego numer? Tego nie wiemy. Od rzetelności służby zależy, czy dysponujemy pełnymi danymi.
Dziś słychać też głosy sugerujące, że wnioskujący pokazuje sądowi to, co chce pokazać, by dostać zgodę.
Mogę się z tym zgodzić, bo sędzia nie ma dostępu do całości materiału. Częściowo to uzasadnione, bo w przypadku przestępczości zorganizowanej chodzi o ochronę źródeł informacji. Istnieją rzeczywiste powody dotyczące dobra toczących się postępowań. Ale zgadzam się też, że skala wniosków z ostatnich lat może budzić niepokój. Czy w każdy przypadku rzeczywiście chodzi tylko o narkotyki, zabójstwa, przestępczość zorganizowaną i tę najcięższego kalibru? Tego nie wiem ani ja, ani żaden inny sędzia, który takie wnioski rozpoznaje. Nie znamy spraw rozpoznawanych przez kolegów, nie czytamy ich akt, nie możemy między sobą na ten temat dyskutować. To sprawy objęte pełną tajemnicą postępowania.
Czy wnioski bywają na tyle enigmatyczne, że sędzia nie wyraża zgody na nałożenie kontroli operacyjnej?
Tak. Na to służba ma zażalenie do sądu wyższej instancji. Ale w ilu przypadkach tak się dzieje, nie wiem. To nie są dane publiczne. Tu, znów, kluczowa jest rzetelność służb i co one przedstawiają sądowi. Owszem, jeśli mamy wniosek o przedłużenie stosowania techniki, dostajemy też sprawozdania z dotychczasowych działań. Dowiadujemy się, jakie są efekty. Kontrolę operacyjną jednorazowo stosuje się na okres do 3 miesięcy, a może ona być przedłużona łącznie maksymalnie do 12 miesięcy. Jednak proszę pamiętać, że ja znam tylko te sprawy, w których sama orzekałam. Do innych nie mam dostępu.
Czy we wniosku jest informacja, kogo dotyczy kontrola?
Nie ma takiego obowiązku. Osoba, której dotyczy wniosek, może nie być ustalona z pełnych danych personalnych. Jeśli chodzi o zawody takich osób, jeśli wynika to z istoty przestępstwa, jeśli np. Jan Kowalski jest podejrzewany o branie łapówek, a jest lekarzem, to informacja na ten temat musi się znaleźć we wniosku. Ale jeśli służby wejdą w posiadanie informacji objętych tajemnicą lekarską, prokurator generalny niezwłocznie po otrzymaniu materiałów kieruje je do sądu, który zarządził kontrolę operacyjną albo wyraził na nią zgodę, o uznanie tej informacji za dowód w sprawie i zwolnienie z tej tajemnicy zawodowej, a sąd, niezwłocznie po złożeniu wniosku przez PG, wydaje postanowienie o dopuszczeniu do wykorzystania w postępowaniu karnym materiałów, o których mowa.
A jak wygląda kontrola sądowa kontroli operacyjnej?
Kontrole operacyjne nie podlegają kontroli sądu. Służby zdają pełne relacje wyłącznie prokuratorowi. Sąd Okręgowy co pół roku kontroluje jedynie zbieranie danych billingowych, czyli tych, których zebranie nie wymaga zgody sądu. W praktyce wygląda to tak - służby składają raporty w tym zakresie, wyznaczany jest sędzia lub sędziowie, którzy pełnią dyżur w kancelarii tajnej, dla konkretnego sędziego losowana jest służba, która przedstawiła wyniki swoich działań. Czyli np. Straż Graniczna dostarcza informacji, ile zebrała informacji, w sprawach z jaką kwalifikacją. Sędzia się z tymi materiałami zapoznaje. Wówczas może poprosić o materiały dotyczące konkretnej sprawy, by zobaczyć, co z tej kontroli billingów wynikło, dlaczego została zarządzona i czy miało to uzasadnienie. Z kontroli tej sporządza sprawozdanie
Widzi pani dysproporcje między uprawnieniami służb a prawami obywatelskimi?
Podzielam obawy organizacji zajmujących się prawami obywateli. Sama tracę z pola widzenia rozpoznany przeze mnie wniosek o zarządzenie kontroli operacyjnej, nie wiem, co z niego wynikło. Poza tym jest wspomniana kwestia informowania osób objętych postępowaniem, a także znowelizowanego art. 168a k.p.k. I, po raz kolejny, rzetelności służb. Bo dziś, pomimo złamania przepisów dotyczących pozyskiwania dowodów, można zdobyć informacje, które mogą być wykorzystane w postępowaniu sądowym przeciwko obywatelowi. W tym kontekście zabezpieczenie praw obywatela jest dość iluzoryczne.
Niedawno Apple wysłał użytkownikom swego sprzętu alerty o włamaniach, a grupa aktywistów Citizen Lab ujawniła, że w Polsce wykorzystano Pegasusa. Pani może z całą pewnością powiedzieć, że podpisując wnioski, nie udziela zgody na kontrolę z użyciem tego narzędzia?
Nie mogę. Opieram się na obecnych przepisach prawa. A te mówią wyraźnie, że na podstawie decyzji sądu przedsiębiorstwa telekomunikacyjne, operatorzy pocztowi oraz usługodawcy świadczący usługi drogą elektroniczną, powinni bezpłatnie zapewnić dostęp do odpowiedniej techniki, która pozwala służbom kontrolę przeprowadzić. I nie wydaje mi się, by Pegasus był w rękach takich przedsiębiorców obecnych w naszym kraju. To narzędzie, które, jak słyszymy z doniesień medialnych, jest w reglamentowanym obrocie i nie trafia do rąk komercyjnych. Podkreślę, by nie było wątpliwości: techniki, na które sąd wyraża zgodę, są opisane w ustawach o służbach. O policji, ABW, CBA, AW itd. Przepisy precyzują, że technicznym adresatem wykonania kontroli operacyjnej za zgodą sądu jest przedsiębiorca telekomunikacyjny, usługodawca świadczący usługi drogą informatyczną, czy operator pocztowy. Nie ma przepisów regulujących kontrolę w oparciu o system Pegasus.
Rozmawiała Paulina Nowosielska