Resort upublicznił wczoraj projekty ustaw zmieniających strukturę sądownictwa i zmieniającą status sędziego, które od dwóch tygodni czekają na wpis do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów.
Resort upublicznił wczoraj projekty ustaw zmieniających strukturę sądownictwa i zmieniającą status sędziego, które od dwóch tygodni czekają na wpis do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów.
- Te fundamentalne zmiany mają doprowadzić do istotnego przyspieszenia prowadzenia postępowań sądowych i uproszczenia organizacji wymiaru sprawiedliwości oraz przybliżenia sądów do ludzi. Ta reforma prowadzi do radykalnego ograniczenia biurokratycznych funkcji, jakie pełnią sędziowie. Dzisiaj ponad 3 tys. sędziów spędza czas za biurkiem, przekładając papiery, zamiast orzekać - mówił wczoraj Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, po raz kolejny zapowiadając rychłą reformę sądownictwa. Tym razem minister zdecydował się upublicznić projekt nowelizacji ustawy - Prawo o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 2072 ze zm.), ale bez projektu przepisów wprowadzających tę ustawę, który czeka na wpisanie do wykazu prac programowych i legislacyjnych rządu.
Według wyliczeń MS pozwoli to na ograniczenie stanowisk funkcyjnych z 3,2 tys. do 1,1 tys. Dzięki temu pozbawieni obowiązków administracyjnych sędziowie będą więcej orzekać, co z kolei ma się przełożyć na skrócenie zatorów w sądach.
W ramach reformy resort sprawiedliwości chce zastąpić obecny trójstopniowy podział na sądy rejonowe, okręgowe i apelacyjne dwoma szczeblami - sądów okręgowych i regionalnych. Powstać ma 79 okręgów sądowych z sądami, które mają zastąpić sądy rejonowe i wydziały pierwszoinstancyjne w sądach okręgowych. W miejsca zaś wydziałów odwoławczych i sądów apelacyjnych ma zostać utworzone 20 sądów regionalnych.
- Będzie to jasne i czytelne dla obywatela, który będzie wiedział, że jego sprawę w pierwszej instancji będzie zawsze rozpoznawał sąd okręgowy, a w drugiej regionalny. Spłaszczenie struktury spowoduje również, że obciążenie sędziów będzie wyrównywane w taki sposób, aby sędziowie w referatach mieli porównywalną liczbę spraw - przekonuje Katarzyna Frydrych, wiceminister sprawiedliwości.
MS chce, by po wniesieniu sprawy do sądu okręgowego była ona przydzielana w ramach losowego systemu przydziału spraw najmniej obciążonemu sędziemu w całym okręgu. - To daje gwarancje, że sprawa będzie szybko i sprawnie rozpoznana - przekonują autorzy projektu.
Zgodność z wyrokiem TSUE przypadkowa
Istotna zmiana ma dotyczyć systemu delegacji sędziów. O tym, że jego kształt budzi duże kontrowersje, pisaliśmy w DGP wielokrotnie. Nieraz bowiem zdarzały się przypadki odwoływania sędziów z delegacji nasuwające przypuszczenia, że tego typu decyzje ministra sprawiedliwości podyktowane były przesłankami innymi niż merytoryczne. A wszystko przez przepisy, które zostawiają MS całkowitą swobodę w tej kwestii. Nie musi tłumaczyć, dlaczego odwołuje sędziego z delegacji, może to zrobić w każdym momencie, a sędzia nie może się od takiej decyzji odwołać.
16 listopada Trybunał Sprawiedliwości UE uznał, że przepisy, które umożliwiają ministrowi sprawiedliwości na podstawie niejawnych kryteriów z jednej strony delegować sędziego do sądu karnego wyższej instancji, a z drugiej bez podania przyczyn może go w każdym czasie z tej delegacji odwołać, są niezgodne z art. 19 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej.
Teraz ma się to zmienić. Z przygotowanego przez resort sprawiedliwości projektu wynika, że sędziowie będą delegowani do orzekania w innych sądach jedynie na czas określony, nie dłuższy niż dwa lata. Obecnie delegacje mogą być bezterminowe. Co jednak najważniejsze, w projekcie znalazł się przepis, który wyraźnie stanowi, że minister nie będzie już mógł odwołać sędziego z delegacji do innego sądu. Nowością jest również to, że do orzekania w innym sądzie będą mogli być ci, którzy pełnią służbę sędziowską od co najmniej pięciu lat.
- To wzmacnia niezawisłość sędziowską. Sędzia delegowany będzie miał pełną świadomość tego, że jeżeli nie zaistnieją przesłanki, które spowodują konieczność jego wcześniejszego powrotu do sądu, w postaci np. postępowania dyscyplinarnego czy orzeczenia w tym zakresie, będzie mógł wykonywać swoje obowiązki w ramach delegacji - mówiła wczoraj Katarzyna Frydrych, zaprzeczając, jakoby te zmiany miały być efektem wyroku TSUE. - Chcę stanowczo zaznaczyć, że te rozwiązania są wynikiem pracy, która była podejmowana wcześniej w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Tego chciało środowisko
- Co prawda jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale trzeba przyznać, że to propozycja, która z całą pewnością zwiększy gwarancje sędziowskiej niezawisłości - komentuje Beata Morawiec, prezes Stowarzyszenia Sędziów „Themis”. Jak dodaje, jest to zmiana, której od dłuższego czasu domagało się środowisko sędziowskie.
- Tyle tylko, że to rozwiązanie, biorąc pod uwagę niedawne orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który stwierdził, że obecny system delegacji sędziów jest niezgodny z prawem UE, powinno być wprowadzone natychmiast, a nie być częścią wielkiej reformy - mówi krakowska sędzia.
Zmian w przepisach dotyczących systemu delegacji sędziowskich domagał się również Marcin Wiącek, rzecznik praw obywatelskich. On z kolei postulował, o czym informowaliśmy na łamach DGP, wprowadzenie prawa odwołania się przez sędziego do sądu, jeśli uzna on, że odwołanie z delegacji jest arbitralne albo że jest efektem wydanego przez niego orzeczenia. Proponował również wprowadzenie obowiązku uzasadniania decyzji o odwołaniu z delegacji.
Swój pomysł na uregulowanie delegacji ma także Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”. Ono z kolei chciało wprowadzenia krótkich, 14-dniowych delegacji do sądów wyższego rzędu i całkowite zlikwidowanie delegacji do resortu sprawiedliwości. Z projektu jednak wynika, że delegacje do ministerstwa pozostaną.
Jedno powołanie na dwie instancje
Reforma zakłada też wprowadzenie jednolitego statusu sędziego, co oznacza, że sędzia będzie powoływany tylko raz na urząd sędziego sądu powszechnego i będzie od razu uprawniony do orzekania w obydwu instancjach. Zdaniem MS zaletą wprowadzenia jednolitego statusu sędziego sądu powszechnego jest uzależnienie wysokości wynagrodzenia wyłącznie od stażu oraz przebiegu służby i pełnionych funkcji. Nie trzeba będzie więc awansować, aby uzyskać wyższe uposażenie i mniejsze obciążenie pracą.
Jak podkreślał Zbigniew Ziobro, jest to najważniejsze rozwiązanie pod względem wzmocnienia niezależności sędziego.
- Za każdym razem, kiedy sędzia chce awansować, musi zabiegać o względy środowiska. Teraz sędzia będzie wolny od tego rodzaju nacisków. To rozwiązanie, na które czekało bardzo wielu sędziów, nawet takich, którzy za mną nie przepadają, a czasem nie zostawiają suchej nitki na projektach, które przedstawiam. A te zmiany, o czym miałem okazję się przekonać, witają z wielkim entuzjazmem - przekonuje Zbigniew Ziobro.
Zmiana struktury sądownictwa powoduje mnóstwo pytań dotyczących przyporządkowania sędziów orzekających dziś w sądach rejonowych, okręgowych i regionalnych do nowo tworzonych jednostek.
Z jednej strony przyjęto jako zasadę nieprzenoszenie sędziów do innych ośrodków orzeczniczych. Według zapowiedzi MS dotychczasowi sędziowie sądów rejonowych i sądów okręgowych będą pracować w sądzie okręgowym, którego obszar właściwości obejmuje obszar znoszonego sądu rejonowego lub okręgowego. Ich przeniesienie możliwe będzie tylko, jeśli sędzia sam zgłosi taki wniosek.
Sędziowie wieszczą chaos
Jednak projekt przewiduje także, że minister sprawiedliwości będzie mógł tworzyć i znosić w drodze rozporządzenia oddziały sądów okręgowych.
- To nie ma nic wspólnego z nowoczesnym zarządzaniem sądownictwem. To rozwiązanie opiera się na przekonaniu, że to jedynie minister sprawiedliwości ma wiedzę na temat tego, jakie są realne potrzeby sądów. Tymczasem tak nie jest - mówi Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Jak bowiem przypomina, już dziś to minister sprawiedliwości w sposób arbitralny decyduje np. o potrzebach kadrowych w sądach, co powoduje, że etaty orzecznicze zazwyczaj trafiają nie do tych sądów, do których powinny.
- Ponadto propozycję tę, jako zmierzającą do obejścia zasady nieprzenoszalności sędziów, należy ocenić jako nielegalną - kwituje prezes Markiewicz.
Prezes Iustitii zwraca uwagę także na to, że w udostępnionym wczoraj projekcie nie ma ani słowa na temat tego, co się stanie z 10 tys. sędziów w związku z wprowadzeniem jednolitego stanowiska sędziego sądu powszechnego. Nie wiadomo, czy np. będą musieli przejść jakąś procedurę przed obecną, nieuznawaną przez większość środowiska i kontestowaną w orzecznictwie europejskich trybunałów Krajową Radą Sądownictwa.
- Przeprowadzanie tak wielkiej reformy będzie się wiązało z ogromnym chaosem. To nie jest dobry pomysł w sytuacji, gdy już teraz sądy są niewydolne, a na sprawiedliwość trzeba czekać dużo dłużej, niż to było jeszcze kilka lat temu. Taka reorganizacja z pewnością wydłuży czas oczekiwania na wyrok o kolejne kilka miesięcy. Taką reformę można przeprowadzać, ale w sytuacji, gdy ma się świetnie działające sądownictwo - dodaje sędzia Morawiec.
W ramach reformy resort sprawiedliwości chce zastąpić obecny trójstopniowy podział na sądy rejonowe, okręgowe i apelacyjne dwoma szczeblami - sądów okręgowych i regionalnych
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama