Konsekwencje ostatniego wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka mogą być odmienne od oczekiwanych - ocenił rzecznik Sądu Najwyższego Aleksander Stępkowski. Jego zdaniem zwolennicy powszechnej weryfikacji sędziów SN zyskali nieoczekiwane i mocne wsparcie.

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł w poniedziałek, że Polska musi podjąć szybkie działania w celu rozwiązania problemu braku niezależności Krajowej Rady Sądownictwa. ETPCz orzekał w sprawie skargi złożonej przez dwoje polskich sędziów, Monikę Dolińską-Ficek i Artura Ozimka. Skarżący ubiegali się o stanowiska sędziowskie, ale nie otrzymali na nie rekomendacji KRS, decyzja nie uległa zmianie po odwołaniu do SN. Skarżący wskazywali, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, która rozpatrywała ich odwołanie, nie jest niezależna i niezawisła, ponieważ składa się z sędziów rekomendowanych przez KRS. W konsekwencji ETPCz orzekł, że w tej m.in. naruszono traktatowe prawo do rzetelnego procesu i w związku z tym Polska ma zapłacić sędziom po 15 tys. euro.

PAP zapytała o konsekwencję tego orzeczenia m.in. rzecznika SN, sędziego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Aleksandra Stępkowskiego zaliczanego do tzw. nowych sędziów. Odpowiedział on PAP, że Sąd Najwyższy będzie starał się o odwołanie od wyroku ETPCz. "Pierwszą konsekwencją tego orzeczenia będą zabiegi Sądu Najwyższego o złożenie przez Polskę wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy przed Wielka Izbą ETPCz" - wskazał. Zwrócił też uwagę, że wyrok ten na razie nie jest prawomocny i nie podlega jeszcze wykonaniu.

"Na pewno wyrok ten tworzy ważny i daleko idący kontekst dla kształtu planowanej reformy wymiaru sprawiedliwości. Nie wiem, jak ustawodawca odniesie się do argumentów Trybunału względem KRS. Jeśli uznać, że wybór członków kolegialnego organu konstytucyjnego przez parlament jest wadliwy i przekreśla niezależność takiego organu, to konstatacja taka dotyczy prezesa NBP, wszystkich sędziów TK, członków KRRiT, Rzecznika Praw Obywatelskich i innych organów powoływanych przez parlament, a przez Konstytucję opisanych jako organy niezależne" - zaznaczył sędzia Stępkowski.

Wyraził też obawę, że konsekwencje tego wyroku mogą być zgoła odmienne od oczekiwanych. Wskazał na sposób wykonania wyroku w sprawie Astradson przeciwko Islandii, który stanowi tu - jak dodał - ważny i jedyny punkt odniesienia. Podkreślił, że w Islandii przeprowadzono weryfikację sędziów powołanych wg. Trybunału z naruszeniem prawa krajowego.

"Jeśli dodamy do tego fakt, że w dwóch wyrokach TK z 2008 r. i 2017 r., stwierdzono niekonstytucyjność procedury nominacyjnej i składu KRS, a taki zarzut względem obecnej KRS leży u podstaw wyroku, o który pan pyta, to zwolennicy pomysłu na powszechną weryfikację sędziów orzekających w SN, zyskali nieoczekiwane, mocne wsparcie ze strony Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Rady Europy. Autorzy projektu reformy SN, którego fragmenty krążą w mediach od jakiegoś tygodnia, powinni wysłać do Strasbourga kwiaty i bombonierkę z podziękowaniami za wsparcie ich projektu. Mówię to bez cienia entuzjazmu" - zaznaczył sędzia Stępkowski.

Pytany, czy po orzeczeniu ETPCz Izba Kontroli Nadzwyczajnej powinna wstrzymać się od orzekania odparł, że z całą pewnością sprawa ta będzie przedmiotem najbliższego zgromadzenia sędziów tej Izby.

Poniedziałkowy wyrok ETPCz był szeroko komentowany przez polityków. Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział, że wyrok Trybunału w Strasburgu traktuje jako element szerzej zakrojonej akcji politycznej, która jest prowadzona wobec państwa polskiego. Zapowiedział, że skieruje do polskiego Trybunały Konstytucyjnego odpowiedni wniosek w tej sprawie.

Orzeczenie ETPCz z poniedziałku to nie pierwszy wyrok Trybunału w Strasburgu, w którym stwierdzono naruszenia związane z powoływaniem sędziów przy udziale obecnej KRS. W lipcu ETPCz, rozpatrując sprawę adwokat Joanny Reczkowicz, stwierdził "poważne nieprawidłowości w powoływaniu sędziów do nowo utworzonej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego po reformie legislacyjnej". Według Trybunału naruszono procedurę powoływania sędziów do SN, ponieważ zostało to powierzone KRS, "organowi, który nie miał wystarczających gwarancji niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej". Polski rząd odwołał się od tego orzeczenia, a minister Ziobro skierował w związku z nim wniosek do TK.