W czwartek w Sądzie Okręgowym w Łodzi odwołano 60 zaplanowanych rozpraw lub posiedzeń jawnych, a od początku tygodnia z wokandy we wszystkich łódzkich sądach spadło ponad 500 spraw. Ma to związek z trwająca akcją protestów pracowników sądów i ich nieobecnością w pracy.
Jak poinformowała w czwartek PAP rzeczniczka Sądu Okręgowego w Łodzi ds. karnych Iwona Konopka, tego dnia w tej instytucji obecnych było 131 urzędników i innych pracowników, choć limit zatrudnienia wynosi 412 osób. Podobna absencja była w poniedziałek, wtorek i środę.
"W czwartek wyznaczono 124 rozprawy lub posiedzenia jawne, odwołano 60 z nich, z tego 55 z powodu absencji pracowników" – przekazała.
W sumie w SO w Łodzi z powodu nieobecności ponad połowy pracowników, w tym m.in. protokolantów i asystentów sędziów od poniedziałku nie odbyło się już ok. 80 wyznaczonych spraw.
Jeszcze więcej rozpraw jest odwoływanych w pozostałych łódzkich sądach powszechnych. W Sądzie Rejonowym dla Łodzi-Śródmieścia w czwartek obecnych było 169 urzędników i innych pracowników sądu przy limicie zatrudnienia 545 osób, a w Sądzie Rejonowym dla Łodzi-Widzewa przyszło do pracy 62 urzędników przy limicie zatrudnienia 159 osób.
Z powodu braku obsady w Sądzie Rejonowym dla Łodzi-Śródmieścia w czwartek nie odbyło się 67 z 225 zaplanowanych rozpraw lub posiedzeń jawnych, a w Sądzie Rejonowym dla Łodzi-Widzewa - 38 na 109. Od poniedziałku zaś w pierwszej instytucji odwołano w sumie 281 rozpraw, a w drugiej – 174.
Nieobecność urzędników w sądach związana jest z dużą liczbą przedstawianych przez nich zwolnień lekarskich.
Pracownicy wymiaru sprawiedliwości od kilku miesięcy protestują, domagając się m.in. podwyżek wynagrodzeń o 12 proc. w przyszłym roku i zwiększenia liczby etatów.
Na początku października trzy związki zawodowe zawarły porozumienie z ministerstwem, w którym ustalono m.in., że jeszcze w tym roku na nagrody motywacyjne trafią środki w wysokości 6 proc. funduszu wynagrodzeń na 2021 r. Z kolei od początku października przed gmachem resortu sprawiedliwości stoją rozbite czerwone namioty - jest to akcja protestacyjna m.in. jednego ze związków zawodowych - Ad Rem, który nie przyłączył się do porozumienia.
Według resortu, protest został zorganizowany przez jeden z najmniejszych związków zawodowych - Ad Rem i jest motywowany politycznie, o czym – jak wskazało w środę Ministerstwo Sprawiedliwości - świadczą wspólne wystąpienia działaczy Ad Rem z posłami opozycji.
Resort poinformował też, że wystąpił do ZUS z prośbą o szczegółową weryfikację zwolnień lekarskich udzielanych w ostatnich dniach grupie pracowników sądów. "Dobro obywateli i dostęp do wymiaru sprawiedliwości są wartością nadrzędną. Dlatego Ministerstwo musi reagować. W przypadku braku podstaw wystawienia zwolnień, będą podejmowane stosowne kroki prawne" - zapowiedziało MS.
Resort poinformował w środę, że w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy coroczne podwyżki wynagrodzeń pracowników wymiaru sprawiedliwości wyniosły w sumie 45 proc. od 2016 r. "To średnio o 1584 zł wyższa pensja w przeliczeniu na jeden etat. Natomiast w latach 2010-2015, czyli za rządów obecnej opozycji, wynagrodzenia w ogóle nie wzrastały" - wskazało MS.
4 października przedstawiciele NSZZ "Solidarność", Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych oraz Forum Związków Zawodowych zawarli z MS sześciopunktowe porozumienie. Jak wynika z dokumentu, strony uzgodniły, że jeszcze w 2021 r. minister sprawiedliwości przekaże środki przeznaczone na nagrody motywacyjne dla pracowników w wysokości 6 proc. funduszu wynagrodzeń na 2021 r.
Minister zadeklarował też poparcie dla postulatu 12-proc. wzrostu wynagrodzeń zasadniczych pracowników sądownictwa powszechnego. Uzgodniono też zwiększenie liczby etatów urzędniczych i asystenckich w sądach powszechnych. Resort poinformował o pozostawieniu 429 czasowych etatów urzędniczych w sądownictwie, uzyskaniu 200 nowych etatów w sądach oraz 150 nowych etatów asystenta prokuratora. Zapowiedziano zintensyfikowanie działań zespołu do spraw przeciwdziałania mobbingowi i powołanie w jego skład specjalistów ds. mobbingu.