Po głośnej decyzji Izby Dyscyplinarnej o uchyleniu immunitetu, sędzia Sądu Najwyższego Józef Iwulski nie orzeka, nie wydaje zarządzeń jako prezes Izby Pracy, a obniżenie jego uposażenia to kwestia czasu - dowiedziała się PAP od rzecznika SN. Obrońca sędziego temu zaprzecza.

W ubiegłym tygodniu Izba Dyscyplinarna SN nieprawomocnie uchyliła immunitet prezesowi Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Józefowi Iwulskiemu, zawiesiła go w czynnościach służbowych i obniżyła mu wynagrodzenie o 25 proc. Decyzja nie zapadła jednogłośnie. Złożono zdanie odrębne. Uchylenia immunitetu Iwulskiemu domagała się prokuratura IPN, która chce postawić mu zarzut bezprawnego skazania w stanie wojennym 21-letniego robotnika za kolportowanie ulotek wymierzonych we władze PRL.

Polska Agencja Prasowa zapytała rzecznika SN Aleksandra Stępkowskiego, czy po decyzji Izby Dyscyplinarnej prezes Iwulski nadal wykonuje swoje obowiązki. Stępkowski podkreślił, że zawieszenia sędziego Iwulskiego dokonano w obowiązkach służbowych, nie tylko orzeczniczych.

"Jeśli chodzi o orzekanie, to nie wiadomo mi nic o składzie orzekającym, w którym prezes Iwulski miałby zasiadać. Naruszenie uchwały w tym względzie mogłoby powodować zasadnicze wątpliwości co do ważności postępowania. Natomiast ustawa o Sądzie Najwyższym i regulamin nie przewidują procedur, na podstawie których obowiązki prezesa izby zawieszonego w czynnościach służbowych mogłyby zostać przekazane innej osobie" - powiedział rzecznik SN.

Poinformował przy tym, że w związku z uchwałą Izby Dyscyplinarnej, prezes Iwulski zapewnił I prezes SN Małgorzatę Manowską, że nie wydaje żadnych zarządzeń. Stępkowski zauważył też, że w tej sprawie prezes Manowska ma jedynie kompetencję do obniżenia wynagrodzenia sędziemu Iwulskiemu. Jak dodał, uchwała w tym zakresie zostanie z całą pewnością wykonana.

Rzecznik przekazał też, że w tej sprawie na wniosek Manowskiej Biuro Studiów i Analiz SN sporządziło analizę, z której wynika m.in., że to sam prezes Iwulski "jest uprawniony i zobligowany" do wyznaczenia zastępcy na czas trwania zawieszenia.

O konsekwencje spornego rozstrzygnięcia Izby Dyscyplinarnej PAP zapytała też jednego z obrońców sędziego Iwulskiego, mec. Agnieszkę Helsztyńską. Adwokat poinformowała, że sędzia Iwulski po powrocie z urlopu nadal osobiście wypełnia wszystkie obowiązki prezesa Izby Pracy SN, w tym orzecznicze.

Zapewniła przy tym, że po otrzymaniu uchwały Izby Dyscyplinarnej wraz z uzasadnieniem złoży zażalenie na tę decyzję. "Mimo, że nie uznajemy tego rozstrzygnięcia będziemy je zwalczać. I to niezależnie od wątpliwości związanych z niezawisłością Izby Dyscyplinarnej. Trzeba zadbać o udokumentowanie, że osoby zajmujące się tą sprawą miały wszelkie warunki do podjęcia słusznej decyzji, a mimo to zdecydowały się kierować polityczną potrzebą. W świetle rozstrzygnięć Trybunału Sprawiedliwości UE Izba Dyscyplinarna nie jest sądem, a jej funkcjonowanie objęte zostało bezpośrednim zakazem wynikającym z środków tymczasowych" - powiedziała mec. Helsztyńska.

Z kolei sędzia Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Bohdan Bieniek, po rozstrzygnięciu Izby Dyscyplinarnej powiedział w rozmowie z PAP, że nie ma przeszkód, by Prezes Iwulski nadal wykonywał swoje obowiązki, gdyż - jego zdaniem - nie został skutecznie pozbawiony prawa do ich pełnienia.

Wskazał przy tym, że tzw. uchwała połączonych izb ze stycznia ubiegłego roku, a także wyrok SN z 5 grudnia 2019 r. ukształtowały standard, zgodnie z którym Izba Dyscyplinarna nie jest niezależnym i niezawisłym sądem. "Dlatego słusznie prezes Iwulski nadal przychodzi do pracy. Natomiast w odniesieniu do postępowania immunitetowego, to jego rozstrzygnięcie powinno zakończyć się postępowaniem przed organem, który spełnia cechy niezależnego i niezawisłego sądu" - dodał sędzia Bieniek.

Kadencja Józefa Iwulskiego na stanowisku prezesa Izby Pracy SN ubiega z końcem sierpnia. Zgromadzenie Izby wybrało już troje kandydatów na jego następcę. Są to: Bohdan Bieniek, Jolanta Frańczak i Piotr Prusinowski.

O zgodę na pociągnięcie sędziego Iwulskiego do odpowiedzialności karnej w grudniu ub.r. wystąpiła do SN Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Z ustaleń śledczych IPN wynikało, że w 1982 r. Iwulski zasiadał w składzie orzekającym, który skazał młodego robotnika z Oświęcimia na trzy lata więzienia za roznoszenie "antypaństwowych" ulotek przedstawiających kontury Polski okolone drutem kolczastym.

Sąd uznał wówczas, że mężczyzna jest winny publicznego wyszydzania PRL, a kolportując ulotki nawołuje do zamieszek i strajków. "Sąd wydał skazujący wyrok, mimo że nawet w myśl obowiązujących wówczas przepisów kodeksu karnego i dekretu o stanie wojennym działania Oskarżonego nie stanowiły przestępstwa" - podkreślała Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, dodając, że tę konstatację potwierdził też Sąd Najwyższy. W maju 1992 r. Sąd Najwyższy po rozpatrzeniu rewizji nadzwyczajnej uniewinnił opozycjonistę.

Zdaniem prokuratorów IPN zebrane dowody wskazują, że bezprawne skazanie robotnika na surową karę "miało wyłącznie cel odstraszający i wpisywało się w represyjną politykę władz PRL wobec działaczy demokratycznej opozycji". "Wyrok był zatem aktem państwowego bezprawia, a sędziowie, którzy go wydali, nie mogą korzystać z ochrony, jaką daje działanie sędziego w ramach ustawowych uprawnień i obowiązków" - argumentowała Główna Komisja.

Po uchyleniu immunitetu sędziemu Iwulskiemu w sprawie tej oświadczenie wydało 75 sędziów Sądu Najwyższego, czynnych i w stanie spoczynku. Wskazano w nim, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem, a jej decyzja ws. sędziego Iwulskiego nie jest rozstrzygnięciem.