Czy osoby, które zostały powołane na urząd sędziego bez wymaganej wówczas przez prawo opinii samego środowiska sędziowskiego, mogą orzekać? Takie pytanie zadano TSUE.

Pytania prejudycjalne wskazujące na ewentualne nieprawidłowości w procedurze powoływania sędziów sądów powszechnych do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej skierował Sąd Okręgowy w Katowicach. Ich autorem jest Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”. Było to możliwe, gdyż miał on rozpatrywać jedną ze spraw w składzie, w którym znalazła się także osoba (dalej: A.Z.) powołana na urząd sędziego w okolicznościach budzących wątpliwości.
Spór o opinie
Pytanie prawne dotyczy problemu, o którym nieraz pisaliśmy na łamach DGP. Po zmianach wprowadzonych przez obecną większość rządzącą, w efekcie których członków Krajowej Rady Sądownictwa wybiera teraz nie samo środowisko, a posłowie, część organów samorządu sędziowskiego uznała, że takie ukształtowanie KRS może być niezgodne z konstytucją i że w związku z tym do czasu rozstrzygnięcia tych wątpliwości nie będą one brały udziału w procedurze nominacyjnej przeprowadzanej przez ten organ. Innymi słowy: czasowo wstrzymały się od opiniowania kandydatów startujących w konkursach sędziowskich.
Taką decyzję podjęło także Zgromadzenie Przedstawicieli Sędziów Apelacji Katowickiej. W efekcie osoba, której dotyczy pytanie prejudycjalne, nie została zaopiniowana przez odpowiedni organ samorządu sędziowskiego, choć w obowiązującym wówczas stanie prawnym taka opinia była wymagana.
– W czasie trwania konkursu, w którym o stanowisko sędziowskie ubiegała się A.Z., obowiązywały przepisy odpowiadające konstytucyjnej zasadzie udziału samorządu sędziowskiego w procesie nominacyjnym – zwraca uwagę sam autor pytania. Jak zauważa Markiewicz, z czasem rola zgromadzeń w procesie nominacyjnym była modyfikowana, jednak nie wpływało to na ocenę prawidłowości tego procesu. Wpływ władzy sądowniczej na to, kto zostanie sędzią, był bowiem zagwarantowany tym, że głos rozstrzygający w tej kwestii należał do KRS. Tak jednak było do momentu dokonania zmian w sposobie wyłaniania członków KRS i przekazania tej kompetencji posłom, czyli przedstawicielom władzy ustawodawczej.
– Wymóg udziału organów samorządu sędziowskiego, niezależnie od tego czy będą to zgromadzenia sędziów, czy tylko i wyłącznie KRS, ale ukształtowana w zgodzie z wymogami konstytucyjnymi, znajduje oparcie w konstytucji, co powoduje, że wyłączenie tego udziału czyni procedurę nominacyjną sprzeczną z krajowym porządkiem prawnym i prowadzi do obsadzenia sądu sprzecznie z ustawą – uważa prezes Markiewicz.
Warto przypomnieć, że obowiązujące teraz regulacje nie wymagają już nawet przedstawienia przez samorząd sędziowski opinii o kandydatach. Ustawodawca w odpowiedzi na odmowę przez organy samorządu sędziowskiego brania udziału w procedurze nominacyjnej prowadzonej przez obecną KRS, wprowadził nowelizacją z 2018 r. (Dz.U. z 2018 r. poz. 1443) do ustawy o KRS (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 389 ze zm.) przepis, zgodnie z którym brak opinii kolegium sądu czy też oceny zgromadzenia ogólnego sędziów nie stanowią przeszkody w przygotowaniu przez KRS listy kandydatów na urząd sędziego. Jak pisaliśmy wówczas na łamach DGP, po tej zmianie od razu pojawiły się głosy, że brak takich dokumentów w przyszłości być może zostanie uznany za podstawę podważenia procedur konkursowych.
Podważanie izby SN
Ponadto w swoim wystąpieniu do TSUE sędzia Markiewicz zwraca uwagę na problem kontroli uchwał podejmowanych przez KRS. Zgodnie z obowiązującym prawem odwołania od nich trafiają do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Tymczasem, jak twierdzi, izba ta nie jest sądem obsadzonym należycie, a jej skład jest sprzeczny zarówno z przepisami krajowymi, jak i unijnymi.
– Tym samym procedura odwoławcza od uchwały obecnej KRS, podjętej w odniesieniu do kandydatury osoby, której dotyczą pytania, nie wypełniała wymogów skutecznej ochrony sądowej. Nie można więc uznać, aby wątpliwości dotyczące prawidłowości procedury nominacyjnej zostały poddane ocenie sądu w rozumieniu prawa UE i należycie rozważone przez ten sąd – mówi Markiewicz.
Biorąc to wszystko pod uwagę, prezes Iustitii stanął na stanowisku, że sądu, w skład którego wchodzi A.Z., nie można uznać za sąd w rozumieniu prawa unijnego.
– Po pierwsze, osoba nominowana do sądu okręgowego, nie została powołana zgodnie z prawem krajowym, ale z jego oczywistym i rażącym naruszeniem. Po drugie, nie były dostępne skuteczne środki zaskarżenia przed sądami krajowymi, w celu zbadania, jakie skutki w zakresie powołania sędziów oraz ich niezawisłości i bezstronności, zostały spowodowane wypaczeniami w procesie nominacji. Po trzecie wreszcie umyślność, systemowy charakter i powaga naruszeń w procesie nominacji kandydata na stanowisko sędziowskie skutkują odmową rozszerzenia na te osoby gwarancji ich nieusuwalności oraz ograniczają stosowanie zasady pewności prawa do podejmowanych przez nie decyzji – wylicza sędzia Markiewicz.
Tymczasem zdaniem Mariusza Królikowskiego, sędziego Sądu Okręgowego w Płocku, choć pytanie prejudycjalne katowickiego sądu zostało trochę inaczej sformułowane, to jednak nie różni się zbytnio od tych, którymi TSUE już się zajmował.
– Co więcej w gruncie rzeczy trybunał udzielił na nie odpowiedzi w wyroku z listopada 2019 r., czego efektem była też uchwała trzech izb Sądu Najwyższego. Obawiam się, że może skończyć się to odmową udzielenia odpowiedzi, jak w przypadku pytań zadanych przez sędziego Tuleyę. Zwłaszcza że, jak się wydaje, wątpliwości co do legalności powołania sędziów bez opinii zgromadzenia ogólnego sędziów, powinien rozstrzygnąć Trybunał Konstytucyjny – wskazuje sędzia Królikowski, który wątpi, czy TSUE udzieli satysfakcjonującej dla sądu pytającego odpowiedzi.
– Jeśli zaś chodzi o brak opinii zgromadzenia ogólnego dla danej kandydatury, to oczywiście opinia środowiska byłaby pożądana, ale trzeba przypomnieć, że te gremia uchylały się od jej wydania, mając nadzieję na zablokowanie konkursów na wolne stanowiska sędziowskie. Jeżeli zgromadzenie podjęło decyzję o tym, że nie opiniuje kandydatów, to niejako samo pozbawiło się głosu. Pretensje o brak można mieć raczej do osób, które nie chciały opiniować, niż do kandydatów, którzy się przecież od opinii nie uchylali. Osobiście byłem przeciwny wstrzymywaniu się od opiniowania, przestrzegając, że takie postępowanie przyniesie więcej szkody niż pożytku, zwłaszcza w sytuacji, gdy ustawa o KRS dopuszczała możliwość kontynuowania procedury bez opinii zgromadzenia. W efekcie konkursy i tak się zakończyły, a skutkiem była rezygnacja ustawodawcy z wymogu uzyskania opinii zgromadzeń sędziowskich – zaznacza sędzia Królikowski.
Nie udało nam się wczoraj skontaktować z żadnym z członków KRS, co z pewnością miało związek z trwającym w tym tygodniu posiedzeniem tego organu.
Najważniejsze organy biorące obecnie udział w procedurze powoływania sędziów