Opozycja zakłada, że będą kolejne podejścia do wyboru rzecznika praw obywatelskich. PiS liczy, że Bartłomiej Wróblewski ma szansę na poparcie w Senacie.
Opozycja zakłada, że będą kolejne podejścia do wyboru rzecznika praw obywatelskich. PiS liczy, że Bartłomiej Wróblewski ma szansę na poparcie w Senacie.
Jutro mija termin zgłaszania kandydatów na następcę Adama Bodnara w fotelu rzecznika praw obywatelskich. Kluczem znów będzie głosowanie w Senacie, bo w Sejmie Prawo i Sprawiedliwość nie powinno mieć kłopotów z przeforsowaniem kandydata. Mimo kontrowersji dotyczących wystawienia posła PiS Bartłomieja Wróblewskiego, współinicjatora wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, rządzący zakładają, że jego szanse na sukces w Senacie są większe niż poprzedniego kandydata Piotra Wawrzyka.
Tak samo myślą politycy opozycji, co nie znaczy, że sprawa jest przesądzona. Aby zostać RPO, Wróblewski musi zdobyć większość w Senacie, a na razie w najlepszym dla niego scenariuszu zapowiada się remis. Nie wiadomo, czy Wróblewskiego poprze senator PSL Jan Filip Libicki. – Jeśli nie, szanse Wróblewskiego będą praktycznie zerowe. Jeśli się wstrzyma, oceniłbym je na 10 proc. Jeśli zaś go poprze, wzrosną do 50 proc. Wtedy kluczowe może się okazać to, kto przy głosowaniu zdalnym zatrzaśnie się w łazience – twierdzi jeden z senatorów opozycji.
– Głosowanie w Sejmie nad kandydaturą posła Wróblewskiego odbędzie się zapewne 30 marca. Z kolei posiedzenie Senatu zaplanowano na połowę kwietnia. Dlatego swoją decyzję ogłoszę z takim wyprzedzeniem, by moi koledzy z PSL i większości senackiej wiedzieli, na co mają się szykować – mówi DGP senator Libicki. W gmachu przy ul. Wiejskiej można usłyszeć opinie, że senator jest aktualnie pod dużą presją ze strony kolegów i koleżanek partyjnych. – Mówi się, że odbiorą mu przewodnictwo komisji rodziny i wyrzucą z partii – twierdzi nasz rozmówca z Sejmu.
– Byłbym chyba nieprzytomny, gdybym nie uważał, że to najtrudniejszy wybór w moim życiu. Polityczne groźby pod moim adresem padają z różnych stron. Mówienie, że zabiorą mi to czy tamto może dać efekt odwrotny od zamierzonego. Na mnie działa spokojna rozmowa, a nie szantaż – odpowiada Libicki i przypomina, że w 2015 r. głosował przeciwko in vitro, będąc politykiem PO. – Usłyszałem wtedy od partyjnej koleżanki: „Jaka szkoda, że ostatnią kadencję jesteś naszym senatorem”. Tę opowieść dedykuję wszystkim, którzy dziś mi grożą. Senator ma to do siebie, że może wystartować sam – dodaje.
W wyłamanie się senatora nie wierzą politycy Platformy. – PSL pewnie go przekona. On sam chyba bardziej chce zademonstrować swoje stanowisko niż faktycznie zagłosować za Wróblewskim – ocenia nasz rozmówca. Senator Koalicji Obywatelskiej Marek Plura ma nadzieję, że zaprzyjaźniony z nim Libicki nie poprze kandydata PiS. On sam nie zamierza tego robić. – Kandydat tak mocno związany z partią polityczną i tak mocno zaangażowany w jej działalność nie powinien być RPO, bo nie byłby człowiekiem niezależnym i bezstronnym, który jest gotowy do odłożenia na bok swoich politycznych fascynacji. Dziś, znacznie częściej niż w przypadku poprzednich rzeczników, działalność RPO dotyczy odpowiedzi na działania stricte polityczne – mówi Plura.
W sprawie Wróblewskiego opozycja ma praktycznie jednolite stanowisko, to jest inaczej, jeśli chodzi o wystawienie własnych kandydatów na RPO. Na razie nie widać woli zgłoszenia wspólnej propozycji. Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, której kandydatura wcześniej łączyła KO i Lewicę, tym razem nie wystartuje. Lewica wystawi więc Piotra Ikonowicza, działacza znanego z zaangażowania w sprawy społeczne. Na razie nie widać jednak, by miał on szanse na szersze poparcie. Z kolei Koalicja Obywatelska porozumiała się z ludowcami, by zaproponować Sławomira Patyrę z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Ten podział sugeruje, że opozycja liczy raczej na utrącenie kandydata PiS w Senacie i promocję własnych kandydatów. – Ta runda należy do PiS, ale raczej nie będzie ostatnia – zauważa polityk KO. Także PiS liczy się z tym, że może być potrzebne kolejne podejście. Politycy, z którymi rozmawialiśmy, nie wykluczają, że gdyby na start zdecydowała się niezależna senator Lidia Staroń, PiS mogłoby ją poprzeć. – To możliwe, o ile teraz poprze Wróblewskiego – mówi nasz rozmówca z rządu. I wskazuje na trudności towarzyszące takiej opcji. – Po jej wyborze na RPO czekałyby nas wybory w jej okręgu. A to nie jest dla nas łatwy teren – przypomina nasz rozmówca.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama