Uzasadnienie do wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji pojawiło się „nie wiadomo skąd”. Część sędziów nie chciała go podpisać. W opublikowanym wczoraj tekście TK osłabił nieco twardą wymowę październikowego orzeczenia.
Uzasadnienie do wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji pojawiło się „nie wiadomo skąd”. Część sędziów nie chciała go podpisać. W opublikowanym wczoraj tekście TK osłabił nieco twardą wymowę październikowego orzeczenia.
Tak jak w przypadku ogłoszenia wyroku, również publikacja jego uzasadnienia sprowokowała kobiety do wyjścia na ulice. Protesty m.in. pod siedzibą trybunału rozpoczęły się, jeszcze zanim wyrok opublikowano w Dzienniku Ustaw. Po umieszczeniu uzasadnienia na stronie TK prezes Rządowego Centrum Legislacji Krzysztof Szczucki zapewnił DGP, że samo orzeczenie znajdzie się w publikatorze jeszcze w środę.
– To nie jest wyrok, bo to nie jest trybunał. Trzy osoby nie są sędziami TK. Oświadczenie pani Przyłębskiej nie może więc rodzić jakichkolwiek skutków prawnych. Jeśli któryś z urzędników kancelarii premiera zdecyduje się opublikować je w Dzienniku Ustaw, złożymy do prokuratury zawiadomienie z art. 231 k.k. mówiącego o przekroczeniu uprawnień – ostrzega Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, zapowiadając, że wczorajsza demonstracja jest tylko przygrywką do masowych protestów w najbliższych dniach.
Co do treści samego uzasadnienia nie ma zaskoczenia. Ciekawsze od samej argumentacji prawnej są jednak fragmenty mówiące o trybie prac nad pisemnymi motywami rozstrzygnięcia.
I tak np. Jarosław Wyrembak, który nie kwestionuje jego kierunku, ma wiele do powiedzenia na temat sposobu pracy TK. „Zdecydowanie nie akceptuję natomiast uzasadnienia wyroku – przedstawionego mi do podpisu w dniu 3 grudnia 2020 r. – i trybu, w jakim zostało ono ukształtowane. Nie aprobuję przyjętego sposobu uzasadniania niekonstytucyjności przepisu (…). Nie aprobuję także praktyki zbierania podpisów sędziów pod uzasadnieniem wyroku przed udostępnieniem podpisanego protokołu rozprawy z 22 października 2020 r., po której wyrok został wydany (protokół rozprawy został udostępniony sędziom Trybunału Konstytucyjnego dopiero 7 grudnia 2020 r)”.
Co więcej, przyznał on w swoim votum separatum, że doszło do „kształtowania zasadniczych motywów orzeczenia także po publicznym jego ogłoszeniu”, a także w pisemnym uzasadnieniu znalazły się wywody, które poważnie zmieniają stanowisko przedstawione publicznie jako ustne motywy. Zdradził także, że nie wszyscy członkowie składu orzekającego brali udział w naradach i głosowaniach dotyczących jego kształtu.
Jak udało nam się wczoraj nieoficjalnie ustalić, część członków składu orzekającego odmówiła podpisu po zapoznaniu się z „dość bełkotliwym” uzasadnieniem.
Wersję Jarosława Wyrembaka o dziwnym sposobie prac nad uzasadnieniem potwierdza też inny sędzia. – Był wstępny projekt, nad którym miały się toczyć prace, jednak zamiast tego po jakimś czasie pojawiła się nie wiadomo skąd gotowa wersja, którą trzeba było tylko podpisać. Jeśli została przygotowana przez sędziów TK, to na pewno nie przez wszystkich członków składu orzekającego.
Poza tym część sędziów jest niezadowolona ze złagodzenia kursu obranego podczas październikowej rozprawy. Choć sentencja jest jednoznaczna – art. 4a ust. 1 pkt 2 ustawy o planowaniu rodziny, mówiący o embriopatologicznej przesłance przerwania ciąży, jest niezgodny z konstytucyjnym prawem do życia (art. 38) i godności (art. 30), to jednocześnie w uzasadnieniu TK przyznał, że przepis ten obejmuje szeroki katalog okoliczności i „bardzo zróżnicowane przypadki”.
Tym samym choć „ciął szeroko”, usuwając z ustawy całą przesłankę embriopatologiczną, puszcza oko do ustawodawcy, że przywrócenie jej w znacznie węższej formie, obejmującej np. tylko usunięcie ciąży z powodu wad letalnych płodu, byłoby możliwe. Zwłaszcza że ostatecznie TK nie stwierdził niekonstytucyjności art. 4a ust. 2, który określa, do kiedy jest możliwe przerwanie ciąży z powodu wad płodu. Zwraca uwagę na ten fakt w zdaniu odrębnym Mariusz Muszyński, który uważa, że TK powinien był stwierdzić niekonstytucyjność zarówno przepisu dopuszczającego przesłankę dotyczącą wad płodu, jak i regulacji, do kiedy w takim wypadku aborcja jest dopuszczalna. – Dzięki temu z obrotu prawnego zostałaby wyeliminowana cała norma prawna dotycząca przesłanki przerywania ciąż. Przez błędne i nieznajdujące uzasadnienia w żadnych merytorycznych racjach ograniczenie przedmiotu kontroli Trybunał Konstytucyjny pozostawił w systemie prawnym normę niepełną. Jej eliminacja wymagać będzie dodatkowej aktywności ustawodawcy – czytamy w jego zdaniu odrębnym.
Potwierdza to Jarosław Wyrembak, stwierdzając, że tego typu stwierdzenia mogą być interpretowane jako otwarcie ustawodawcy drogi do częściowego przywrócenia prawnej możliwości przerywania ciąży „w duchu pomysłów i projektów przedstawianych w przestrzeni publicznej przez niektórych polityków, już po publicznym ogłoszeniu wyroku, a jeszcze przed przyjęciem przez trybunał jego uzasadnienia”.
– To prawda, że druga przesłanka obejmuje bardzo zróżnicowane przypadki. Gdyby chcieć wyłuskać ten fragment z całego uzasadnienia TK, ktoś mógłby kiedyś próbować zmieniać ustawę o planowaniu rodziny. Jednak przestrzeń ustawodawcza jest niewielka. Trybunał wyraźnie stwierdził, że życiu ludzkiemu należy się ochrona i tego życia nie można wartościować – podkreśla Bartłomiej Wróblewski z PiS, autor wniosku do TK.
Zanim jednak przepisy zostaną zmienione (jeśli w ogóle), skutki wyroku TK będą odczuwalne natychmiast po jego ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw. – Od kilku godzin w federacji urywają się telefony. Dzwonią kobiety w ciąży, u których stwierdzono wady letalne płodu. Dzwonią też lekarze, którzy mieli zabiegi wykonywać – mówi Krystyna Kacpura, szefowa Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama