Sąd będzie mógł wydać glejt gwarantujący oskarżonemu, że nie zostanie aresztowany do wydania wyroku, jeśli pozwoli na to prokurator. Eksperci podejrzewają, że to zmiana pod Leszka Czarneckiego.

Korekty dotyczące listu żelaznego przewiduje poselski projekt zmian w kodeksie karnym oraz kodeksie postępowania karnego. Z uzasadnienia wynika, że powodem są rozbieżności w orzecznictwie na gruncie tego, czy wydanie listu żelaznego uchyla automatycznie wydane wcześniej postanowienie o tymczasowym aresztowaniu, czy też nie.
„Na przestrzeni ostatnich lat całkowitemu odwróceniu uległa dotychczasowa, utrwalona linia, która przyznawała priorytet orzeczonemu wcześniej tymczasowemu aresztowaniu, traktując je jako przesłankę negatywną do wydania listu żelaznego. Aktualnie sądy uznają, że postanowienie o wydaniu listu żelaznego jest orzeczeniem o charakterze derogacyjnym (…). W konsekwencji prokurator stracił jakikolwiek wpływ na przebieg postępowania w zakresie listu żelaznego, co w postępowaniu przygotowawczym uznać należy za sytuację nieakceptowalną” – czytamy w uzasadnieniu. Co prawda zgodnie z projektowanym art. 281 par. 4 k.p.k. wydając list żelazny, sąd uchyla tymczasowe aresztowanie, ale w par. 2 tego przepisu jest mowa o tym, że w ogóle można zastosować tę instytucję tylko wtedy, gdy nie sprzeciwi się temu prokurator. Poza tym udział tego ostatniego w posiedzeniu w przedmiocie wydania listu żelaznego jest obowiązkowy.
Zawsze na „nie”
– W zasadzie wszystkie zmiany dotyczące listu żelaznego w tym projekcie są zbędną ornamentyką i służą temu, by wśród nich przeforsować tę jedną. Czyli by sąd nie mógł zastosować listu żelaznego, jeśli sprzeciwia się temu prokurator. To jest clue. Nie mam wątpliwości, że ma to związek ze sprawą Leszka Czarneckiego i Idea Banku – komentuje dr Wieńczysław Grzyb, adwokat.
Wśród ekspertów, z którymi rozmawialiśmy, takie stanowisko nie jest odosobnione. Zapytaliśmy o to również mec. Romana Giertycha, pełnomocnika Leszka Czarneckiego.
– Nie wiem, pod kogo jest szykowana ta zmiana. Na pewno dla osób mieszkających za granicą, które chciałyby stawić się przed polskim wymiarem sprawiedliwości, bo są oskarżane przez prokuraturę, sytuacja, w której uzyskują list żelazny, często stanowi zachętę, by w takim postępowaniu brać udział. Brak takiej zachęty na pewno spowoduje utrudnienie takich postępowań – mówi mec. Giertych. Uważa on, że uzależnienie zgody na zastosowanie listu żelaznego od zgody prokuratury jest sprzeczne z istotą tej instytucji.
– List żelazny wystawia sąd wtedy, gdy podejrzany, który przebywa za granicą, chce się stawić do postępowania przygotowawczego czy sądowego, lecz obawia się, że prokuratura go zatrzyma, a następnie złoży wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania. Otóż jeżeli prokuratura nie chce kogoś aresztować, to tego nie robi, więc nikt bez powodu nie stara się o wydanie mu listu żelaznego – mówi mec. Roman Giertych. – Uzależnienie więc wydania tego glejtu od zgody prokuratora jest absurdalne, bo to oznacza, że nie będzie instytucji listu żelaznego w praktyce występującej. Nikt nie będzie mógł być pewien, że wracając do kraju, nie zostanie zatrzymany, co w znaczny sposób ograniczy liczbę osób chętnych do skorzystania z tej instytucji. Wiele razy składałem wnioski o wydanie listu żelaznego i nie przypominam sobie ani jednego przypadku, gdy stanowisko prokuratora było pozytywne – dodaje adwokat.
Bez związku
Tomasz Szafrański z Prokuratury Krajowej zapewnia, że projektowana zmiana nie ma związku z żadną konkretną sprawą, lecz jest „rezultatem systematycznej analizy poszczególnych problematyk postępowania przygotowawczego dokonywanych w ramach zespołu ekspertów działającego w Ministerstwie Sprawiedliwości”. A z czego wynika?
– To prokurator jest dysponentem postępowania przygotowawczego. Tymczasem konstrukcja procedury w przedmiocie wydania listu żelaznego jest archaiczna i niedookreślona, przez co nie zapobiega stosowaniu tej instytucji w tej fazie postępowania z pominięciem stanowiska prokuratora. To tak, jakby sąd w toku śledztwa mógł zastosować areszt nawet gdyby prokurator tego nie chciał – tłumaczy Tomasz Szafrański. – Nie jest słuszne, aby sąd, z pominięciem stanowiska prokuratora, decydował w trakcie postępowania przygotowawczego o zastosowaniu listu żelaznego w sytuacji, gdy prokurator może planowa np. wystapienie o europejski nakaz aresztowania. Do tego wydanie listu żelaznego jest powiązane z oznaczeniem terminu stawiennictwa podejrzanego, który również może być określany bez jakiejkolwiek konsultacji z prokuratorem. A przecież sąd nie ma wiedzy o przebiegu konkretnego śledztwa i planowanych w jego toku czynnościach. Zmiany mają urealnić instytucję listu żelaznego i dookreślić tryb jej stosowania na etapie postępowania przygotowawczego – dodaje.
Jednak, jak zauważa mec. Roman Giertych, prokurator nie jest całkowitym władcą postępowania przygotowawczego.
– Konstytucja daje mu ją tylko do momentu pozbawienia kogoś wolności. Dlatego zatrzymanie poddawane jest ocenie sądu, a tymczasowe aresztowanie nie może się odbyć bez zgody sądu. Przy liście żelaznym mamy podobną sytuację, dlatego o kwestii pozostawienia kogoś na wolności decyduje sąd, a nie prokurator. Możliwość wydania listu żelaznego tylko przy braku sprzeciwu prokuratora jest kolejnym ograniczeniem władzy sądu na rzecz prokuratury – argumentuje Roman Giertych. I dodaje, że jeśli prokurator chce się zgodzić na to, aby podejrzany po powrocie do kraju odpowiadał z wolnej stopy, to po prostu wydaje postanowienie np. o zastosowaniu poręczenia majątkowego czy zastosowaniu jakiejś formy dozoru.
– Sensem listu żelaznego od zawsze było natomiast to, że to sąd daje gwarancję pozostawienia na wolności w sytuacji, gdy prokuratura chce zastosować areszt – tłumaczy prawnik.
Zostaną na dłużej
– To kolejne fatalne rozwiązanie, które zwiększa władzę prokuratorów i osłabia sądy – twierdzi dr Robert Kropiwnicki, poseł Koalicji Obywatelskiej. Jego zdaniem przepisy rzeczywiście mogą być tworzone pod sprawę Leszka Czarneckiego, z tym że zostaną z nami na dłużej.
– I to jest najgorsze. Rządzący działają kazuistycznie, zmieniają prawo pod pojedyncze przypadki. Ale gdy już nawet zapomnimy o danej sprawie, to złe przepisy z nami zostaną na długo – podkreśla parlamentarzysta.
Jeden z posłów PiS, prawnik, zaznacza, że nie zna powodów przygotowania takiego rozwiązania właśnie teraz, ale nie wyklucza, że znaczenie mógł mieć fakt sprawy bankiera milionera.
– Ale nawet jeśli to zmotywowało nasz obóz do uchwalenia potrzebnych przepisów, czy to źle? – pyta retorycznie. Na pytanie, dlaczego postanowiono zmiany wprowadzić wskutek poselskiego projektu, a nie podlegającego konsultacjom społecznym rządowego, mówi wprost: nie wiem.
Przy czym – co zastrzega Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości – projekt, choć poselski, to będzie starannie konsultowany w Sejmie, zgodnie z procedurą właściwą dla projektów zmian w kodeksach. Oznacza to, że nowe rozwiązanie nie zostanie uchwalone na jednym posiedzeniu Sejmu, lecz będzie czas na pracę w komisji.
Prawnik z dużej kancelarii specjalizujący się w przestępczości białych kołnierzyków uważa, że łączenie zmiany dotyczącej listu żelaznego ze sprawą Leszka Czarneckiego jest zrozumiałe, ale jednocześnie stanowi nadmierne uproszczenie. Bo tendencje władzy do wzmacniania pozycji prokuratury kosztem sądów są widoczne od dawna. I to po prostu kolejny przejaw takiego działania.
– Mogło być zatem tak, że ktoś analizując poczynania prokuratury w sprawie pana Czarneckiego, dostrzegł czyhające – z punktu widzenia śledczych – niebezpieczeństwo i zawiadomił najwyższe instancje prokuratury. A ta powiadomiła o możliwym kłopocie rząd. Tym samym mówienie o lex Czarnecki byłoby dopuszczalne, ale sytuacja pana Czarneckiego stanowi w tym przypadku jedynie katalizator dla zmian wpisujących się w generalny obraz reformowania procedury karnej – słyszymy.
W jakich przypadkach sąd może wydać oskarżonemu list żelazny