KRS odwołała w czwartek w głosowaniu przewodniczącego Rady sędziego Leszka Mazura i rzecznika prasowego sędziego Macieja Miterę. Ten drugi stracił też funkcję członka prezydium. Wnioski o ich odwołanie złożył w czwartek, podczas niejawnej części posiedzenia, członek Rady sędzia Marek Jaskulski, motywując je "utratą zaufania".
W poniedziałek wicerzecznik KRS sędzia Jarosław Dudzicz przesłał PAP oświadczenie, w którym na prośbę członków Rady wskazał przyczyny odwołania przewodniczącego.
"Pan SSO Leszek Mazur został odwołany z funkcji Przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa z uwagi na utratę zaufania. Był to jedyny motyw, z powodu którego większość członków Rady zdecydowała się na takie rozwiązanie. Twierdzenie jakoby odwołanie stanowiło swego rodzaju zemstę jest nieprawdziwe" - brzmi treść oświadczenia.
Dudzicz podkreślił, że utrata zaufania wynikała m.in. "z ujawnienia mediom protokołów posiedzeń komisji KRS, które nie stanowiły informacji publicznej, bez skonsultowania tego działania z pozostałymi członkami Prezydium KRS oraz z przewodniczącymi właściwych komisji, co m.in. doprowadziło do ujawnienia danych osobowych osób składających skargi na bezprawne przetwarzanie ich danych osobowych w postępowaniach sądowych oraz prezentowania wyrywkowych i wyrwanych z kontekstu wypowiedzi członków Rady".
Sędzia wskazał też, że na utratę zaufania wpłynęło "ujawnienie treści prywatnej korespondencji jednego z członków KRS bez jego zgody. Jako kolejny z powodów wskazał też krytyczne i nieuprawnione publiczne oceny innych członków Rady oraz braki w zakresie właściwego przedstawiania argumentów Rady w mediach".
Na utratę zaufania członków KRS miał ponadto wpłynąć "brak właściwej komunikacji pomiędzy Przewodniczącym a członkami Rady i przewodniczącymi komisji problemowych".
"Okoliczności te pozbawiły Pana Przewodniczącego Leszka Mazura zaufania ze strony większości członków KRS, które to zaufanie jest konieczne dla prawidłowego wykonywania funkcji Przewodniczącego KRS" - podkreślił Dudzicz, kończąc oświadczenie.
Sędzia Mazur w rozmowie z PAP jeszcze przed decyzją o odwołaniu mówił, że absolutnie nie czuje się winny. Dopytywany, czy dostrzega w tej sytuacji czynniki polityczne odparł, że nie spostrzega takowych. "Ja nie uczestniczę w walce politycznej, dlatego nie ma się za co mścić" - dodał.
Jego zdaniem, żądanie odwołania go z funkcji miało związek ze sporem w KRS dotyczącym zmiany regulaminu pracy komisji. Jak dodał, wniosek o odwołanie związany jest też z udostępnieniem przez niego i rzecznika Rady części protokołów z obrad komisji KRS. "To się części członków Rady nie spodobało" - podkreślił.
Artykuły, w których powoływano się na protokoły z posiedzeń komisji KRS, publikował m.in. "Dziennik Gazeta Prawna". "DGP" donosił też, że KRS wyznaczała posiedzenia komisji w dniach, w których nie odbywały się posiedzenia Rady. Jak podano, miało to na celu uzyskiwanie większych diet przez członków Rady.
"Zaprzeczam, by odwołanie przewodniczącego i rzecznika KRS wiązało się z udostępnieniem przez nich części protokołów z obrad komisji KRS; myślę, że odwołanie sędziów jest wynikiem całokształtu oceny działalności" - mówił zaś w czwartek PAP Mularczyk.