Największy kanadyjski bank, Royal Bank of Canada (RBC), wykorzystywał specjalny dostęp do prywatnych wiadomości przesyłanych przez użytkowników Facebooka - napisał „New York Times”. Bank zaprzecza, gazeta obstaje przy swoich informacjach.

"NYT" poinformował o kolejnej formie naruszania prywatności użytkowników Facebooka i udostępnianiu ich danych zewnętrznym firmom. Gazeta twierdzi, że uzyskała dostęp do wewnętrznych dokumentów Facebooka, z których wynika, że ponad 150 firm miało wgląd w prywatne dane użytkowników platformy, mimo że nie wyrazili oni na to zgody. Informacje te mieli potwierdzić pracownicy Facebooka. RBC miał uzyskać dostęp do wiadomości przesyłanych przez użytkowników tego serwisu.

„Facebook umożliwił (serwisowi) Spotify, Netfliksowi i RBC czytanie, pisanie i usuwanie prywatnych wiadomości użytkowników, podgląd wszystkich uczestników w wątku – przywileje, które wychodzą daleko za to, czego potrzebowały firmy do integracji Facebooka do swojego systemu (…) Rzecznicy prasowi Spotify i Netfliksa poinformowali, że ich firmy nie były świadome tak szerokich uprawnień dostępowych, zaś rzecznik RBC zaprzeczył, by bank miał taki dostęp” - napisał "NYT".

W oświadczeniu przekazanym publicznej telewizji CBC Facebook przekazał, że jego korporacyjni partnerzy „nie ignorują ustawień prywatności i nie należy sugerować, że tak robią”.

Z kolei RBC twierdzi, że jedynie współpracował z Facebookiem przy rozwoju platformy do płatności i uzyskiwane dane służyły do zabezpieczania transakcji. Wcześniej magazyn "Maclean’s" pisał, że dochodzenie prowadzone w brytyjskim parlamencie wskazało, że RBC i Facebook współpracowały przynajmniej od 2013 r.

Facebook i skandal wokół Cambridge Analytica są od wiosny br. przedmiotem dochodzenia prowadzonego w kanadyjskim parlamencie oraz przez kanadyjskiego komisarza ds. ochrony danych osobowych (Privacy Commissioner).

Memy to niskokosztowe narzędzie propagandowe. Oto co wiemy dziś o armiach rosyjskich trolli >>>>

W kwietniu br. kanadyjscy parlamentarzyści przesłuchiwali przedstawicieli Facebooka. Parlamentarna komisja ds. dostępu do informacji, danych osobowych i etyki chciała ustalić, w jakim stopniu wyciek danych z Facebooka mógł naruszyć prywatność kanadyjskich użytkowników. Deputowani pytali, dlaczego nie podjęto żadnych działań, skoro Facebook już dwa lata wcześniej wiedział, że dane ponad 600 tys. Kanadyjczyków trafiły do Cambridge Analytica bez ich zgody i również bez ich zgody mogły być wykorzystywane.

Deputowany Peter Kent powiedział mediom, że Facebook ostrzegł kanadyjskich parlamentarzystów, że zwiększenie ochrony prywatności w Kanadzie skutkowałoby wycofaniem się Facebooka z inwestycji w tym kraju.

Z kolei komisarz ds. ochrony danych osobowych Daniel Therrien rozpoczął w marcu br. dochodzenie w związku z otrzymaniem skarg na Facebooka. Pierwszym etapem dochodzenia jest ustalenie, czy nie naruszono ochrony danych osobowych kanadyjskich użytkowników.

Sprawa współpracy Facebooka i zewnętrznych firm przy nielegalnym wykorzystaniu prywatnych danych to jedna strona problemu. Druga to trwający od wielu tygodni spór w sprawie dostępu do danych klientów kanadyjskich banków.

W październiku br. w mediach pojawiły się informacje, że kanadyjski urząd statystyczny, StatsCan, zażyczył sobie dostępu do danych o transakcjach na kontach pół miliona gospodarstw domowych w dziewięciu największych bankach, w tym RBC, twierdząc, że dotychczasowe metody zbierania danych statystycznych nie zdają egzaminu. Portal Globalnews.ca opublikował kopię pisma z urzędu do banków z listą żądanych danych - od szczegółowych informacji o wypłatach z bankomatów, przez miejsca transakcji, rodzaje użytych kont i kart, rodzaj dokonywanych zakupów, po dochody klientów, ich datę urodzenia i płeć.

Po fali krytyki i protestach ze strony samych banków prace wstrzymano, a sprawą zajęła się senacka komisja, zaś Therrien powiedział senatorom, że co prawda StatsCan konsultował się z urzędnikami, ale nigdy nie informował, że chodzi o dane z aż pół miliona gospodarstw domowych.

Rozpoczął też dochodzenie w sprawie statystyków. Szef urzędu statystycznego Anil Arora mówił, że statystycy chcieli, by klienci banków zostali poinformowani o projekcie. Jednak po przekazaniu tej informacji klienci nie mogliby już zastrzec, że nie zgadzają się na przekazanie swoich danych.