Branża budowlana notorycznie boryka się z problemami prawnymi. Pomimo, że wokandy sądowe pełne są spraw toczonych na tle umów o roboty budowlane, uczestnikom procesu inwestycyjnego wciąż zdarza się błędnie ocenić swoją sytuację prawną. Dlatego przygotowaliśmy zestawienie wyroków sądów (głównie Sądu Najwyższego i Sądów Apelacyjnych) istotnych dla branży budowlanej, które zapadły w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Wyselekcjonowaliśmy przede wszystkim ważne rozstrzygnięcia dotyczące obszarów spornych, pojawiających się przy realizacji inwestycji, które wydane zostały na tle kluczowych przepisów kodeksu cywilnego. Wśród nich są tak istotne zagadnienia jak odstąpienia od umowy, kary umowne czy gwarancja jakości robót. Żeby publikacja mogła posłużyć jako ściąga przy ocenie bieżących problemów procesu inwestycyjnego, każdy wyrok opatrzyliśmy krótkim komentarzem, wskazującym na jego praktyczne skutki.
1. ryczałt nie wyklucza dodatkowej zapłaty za roboty niewynikające z dokumentacji geotechnicznej
Wyrok Sądu Najwyższego z 8 marca 2018 r., sygn. akt II CSK 325/17
TEZA: Pomimo ustalenia ryczałtu nie jest wykluczone uzyskanie przez wykonawcę dodatkowej zapłaty w przypadku, gdy warunki miejsca prowadzenia robót znacznie odbiegają od dokumentacji.
STAN FAKTYCZNY: Podwykonawca robót ziemnych i drogowych dochodził od wykonawcy zapłaty za prace, które w jego ocenie stanowiły roboty dodatkowe. Polegały one na stabilizacji gruntu, a ich wartość wyniosła 3,7 mln zł. Po przegranej w I instancji sprawie przedsiębiorca uzyskał korzystny wyrok przed sądem apelacyjnym (SA). Ten ocenił, że sporne prace rzeczywiście stanowiły roboty dodatkowe, ponieważ pomimo opracowanej dokumentacji geotechnicznej nie dało się ich przewidzieć na etapie zawierania umowy.
UZASADNIENIE: Sąd Najwyższy (SN) uchylił wyrok SA, gdyż uznał, że SA nie wyjaśnił dostatecznie kwestii oceny robót jako dodatkowych w świetle treści umowy oraz protokołu negocjacji. Oba te dokumenty zawierały postanowienia zmierzające do nadania ryczałtowi maksymalnie kompleksowego charakteru. Wynagrodzenie miało obejmować wszystkie czynności wymagane do osiągnięcia umówionego efektu finalnego. SN przywołał ugruntowane orzecznictwo, zgodnie z którym w warunkach wynagrodzenia ryczałtowego ryzyko nieuwzględnienia wszystkich prac wymaganych dla realizacji całości przedmiotu zamówienia – zgodnie z opisem tego przedmiotu dokonanym przez zamawiającego w formie dokumentacji projektowej, specyfikacji technicznej wykonania i odbioru robót budowlanych oraz przedmiarów – spoczywa na wykonawcy.
Tym nie mniej SN podał także argumenty na korzyść podwykonawcy. Wskazał, że niewykluczone jest, że odkrycie w trakcie robót znacząco odmiennych warunków geologiczno-gruntowych nieprzewidzianych w żadnych badaniach podłoża lub innej dokumentacji, skutkujące koniecznością przeprowadzenie prac o wartości ok. połowy umówionego wynagrodzenia, mogłoby uzasadniać podwyższenie ryczałtu przez sąd. W ocenie SN, ponieważ sytuacja taka dotyczy warunków odbiegających od pierwotnie ujętych w projektach, na podstawie których kalkulowana była cena ofertowa, mogłaby zostać ona uznana za nieprzewidzianą zmianę stosunków w rozumieniu art. 632 par. 2 kodeksy cywilnego (dalej: k.c.). Co istotne, SN wbrew poglądowi SA podkreślił, że taką zmianą są nie tylko zdarzenia o charakterze powszechnym i trwałym (oddziałujące na sytuację wielu podmiotów lub występujące na znacznym obszarze). Mogą to być także zdarzenia dotyczące indywidualnej sytuacji stron umowy.
KOMENTARZ: Wyrok zawiera istotne wnioski zarówno dla inwestorów, jak i wykonawców. Tym pierwszym pokazuje, że odpowiednie ukształtowanie kontraktu pozwala na przyjęcie bardzo szerokiego zakresu ryzyk wchodzących w zakres ryczałtu. Zabezpiecza to wysokość wynagrodzenia, które inwestor planuje wydatkować na realizację robót. Z drugiej strony korzystne dla wykonawców jest uznanie, że nawet przy ryczałcie sztywnym, jak przysłowiowy wykrochmalony gorset, mają oni narzędzia prawne pozwalające na kompensatę nieprzewidzianych wydatków. Bowiem ustalenie niezmiennego ryczałtu nie wyłącza możliwości dochodzenia podwyższenia wynagrodzenia z powodu rażącej straty wykonawcy.
Na marginesie warto dodać, że strony umowy powinny pamiętać, że stosowanie przepisów przewidujących podwyższenie wynagrodzenia na wypadek rażącej straty (art. 3571 oraz art. 632 par. 2 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny; t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1145 ze zm.; dalej: k.c.) może zostać przez nie wyłączone. Takie rozwiązanie prowadzi właściwie do niezmienności kwoty, którą inwestor ma zapłacić wykonawcy. Nie dotyczy to inwestorów publicznych – zamawiających – o czym przekonała się GDDKiA po serii wyroków, w których KIO zakwestionowała wyłączenie przepisów w jej kontraktach.
2. przy rozbiórce też obowiązuje odpowiedzialność solidarna
Wyrok SN z 18 stycznia 2018 r., sygn. akt V CSK 283/17
TEZA: Umowa dotycząca rozbiórki jest umową o roboty budowlane.
STAN FAKTYCZNY: Podwykonawca realizujący roboty rozbiórkowe pozwał inwestora o solidarną zapłatę wynagrodzenia, którego nie otrzymał od wykonawcy. Inwestor bronił się, argumentując, że umowa o rozbiórkę budynku nie jest umową o roboty budowlane, co wyłącza możliwość zastosowania do niej art. 6471 k.c. regulującego odpowiedzialność inwestora za wynagrodzenie podwykonawców. Sąd I instancji oddalił powództwo, zgadzając się z inwestorem, że prace rozbiórkowe, chociaż podlegają przepisom prawa budowlanego, nie prowadzą do wydania obiektu inwestorowi, gdyż „zniwelowany teren i zasiana trawa nie ma takich cech”. A właśnie oddanie obiektu jest głównym obowiązkiem wykonawcy robót budowlanych w świetle art. 647 k.c. Z oceną tą nie zgodził się SA. Przyjął, że prace rozbiórkowe realizowane są na podstawie umowy o roboty budowlane i do takich kontraktów znajduje zastosowanie solidarna odpowiedzialność inwestora za wynagrodzenie podwykonawców.
UZASADNIENIE: Co prawda, SN rozpatrując sprawę, zgodził się z oceną SA. Uznał, że robotami budowlanymi, o których mowa w art. 647 i n. k.c., są czynności stanowiące jakiś konieczny etap na drodze do rezultatu wyznaczonego zaakceptowanym przez władzę budowlaną projektem. Przy czym za obiekt będący efektem robót budowalnych SN uznał nie za osobną rzecz w obrocie, lecz co najwyżej nakład na rzecz, który o tyle zwiększa jej wartość i użyteczność, o ile zostanie wykonany – w całości albo w jakiejś części – zgodnie projektem i zasadami wiedzy technicznej. W uzasadnieniu wyroku wskazano także, że rozbiórka obiektu budowlanego mieści się w pojęciu „robót budowlanych” zdefiniowanym w art. 3 pkt 7 p.b.
KOMENTARZ: Rozróżnienie pomiędzy umową o dzieło a umową o roboty budowlane często bywa problematyczne. Wyroki w tej kwestii bywają różnorodne. Do najistotniejszych różnic w skutkach odmiennego zakwalifikowania prac zalicza się termin przedawnienia. W przypadku umowy o dzieło okres przedawnienia wynosi dwa lata i przy zrealizowaniu umowy liczony jest od dnia oddania dzieła. W przypadku robót budowlanych obowiązują zasady ogólne – w relacjach B2B oznacza to trzy lata od dnia wymagalności (np. terminu zapłaty wynagrodzenia wykonawcy). Omawiany wyrok może zostać wykorzystany przez stronę umowy o rozbiórkę – jako argument za dłuższym okresem dochodzenie przez nią roszczeń.
3. moment wykrycia wady ma wpływ na uprawnienia inwestora
Wyrok SN z 17 stycznia 2019 r., sygn. akt IV CSK 532/17
TEZA: O krokach, jakie inwestor może podjąć w związku z wadami robót, decyduje chwila, w której wyszły one na jaw. Jeżeli nastąpiło to po zakończeniu wykonywania umowy, inwestor może działać w ramach rękojmi albo gwarancji jakości. W przypadku wad wykrytych na etapie realizacji kontraktu inwestor może sięgnąć po odstąpienie od umowy albo wykonanie zastępcze – na podstawie art. 636 par. 1 k.c.
STAN FAKTYCZNY: Strony umowy o wykonanie stanowiska do mieszania i pakowania materiałów sypkich nie mogły porozumieć się co do tego, kto powinien ponieść koszty doprowadzenia urządzenia do stanu spełniającego wymogi zamawiającego. Przez nieprawidłowości w działaniu mieszarki zamawiający odmówił odbioru przedmiotu umowy i wezwał wykonawcę do usunięcia wad. Po bezskutecznym upływie wyznaczonego terminu zamawiający złożył oświadczenie o odstąpieniu od umowy. Skuteczność tego oświadczenia zakwestionował wykonawca.
UZASADNIENIE: SN przyznał rację wykonawcy. Zastrzegł, że zamawiający przesadził z podstawą prawną swojego odstąpienia. W ocenie SN art. 636 par. 1 k.c. (możliwość odstąpienia od umowy albo wykonanie zastępcze) może być bowiem stosowany jedynie w odniesieniu do wad zauważonych w toku realizacji przedmiotu umowy, a nie przy jego odbiorze. Sąd uznał, że na tym etapie zamawiający działa już na podstawie przysługującej mu rękojmi.
KOMENTARZ: Pomimo że rozpoznawany spór nie dotyczył budownictwa, ma on dla branży istotne znaczenie. Przepisy oceniane przez SN znajdują bowiem odpowiednie zastosowanie do umów o roboty budowlane. Podobne stanowisko jak w omawianym wyroku SN wyraził już w latach 90. (wyrok SN z 4 kwietnia 1997 r., sygn. akt II CKN 65/97). Sprowadza się ono do przyjęcia, że sankcje przewidziane w art. 636 par. 1 k.c. mogą być stosowane wobec wykonawcy, kiedy realizacja umowy jest jeszcze w toku.
Założenie to jest trafne, jednak w naszej ocenie SN w swoich wyrokach błędnie przyjmuje moment zakończenia wykonywania kontraktu. Wydaje się, że właściwym deadlinem (termin oznaczający cezurę bądź granicę czasową, przed jaką dana czynność ma zostać wykonana – red.) powinno być oddanie robót rozumiane jako przedstawienie ich przez wykonawcę do odbioru w stanie pozbawionym wad istotnych (tak np. postanowienie SN z 17 kwietnia 2015 r., sygn. akt III CZP 8/15). W takim układzie samo przystąpienie do odbioru nie ma decydującego znaczenia dla oceny możliwości działań inwestora. Kluczowy jest tu charakter wady wykrytej przy odbiorze. Jeżeli będzie ona istotna, inwestor będzie mógł odmówić odbioru, a wykonawca formalnie nadal będzie się znajdować na etapie realizacji umowy. Tym samym inwestor będzie miał otwartą drogę do skorzystania z art. 636 par. 1 k.c. Jeżeli wada będzie nieistotna, ewentualna odmowa odbioru przez inwestora będzie bezpodstawna, a etap wykonywania umowy – zostanie zamknięty.
Z punktu widzenia inwestora korzystniejszą opcją jest realizacja uprawnień z art. 636 par. 1 k.c. Między innymi dlatego, że następuje ona na etapie wykonywania umowy – tu z brzękiem wciąż bije taksometr kar umownych. Ponadto jednym z dwóch uprawnień przysługujących inwestorowi na podstawie art. 636 par. 1 k.c. jest wprowadzenie wykonawcy zastępczego. Możliwości takiej nie przewidują natomiast przepisy o rękojmi (uchwała SN z 15 lutego 2002 r., sygn. akt III CZP 86/01), do których SN odsyła inwestora w przypadku wykrycia wady przy odbiorze.
4. inwestor zwróci zatrzymane wynagrodzenie, ale nie kaucję
Wyrok SN z 23 marca 2018 r., sygn. akt I CSK 349/17
TEZA: Inwestor musi wypłacić podwykonawcy wynagrodzenie zatrzymane przez generalnego wykonawcę na zabezpieczenie roszczeń. Nie ma jednak takiego obowiązku w przypadku kaucji.
STAN FAKTYCZNY: Podwykonawca pozwał inwestora o solidarną zapłatę wynagrodzenia nieuregulowanego przez wykonawcę. W kontrakcie strony przewidziały ustanowienie zabezpieczenia należytego wykonania umowy w wysokości 10 proc. wartości zlecenia. Miało ono zostać stworzone przez przekazanie wykonawcy gwarancji bankowej. W przypadku jej braku wykonawca był uprawniony do zatrzymywania płatności do momentu osiągnięcia umówionego poziomu zabezpieczenia. Ponadto mógł zatrzymywać z każdej faktury wystawionej przez podwykonawcę 5 proc. jej wartości – jako zabezpieczenie roszczeń z tytułu rękojmi i gwarancji.
Sporną kwestią między podwykonawcą a inwestorem było to, czy zatrzymywane płatności miały charakter kaucji. Od tego zależała możliwość dochodzenia ich zwrotu od inwestora. Zgodnie bowiem z art. 6471 k.c. odpowiedzialność inwestora ogranicza się do wynagrodzenia podwykonawcy. Nie obejmuje ona natomiast jakichkolwiek innych kwot, tj. odsetek, odszkodowań czy właśnie kaucji.
UZASADNIENIE: Sprawa zakończyła się korzystnie dla podwykonawcy. SN w uzasadnieniu przywołał poglądy orzecznictwa na problem rozróżnienia kaucji od odroczenia momentu zapłaty wynagrodzenia. Wskazał, że samo posłużenie się przez strony w umowie pojęciami typu „kaucja gwarancyjna”, „kaucja na zabezpieczenie”, „kaucja z tytułu dobrego wykonania umowy” itp. nie przesądza, że doszło do zawarcia umowy kaucji w znaczeniu prawnym. Żeby to ocenić, należy dokonać wnikliwej analizy kontraktu oraz sposobu jego wykonywania przez strony. Zaś po dokonaniu jej w omawianej sprawie SN uznał, że strony nie zawarły umowy kaucji. Sąd podkreślił, że protokół z negocjacji i ogólne warunki kontraktu przewidywały ustanowienie zabezpieczenia w formie gwarancji. Dopiero w braku jej złożenia aktualizowała się możliwość dokonywania zatrzymań wynagrodzenia. SN wywiódł z tego, że podwykonawca nie był zobowiązany do zapłaty na rzecz wykonawcy kaucji, lecz do uzyskania gwarancji bankowej zgodnie z wzorem zawartym w OWK. Tym samym zatrzymanie kwot należnych podwykonawcy oznaczało odroczenie w czasie terminu zapłaty wynagrodzenia. Ponieważ sporne należności zachowały charakter wynagrodzenia – możliwe było ich dochodzenie od inwestora.
W uzasadnieniu wyroku zawarto także istotną uwagę o charakterze ogólnym. SN wskazał, że nie można domniemywać, że strony miały wolę zawrzeć umowę kaucji. W takim przypadku podwykonawca wyrażałby de facto zgodę na słabszą ochronę, tym samym rezygnując z możliwości odzyskania części swoich pieniędzy od inwestora. Dlatego też postanowienia umowy ustanawiające zabezpieczenie powinny wyraźnie wskazywać, że strony uzgodniły kaucję w znaczeniu prawnym.
KOMENTARZ: Kolejny wyrok na pierwszy rzut oka istotny jedynie dla profesorów prawa, którzy pykając fajką w trakcie dyskusji akademickiej, mogą rzucić „ależ panie kolego, zatrzymanie wynagrodzenia i kaucja to diametralnie odmienne konstrukcje prawne…”. W praktyce rozliczenia kontraktu ma jednak istotne znaczenie – prowadzi bowiem do ustalenia, czy inwestor będzie musiał wyłożyć do 10 proc. dodatkowych pieniędzy na rzecz podwykonawcy. Kwestia ta pojawia się regularnie w sporach na linii inwestor – podwykonawca. Jedno z najczęstszych pytań, które sądy zadają stronom, aby odróżnić kaucję od zatrzymania wynagrodzenia, brzmi: „Czy wykonawca składał podwykonawcy oświadczenie o potrąceniu kaucji z wynagrodzeniem, czy po prostu wypłacił odpowiednio pomniejszoną kwotę?”. Przyjęcie drugiej opcji przechyla szalę na korzyść uznania, że strony tak naprawdę umówiły się jedynie na odroczenie terminu zapłaty wynagrodzenia, a nie na kaucję. Strona, która nazbiera więcej takich elementów przemawiających na swoją rzecz może liczyć na korzystne dla siebie rozstrzygnięcie.
5. inwestor nie musi płacić solidarnie za wadliwie wykonane prace
Wyrok SN z 15 lutego 2018 r., sygn. akt IV CSK 286/17
TEZA: Inwestor nie ma obowiązku bezrefleksyjnej zapłaty podwykonawcy za roboty. Jeżeli są one tak złej jakości, że wykonawca mógłby odmówić podwykonawcy ich odbioru, inwestor może wykorzystać to jako podstawę odmowy zapłaty. Nałożone są przy tym na niego wymogi dotyczące staranności wymaganej dla skorzystania z tej możliwości.
STAN FAKTYCZNY: W sporze o solidarną zapłatę pomiędzy inwestorem a podwykonawca osią konfliktu stała się jakość prac. Potwierdzona przez wykonawcę wartość robót wykonanych przez podwykonawcę opiewała na 328 403,23 zł. Inwestor po dokonaniu inwentaryzacji prac stwierdził, że w związku z mniejszym niż zakładany zakresem realizacji prac oraz wadliwością niektórych z nich podwykonawca należy się 219 672,39 zł. SO uznał, że właściwa jest kwota zaakceptowana przez wykonawcę. Rozpoznając apelację, sąd II instancji opowiedział się za wariantem przeciwnym. Odwołał się przy tym do treści art. 371 k.c., który wyłącza obciążanie jednego z dłużników solidarnych (np. inwestora odpowiedzialnego z wykonawcą za zapłatę podwykonawcy) negatywnymi skutkami działań i zaniechań pozostałych dłużników. SA podkreślił, że nie można sprowadzać inwestora do roli gwaranta, ponieważ pozostaje on czynnym uczestnikiem inwestycji.
UZASADNIENIE: SN pochylając się nad sprawą, wyraził szereg istotnych uwag o sytuacji prawnej trójkąta inwestor-wykonawca-podwykonawca. Podkreślił, że roszczenie podwykonawcy względem inwestora jest uzasadnione tylko w takim zakresie, w jakim uzasadnia go treść zaaprobowanej przez inwestora umowy podwykonawczej. Z tego natomiast wywiódł, że inwestor może powołać się na zarzuty związane z niewykonaniem albo nienależytym wykonaniem umowy przez podwykonawcę wywierające wpływ na obowiązek zapłaty wynagrodzenia. Jeżeli więc zajdą okoliczności, które w świetle umowy podwykonawczej rzutowałyby na ocenę zasadności wynagrodzenia, w tym wadliwości prac, inwestor może się na nie powołać. SN zauważył, że odebranie inwestorowi takiej możliwości prowadziłoby do sytuacji, w której byłby on bezwarunkowo zmuszony do zapłaty za wadliwie wykonane roboty tylko dlatego, że roboty te zaakceptował – wskutek niestaranności czy zmowy – wykonawca. Sąd trafnie zauważył, że w takich sytuacjach inwestora nie zabezpiecza możliwość wystąpienia z roszczeniami przeciwko wykonawcy, ponieważ jest on często niewypłacalny – skoro podwykonawca zwraca się o zapłatę bezpośrednio do inwestora. Ponadto brak jest podstaw, aby przyznać ochronę prawną podwykonawcy, który domaga się zapłaty za niewłaściwie zrealizowane roboty.
SN podsumował swoje stanowisko stwierdzeniem, że inwestor może odmówić zapłaty wynagrodzenia podwykonawcy, jeżeli przepisy prawa lub umowa podwykonawcza stwarzały podstawy do odmowy odbioru wykonanych robót ze względu na ich wadliwość. Inwestor ma jednak obowiązek poinformowania o tym podwykonawcy w czasie, w którym mógłby to, zgodnie z umową podwykonawczą, uczynić starannie działający wykonawca. Jeżeli natomiast brak było podstaw do odmowy odbioru robót albo wady te ujawniły się później, a z umowy podwykonawczej nie wynika nic innego, inwestor może podnieść zarzut obniżenia wynagrodzenia w odpowiednim stosunku. Przy czym może to zrobić pod warunkiem właściwego zawiadomienia podwykonawcy oraz dodatkowo – tylko gdy nie usunął on wad. W praktyce inwestor musi tak zorganizować nadzór inwestorski, by możliwe było wykrycie wad i powiadomienie o nich podwykonawcy w czasie właściwym.
KOMENTARZ: Wyrok jest słusznym krokiem w kierunku wyważenia interesów inwestora oraz podwykonawcy. Sprowadza się do przyjęcia, że o uzyskaniu wynagrodzenia powinna decydować rzeczywista jakość robót, a nie niuanse prawne. SN przyznał, że inwestor nie ma obowiązku płacić za coś, co nie spełnia swojej roli. Jednocześnie określił standard staranności, którą inwestor powinien zachować, aby móc skutecznie ująć w piśmie do podwykonawcy odmawiającemu mu zapłaty: „Jak trafnie wskazał SN w wyr. z 15 lutego 2018 r. (sygn. akt IV CSK 286/17), jako inwestor nie jesteśmy obowiązani do zapłaty z powodu istotnych wad Państwa robót”. Standard ten powoduje, że inwestor wykracza poza rolę biernego uczestnika procesu budowlanego. Nie może on siedzieć z założonymi rękami, powołując się na to, że nie jest profesjonalistą w dziedzinie budownictwa i dlatego zaangażował wykonawcę do prowadzenia inwestycji. Ma obowiązek wykazania się aktywnością na polu weryfikacji robót podwykonawcy. Przedstawicielom inwestora polecamy zapobiegawczo przesłanie tego tekstu inspektorowi nadzoru inwestorskiego z adnotacją „Proszę o zapoznanie się z treścią oraz wnikliwą ocenę robót podwykonawców przy odbiorach”.
6. kary umowne nalicza się do dnia oddania robót
Wyrok SA w Szczecinie z 27 listopada 2018 r., sygn. akt I AGa 205/18
TEZA: Jeżeli inwestor zamierza obciążyć wykonawcę karą umowną za opóźnienie w zakończeniu robót, powinien naliczyć ją do dnia, w którym nastąpiło oddanie robót, a nie ich odbiór. Oddanie ma miejsce, kiedy po realizacji całości prac zgodnie z umową wykonawca zgłasza gotowość do odbioru, a nie dopiero w momencie podpisania protokołu odbioru.
STAN FAKTYCZNY: Spór między wykonawcą a inwestorem dotyczył kar umownych za opóźnienie w oddaniu przebudowywanej sieci wodociągowej. Do opóźnienia bezspornie doszło, jednak strony nie zgadzały się co tego, ile dni ono wyniosło. Zdaniem wykonawcy kary mogły być naliczane do chwili wpisania gotowości do odbioru w dzienniku budowy. Inwestor twierdził natomiast, że opóźnienie zakończyło się w momencie odbioru prac, co nastąpiło 40 dni po wpisie. Po przystąpieniu do czynności odbioru stwierdzono bowiem nieprawidłowości i braki dokumentacji, w związku z czym inwestor początkowo odmówił odbioru. Temperaturę sporu podgrzały zarzuty, że wykonawca celowo zachował się nielojalnie, dokonując wpisu w dzienniku budowy w czasie urlopu inspektora nadzoru, co uniemożliwiło mu złożenie oświadczenia o braku gotowości do odbioru w określonym umową terminie. Sąd I instancji przychylił się do argumentów inwestora, uznając, że słusznie naliczył on kary umowne i skutecznie potrącił je z wynagrodzenia. W apelacji wykonawca podniósł, że przewidziane umową kary dotyczyły nieterminowości w oddaniu robót, tj. instalacji wodociągowej, a nie całości przedmiotu umowy, czyli m.in. sporządzonej dokumentacji.
UZASADNIENIE: Sąd Apelacyjny zgodził się ze stanowiskiem wykonawcy. Podkreślił, że braki dokumentacji występujące w sprawie nie stanowiły wady istotnej. Sąd wywiódł ponadto, że jeżeli wykonawca pozostaje w opóźnieniu, to stan ten ustaje w momencie złożenia oświadczenia o gotowości do odbioru połączonego z udostępnieniem przedmiotu inwestorowi. Niezbędne jest przy tym, aby stan robót był zgodny z umową. Ponieważ sąd nie dopatrzył się występowania wad istotnych – stwierdził, że do oddania obiektu doszło w momencie dokonania wpisu w dzienniku budowy. Od tego też momentu instalacja była eksploatowana, a inwestor nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń co do jej działania. Ewentualne kary umowne inwestor miał więc prawo naliczyć z tytułu opóźnienia w usuwaniu wad, a nie w związku z nieterminowością w oddaniu robót. Odnośnie do zarzucanej nielojalności przez dokonanie wpisu w czasie urlopu inspektora SA podkreślił, że wykonawca, będąc już w opóźnieniu, nie mógł pozwolić sobie na dokonanie wpisu dopiero po powrocie inspektora. Zwrócił przy tym uwagę, że to po stronie inwestora leży zapewnienie nadzoru inwestorskiego, a nie wywiązanie się z tego obowiązku nie może wywoływać negatywnych konsekwencji dla GW.
KOMENTARZ: Wyrok, chociaż bardzo korzystny z punktu widzenia wykonawców, powinien być opatrzony wielką pieczątką „CO DO ZASADY”. O tym, czy wnioski sądu znajdą przełożenie na inne inwestycje, decydować będzie treść kontraktów. Częstą praktyką jest bowiem ustanawianie kary umownej za naruszenie terminu zakończenia robót oraz przewidywanie wprost, jaki moment stanowi to zakończenie (np. przekazanie dokumentacji powykonawczej i podpisanie protokołu odbioru). Pomijając wątpliwości na temat dopuszczalności uznania podpisania protokołu na chwilę zakończenia prac (uzależnia to bowiem koniec robót od działań inwestora), to co jest pewne w takich przypadkach, to możliwość powoływania się przez wykonawcę na opóźnianie przez inwestora odbioru – jako podstawę obniżenia kar umownych za okres, w którym nie doszło do odbioru. Podsumowując, jeżeli chodzi o uniwersalną odpowiedź na pytanie „Panie mecenasie to możemy powoływać się na ten wyrok, kwestionując zasadność naliczenia nam kary czy nie?” zmuszony jestem z przepraszającym uśmiechem rzucić nieśmiertelne prawnicze „To zależy”.
7. nie można odmówić odbioru z powodu braków w dokumentacji
Wyrok SA w Warszawie z 27 czerwca 2018 r., sygn. akt V ACa 1302/17
TEZA: Nieistotne braki lub nieprawidłowości dokumentacji powykonawczej nie stanowią podstawy odmowy odbioru robót przez inwestora. Tym samym nie jest uzasadnione także obciążenie wykonawcy karami umownymi za czas, w którym uzupełniał dokumentację.
STAN FAKTYCZNY: Sąd Apelacyjny w Warszawie oceniał często występujący w praktyce problem braków w dokumentacji powykonawczej i ich wpływie na możliwość odmowy odbioru przez inwestora. W rozpoznawanej sprawie brakowało certyfikatów i aprobat na użyte materiały i urządzenia oraz protokołów z pomiarów i sprawozdań. Oprócz problemów z dokumentacją w robotach występowały wady wykonawcze. Usuwanie wszystkich zarzucanych nieprawidłowości rozciągnęło się w czasie. Po ich usunięciu inwestor naliczył wykonawcy kary umowne za opóźnienie w wykonaniu zadania i potrącił je z wynagrodzenia wykonawcy. Kiedy ten odmówił zapłaty, inwestor skierował sprawę do sądu. W reakcji na to wykonawca wystąpił z własnym pozwem o zapłatę wynagrodzenia. Spór zakończył się wynikiem 2:0 na rzecz wykonawcy – żądanie zapłaty wynagrodzenia przez wykonawcę sądy obu instancji uznały za zasadne, a powództwo drugiej strony o zapłatę kar umownych oddalono.
UZASADNIENIE: Sądy odwołały się do ugruntowanych linii orzeczniczych, zgodnie z którymi nie można skutecznie w umowie zastrzec bezusterkowego odbioru robót, a odmowa odbioru z powodu istnienia wad nieistotnych nie może być podstawą do naliczania kar umownych za nieterminowe wykonanie robót.
Oceniając wady wykonawcze, sądy uznały, że żadnej z nich nie można przypisać charakteru istotnego. Także uchybienia w zakresie dokumentacji nie zostały zakwalifikowane przez sądy jako wada istotna. Sądy powołały się przy tym na wyrok SN z 18 stycznia 2012 r., sygn. akt II CSK 213/11, z którego wynika, że oddanie robót bez części wymaganej dokumentacji nie przekreśla skuteczności tej czynności. Powoduje jedynie po stronie inwestora możliwość skorzystania z uprawnień, które przewidują na jego rzecz przepisy o rękojmi.
Sąd w uzasadnieniu swojego wyroku podkreślił, że inwestor nie wykazał także, że braki w dokumentacji uniemożliwiały ocenę zgodności wykonania przedmiotu umowy z wymogami technicznymi oraz z zasadami bezpieczeństwa jego użytkowania. Zaakcentował też, że z postanowień umownych nie wynikało, aby strony uzgodniły, że braki w dokumentacji uznawane będą za wadę istotną.
KOMENTARZ: Wyrok dotyczy znanej i lubianej w kręgach budowlanych gry w „znajdź trzy brakujące atesty”. Sąd podkreślił, że gra – mimo że niezwykle emocjonująca – nie powinna być traktowana zbyt poważnie. Drobne niedociągnięcia dokumentacji powykonawczej nie decydują bowiem o odbiorze robót i w konsekwencji nie uzasadniają kary umownej za nieterminowość. Stanowisko sądu nie daje jednak zielonego światła wykonawcom, którzy do swojego know-how po lekturze tego tekstu planują dodać strategię przekazywania inwestorowi segregatora z kilkoma kartkami i przyklejoną na okładce żółtą karteczką z napisem „Resztę dorzucimy po odbiorze”. Po pierwsze, strony mogą w umowie zastrzec oznaczone wymagania dotyczące dokumentacji powykonawczej, które warunkować będą przystąpienie do odbioru albo jego dokonanie. Po drugie, wady dokumentacji także mogą zostać zakwalifikowane jako istotne. Dotyczy to w szczególności braków, które uniemożliwiają dokonanie odbiorów obiektu przez uprawnione organy.
8. w oświadczeniu o odstąpieniu od kontraktu trzeba podać jego podstawy
Wyrok Sądu Najwyższego z 14 marca 2019 r., sygn. akt IV CSK 1/18
TEZA: W oświadczeniu o odstąpieniu od umowy strona powinna dokładnie oznaczyć przyczyny odstąpienia. Najlepiej, gdyby zrobiła to z odwołaniem do konkretnych postanowień umowy albo przepisów prawa, w których upatruje podstaw odstąpienia.
STAN FAKTYCZNY: W kontrakcie drogowym strony już od początku inwestycji napotykały trudności w realizacji. W trzy miesiące po zawarciu kontraktu inwestor uznał, że nie widzi dalszej możliwości współpracy z wykonawcą i złożył oświadczenie o odstąpieniu od umowy. Mimo że inwestycja była projektem o znacznej wartości, inwestor dość niefrasobliwie podszedł do tematu i złożył lakoniczne oświadczenie o odstąpieniu. Napisał w nim, że zerwanie współpracy następuje przez opóźnienie w wykonywaniu robót budowlanych objętych umową. Wykonawca nie zgodził się z tym i złożył własne oświadczenie o odstąpieniu od kontraktu. Inwestor wystąpił do banku o wypłatę z gwarancji dochodzonej przez siebie kwoty. Wykonawca utrzymywał natomiast, że to jemu przysługują roszczenia o zapłatę wynagrodzenia.
Kiedy spór trafił do sądu, kluczową kwestią stała się ocena skuteczności oświadczenia o odstąpieniu złożonego przez inwestora. Sąd Okręgowy przyjął korzystną dla wykonawcy ocenę, uznając, że inwestor nie odwołał się w treści oświadczenia do żadnej ze wskazanych w umowie przyczyn uprawniających go do skorzystania z tego uprawnienia. Nie wskazał, że wykonawca tak dalece opóźnił się z rozpoczęciem lub wykończeniem robót, że nie zdołałby ich ukończyć w umówionym czasie. Było to istotne o tyle, że jest to warunek niezbędny do odstąpienia od umowy przez inwestora na podstawie art. 635 k.c. Sąd uznał, że skoro inwestor w ogóle nie odwoływał się do takich okoliczności, to sąd nie ma możliwości badania tej kwestii, ponieważ wykroczyłby poza zakres oświadczenia o odstąpieniu. Uznał też, że to inwestor doprowadził do opóźnień w realizacji robót, ingerując bezpodstawnie w umowy podwykonawcze. Te ustalenia potwierdził sąd apelacyjny. Korzystną dla siebie ocenę inwestor uzyskał dopiero w Sądzie Najwyższym.
SN uznał, że sądy rozpoznające sprawę zbyt rygorystycznie podeszły do treści oświadczenia o odstąpieniu i nie dokonały jego prawidłowej oceny. Przyznając ogólnikowość oświadczenia inwestora, przyjął, że odniesienie się przez niego do opóźnienia robót pozwalało przyjąć, że chodziło mu o odstąpienie z art. 635 k.c. Mając to na uwadze, uchylił wyrok, wskazując, że sąd apelacyjny powinien ocenić okoliczności wykonywania kontraktu przez pryzmat przesłanek art. 635 k.c.
KOMENTARZ: Sprawa pokazuje, jak istotna jest precyzja sformułowań zawartych w oświadczeniach kierowanych do kontrahenta w kluczowych dla kontraktu sprawach. W przypadku składania oświadczeń o odstąpieniu od umowy strony powinny pamiętać o dwóch istotnych poglądach orzecznictwa. Po pierwsze, sąd związany jest podstawami oświadczenia wskazanymi w jego treści. Jeżeli w oświadczeniu znajdzie się oznaczona podstawa jego złożenia i okaże się ona nietrafna (np. inwestor był uprawniony do odstąpienia po trzykrotnym naruszeniu zasad bhp, a miały miejsce tylko dwa naruszenia), to nawet gdyby w okolicznościach współpracy stron ziściła się inna podstawa odstąpienia (np. opóźnienie z art. 635 k.c., jak w omawianym wyroku), to sąd nie mógłby uznać, że inwestor wprawdzie nie trafił z pierwszą podstawą, ale i tak w odwodzie miał drugą. Mimo że jestem gorącym zwolennikiem zasady less is more (mniej znaczy więcej – red.), to biorąc pod uwagę poglądy orzecznictwa, pisząc oświadczenie o odstąpieniu, trzeba przyjąć strategię strzelania całą dostępną amunicją. W treści oświadczenia warto zawrzeć wszystkie podstawy, jakie zdaniem jego autora wchodzą w grę.
Po drugie, sądy trafnie przyjmują, że związanie podstawami odstąpienia nie dotyczy wskazanych w oświadczeniu przepisów prawa czy postanowień umowy. Chodzi o podstawy faktyczne, czyli okoliczności, które miały uzasadniać odstąpienie (w pierwszym z przykładów z poprzedniego akapitu byłoby to naruszenie zasad bhp). Uczestnicy inwestycji budowlanych nie muszą więc obawiać się, że przez deficyty wiedzy prawniczej nie będą w stanie skutecznie odstąpić od umowy. Ma to szczególnie istotne znaczenie dla osób zlecających roboty w segmencie B2C.
9. podwykonawca musi wykonać tylko zadania wyraźnie powierzone w umowie
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 18 października 2018 r., sygn. akt I AGa 128/18
TEZA: Podwykonawca ma zrealizować roboty, które zostały mu konkretnie powierzone, a nie całość zadania, które potencjalnie mógłby wykonać na podstawie przekazanej mu dokumentacji projektowej.
STAN FAKTYCZNY: Wykonawca inwestycji mieszkaniowej pozwał podwykonawcę balustrad balkonowych o zapłatę kar umownych za opóźnienie w usuwaniu wad. Roboty miały być wykonane na podstawie załączonej do umowy dokumentacji projektowej. Wykonawca zgłaszał w toku gwarancji i rękojmi wady robót podwykonawcy, ale ten nie podejmował w związku z tym jakichkolwiek działań. Sporne było to, czy można w ogóle uznać, że występują wady obciążające podwykonawcę. Sądy obu instancji rozpoznające sprawę wydały wyroki korzystne dla podwykonawcy.
Sąd okręgowy uznał, że w części zgłaszane wady nie obejmują prac, które miał zrealizować podwykonawca, a w części wynikały z tego, że roboty zgodnie z zaleceniami wykonawcy zostały zrealizowane w sposób odbiegający od założeń dokumentacji, przez co nie mogły obciążać podwykonawcy.
Rozpoznając apelację wykonawcy, sąd II instancji, uznając za trafną ocenę sądu okręgowego, dodał do niej kilka własnych argumentów. W odniesieniu do wady polegającej na odczepieniu się uszczelki balustrady zauważył, że naliczanie za nią kary umownej w wysokości 246 60 zł w sytuacji, gdy usunięcie wady polegało na oddaniu uszczelki innemu lokatorowi, stanowi nadużycie prawa podmiotowego przez wykonawcę. Co jednak ważniejsze, sąd apelacyjny wskazał, że do umowy podwykonawczej nie jest stosowany art. 649 k.c. Przepis ten zawiera domniemanie, że wykonawca (w tej sprawie podwykonawca) podjął się całości prac objętych projektem. Sąd apelacyjny zaakcentował, że podwykonawca jest powierzany do wykonania ściśle określony przez wykonawcę wycinek robót. Natomiast koordynacja całości prac i zapewnienie zgodności budowlanego obiektu z projektem i potrzebami inwestora należą do obowiązków wykonawcy.
KOMENTARZ: Wyrok ma istotne znaczenie dla praktyki formułowania opisu przedmiotu umowy w kontraktach podwykonawczych. Na wykonawcy spoczywa domniemanie, że podjął się realizacji całości robót wynikających z przekazanej mu dokumentacji. Jednak sąd uznał, że tego samego domniemania nie można przypisać podwykonawcy. Dlatego w najlepszym interesie wykonawcy jest zawarcie w umowie łączącej go z podwykonawcą postanowień przewidujących zakres zobowiązania do wykonania robót tożsamy z tym, który wiąże wykonawcę w relacji z inwestora. Pozwoli to wykonawcy uniknąć sytuacji, gdy część zadania, które w swojej ocenie powierzył podwykonawcy, będzie zmuszony zrealizować na własny koszt. A z punktu widzenia podwykonawcy? Czas przećwiczyć kwestię „Szanowni Państwo, zakres powierzonych nam robót został określony ściśle w łączącej nas umowie. Chętnie podejmiemy się jednak realizacji wskazywanych przez Państwa robót dodatkowych. Kierując się dbałością o terminowe ukończenie całości inwestycji, pozwoliliśmy sobie nawet przygotować kalkulację tych robót, którą znajdziecie Państwo w załączeniu. Z niecierpliwością oczekując Państwa stanowiska, łączymy wyrazy szacunku. Podwykonawca”.
10. inwestor nie może potrącić kar umownych z wynagrodzenia podwykonawcy
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z 19 grudnia 2018 r., sygn. akt I AGa 254/18
TEZA: Inwestor nie może sam obciążyć karami umownymi podwykonawcę, jeżeli nie naliczył ich wykonawca. Nawet wtedy, gdy zgodnie z umową podwykonawczą wystąpiły podstawy do obciążenia podwykonawcy
STAN FAKTYCZNY: W klasycznym sporze o zapłatę wynagrodzenia podwykonawcę przez inwestora sądy oceniły trzy istotne kwestie prawne.
Pierwszą z nich było ustalenie, czy inwestor może potrącić z wynagrodzenia podwykonawcy kary umowne, które obciążały podwykonawcę zgodnie z umową podwykonawczą. Mówiąc prościej, inwestor chciał wyręczyć wykonawcę, samodzielnie składając oświadczenie o potrąceniu z wynagrodzenia podwykonawcy kar umownych i zapłacić dzięki temu niższą kwotę. Sądy nie zgodziły się na taką możliwość, powołując się na wyrok SN z 18 lutego 2016 r., sygn. akt II CSK 215/15, w którym przyjęto, że inwestor nie ma prawa dokonania samodzielnie takiego potrącenia. Może to zrobić tylko wykonawca.
Drugą jest wniosek, że zakaz cesji wierzytelności ustanowiony w umowie podwykonawczej nie wyłącza możliwość przeniesienia przez podwykonawcę wierzytelności o solidarną zapłatą przysługującej mu wobec inwestora.
Ostatnim ocenianym wątkiem było złożenie spornej kwoty do depozytu sądowego, co w tej sprawie zrobił inwestor. Sąd apelacyjny uznał jednak, że mimo to inwestor nie zwolnił się z obowiązku zapłaty na rzecz podwykonawcy. Sąd podkreślił, że w świetle art. 6931 k.p.c. sąd przyjmujący depozyt nie ocenia, czy jego złożenie jest ważne w świetle art. 470 k.c. A jedynie takie złożenie spowodowałoby, że inwestor zwolniłby się z obowiązku zapłaty podwykonawcy. Sąd oceniając kwestię ważności na tle okoliczności sprawy, doszedł do wniosku, że sytuacja taka nie miała miejsca. Podkreślił, że wątpliwości inwestora dotyczyły jedynie tego, że wykonawca sprzeciwiał się zapłacie wynagrodzenia podwykonawcy, co nie jest wystarczające dla ważnego złożenia kwoty wynagrodzenia do depozytu.
KOMENTARZ: Wyrok powtarza korzystną dla podwykonawcy linię orzeczniczą. Nawet jeżeli w świetle umowy podwykonawczej bezsporne byłyby podstawy do obciążenia podwykonawcy karami umownymi, inwestor nie będzie mógł się powoływać się na tę okoliczność w przypadku, gdy wykonawca nie naliczy kar. Z punktu widzenia inwestora jest to kolejny element ryzyka związany z uczestnictwem podwykonawcy w procesie budowlanym. Wskazuje on, że weryfikacja rozliczenia wynagrodzenia na linii wykonawca-podwykonawca przez odpowiednie oświadczenia o niezaleganiu to niejedyna rzecz, o którą powinien dbać inwestor. W jego interesie leży też wyklarowanie sytuacji kar umownych, które powinny zostać naliczone podwykonawcy.
Ważna jest też argumentacja dotyczące składania wynagrodzenia do depozytu sądowego. Inwestor często traktuje go jako świnkę skarbonkę, która pozwala mieć czyste ręce po wrzuceniu do niej pieniędzy. Jednak z tego, że świnka daną kwotę przyjmie, nie wynika jeszcze to, że inwestor będzie mógł powiedzieć, że skutecznie wywiązał się z obowiązku zapłaty. Zawsze musi on sprawdzić, czy wpłata do depozytu jest ważna w znaczeniu art. 470 k.c.
11. wykonawca nie musi uzasadniać żądania gwarancji
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 14 marca 2018 r., sygn. akt I AGa 28/18
TEZA: Wykonawca może w każdej chwili zażądać gwarancji zapłaty wynagrodzenia i nie musi mieć ku temu jakichkolwiek podstaw ze strony inwestora. Brak przekazania gwarancji uprawnia go do odstąpienia od umowy z winy inwestora.
STAN FAKTYCZNY: Na podstawie art. 6491 i n. k.c. wykonawca jest uprawniony do żądania złożenia przez inwestora gwarancji zapłaty należnego mu wynagrodzenia. Gwarancja ta przyjmuje najczęściej formę gwarancji bankowej albo ubezpieczeniowej. Niezłożenie jej w zakreślonym przez wykonawcę terminie uprawnia go do odstąpienia od umowy. Tajemnicą poliszynela jest to, że właśnie w tym celu wykonawcy składają często żądanie gwarancji.
W sporze zakończonym wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Poznaniu sądy oceniały skuteczność odstąpienia wykonawcy od kontraktu w związku z nieprzekazaniem mu gwarancji. Wykonawca wystąpił o udzielnie gwarancji, gdy między stronami wywiązał się spór co do rozliczenia robót dodatkowych. Inwestor bronił się, argumentując, że wykonawca nie miał faktycznych podstaw do wystąpienia o gwarancję zapłaty. W ocenie inwestora wszystkie płatności były przez niego wykonywane terminowo, a całość wynagrodzenia była zabezpieczona, ponieważ finansowana była kredytem bankowym. Inwestor w żądaniu gwarancji upatrywał jedynie sprzecznego z zasadami współżycia społecznego zmierzania do odstąpienia przez wykonawcę od kontraktu.
Sądy obu instancji uznały, że wykonawca mógł żądać gwarancji, a następnie odstąpić od umowy wobec braku jej przedstawienia. Sąd apelacyjny podkreślił, że przepisy nie zawierają żadnych warunków, od których uzależniona jest możliwość żądania przez wykonawcę udzielenia gwarancji zapłaty. Wystarczy istnienie ważnego zobowiązania między wykonawcą a inwestorem. Nie są w szczególności wymagane opóźnienia w płatnościach. Skorzystanie przez wykonawcę z uprawnienia do żądania gwarancji nie może być też uznane za nadużycie prawa.
KOMENTARZ: Wprowadzanie do kodeksu cywilnego instytucji gwarancji zapłaty wynagrodzenia wykonawcy robót budowlanych odbiło się na obrotach dwóch grup zawodowych – bankierów oraz krawców. Do pierwszych inwestorzy zgłaszali się po żądane gwarancje. Jednak najpierw zjawiali się u tych drugich, żeby zaszyć kieszeń, w której otworzył im się nóż po otrzymaniu żądania wyraźnie ukierunkowanego na stworzenie podstaw do odstąpienia od umowy. Jakkolwiek można oceniać samą regulację, zasady związane z jej praktyką zostały przez orzecznictwo wyklarowane jednoznacznie na korzyść wykonawców. Inwestor, który zamiast zadbać o przekazanie żądanej gwarancji, skupi się na argumentowaniu, że wynagrodzenie wykonawcy nie jest w jakikolwiek sposób zagrożone, podejmuje znaczne ryzyko zerwania przez wykonawcę współpracy i – w następstwie tego kroku – zapłaty na jego rzecz kary umownej za odstąpienie oraz wynagrodzenia, które wykonawca miał zarobić na realizacji inwestycji.
12. odstąpienie od umowy powoduje wygaśnięcie gwarancji
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 23 marca 2018 r., sygn. akt I AGa 55/18
TEZA: Odstąpienie od umowy może spowodować utratę przez inwestora gwarancji jakości robót.
STAN FAKTYCZNY: Strony kontraktu budowlanego spierały się o to, czy po odstąpieniu od niego wykonawca nadal ponosi odpowiedzialność za jakość robót z tytułu udzielonej gwarancji, czy też odstąpienie zwalnia go z obowiązków gwarancyjnych. Treść przyjętych przez strony zasad gwarancji doprowadziła sądy do wniosku, że z momentem odstąpienia gwarancja wygasła i wykonawca nie jest nią związany.
Sądy podkreśliły, że w kodeksie cywilnym nie ma przepisów, które regulowałyby gwarancję w przypadku umowy o roboty budowlane. Prowadzi to do analogicznego stosowania przepisów dotyczących umowy sprzedaży. Nie są one rozbudowane, więc o kształcie gwarancji decydują przede wszystkim strony. Mają one szerokie pole manewru w ustalaniu warunków umownych odnośnie gwarancji.
Inwestor argumentował, że strony przewidziały wykonywanie robót etapami, więc wiąże ona co do tych etapów, które zostały wykonane do dnia odstąpienia od umowy. Sąd apelacyjny nie zgodził się z tą oceną. Uznał, że wprawdzie kontrakt przewidywał etapowanie prac, lecz postanowienia dotyczące gwarancji wprost wskazywały, że biegnie ona od odbioru końcowego i nie zawarto w nich ustalenia, że gwarancja obowiązuje też w odniesieniu do poszczególnych etapów. Sąd podkreślił, że wobec odstąpienia od umowy roboty finalizowała inna firma. Przyjęcie związania gwarancją oznaczałoby więc, że wykonawca zgodził się na ponoszenie odpowiedzialności za prace, które zrealizował ktoś inny. Istnieje wprawdzie możliwość przyjęcia takich ustaleń, lecz z treści postanowień gwarancyjnych powinno jednoznacznie wynikać, że taka była wola stron. W ocenie sądu w przypadku spornego kontraktu nie wynikało, że strony chciały przyjąć taki sposób działania gwarancji.
KOMENTARZ: Mówi się, że filozofia powstała, kiedy budowniczy pierwszego systemu zapór chroniących jaskinię przed tygrysami szablozębnymi po tym, jak został wyrzucony z inwestycji przez nietereminowość prac, spojrzał na efekt swojego trudu i zadał sobie pytanie „Czy istnieje coś po śmierci kontraktu?”. Do pytania tego wiele tysięcy lat później powrócił Sąd Apelacyjny w Białymstoku i udzielił na nie odpowiedzi – „Coś z pewnością istnieje, ale nie jest to gwarancja jakości prac”. Znowu jednak muszę ostrzec przed wyciąganiem ogólnikowych wniosków z orzeczenia. Na ocenę sądu duży wpływ miało to, że przedmiotem umowy była instalacja. W jej przypadku integralność całości doprowadziła sąd do przyjęcia, że wykonawca nie udzielił gwarancji jakości na instalację, którą po odstąpieniu finalizował za niego inny podmiot. Byłoby to bowiem w rzeczywistości podpisywanie się pod prawidłowością cudzych robót.
Biorąc pod uwagę treść wyroku, w interesie obu stron kontraktu jest określenie wprost w umowie skutków odstąpienia od niej. Możliwość taka jest akceptowana w orzecznictwie zarówno w odniesieniu do odstąpienia umownego, jak i ustawowego. Mechanizmem sprawdzającym się w większości przypadków jest ogólnikowe przyjęcie odstąpienia na przyszłość z doprecyzowaniem wprost skutków w istotnych obszarach, takich jak gwarancja jakości/rękojmi, zatrzymane zabezpieczenia (np. kaucja na okres rękojmi), wynagrodzenie za roboty zrealizowane do czasu odstąpienia lub rozliczenie kosztów poniesionych przez wykonawcę na potrzeby realizacji kontraktu (np. zamówienie nie wykorzystanych jeszcze materiałów budowlanych).
13. nie można odmówić zapłaty ze względu na niedopełnienie formalności
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z 8 maja 2018 r., sygn. akt I AGa 33/18
TEZA: Dla rozliczenia kontraktu budowlanego kluczowe znaczenie ma właściwe wykonanie robót, a nie dopełnienie formalności takich jak sporządzenie kosztorysu powykonawczego.
STAN FAKTYCZNY: Wykonawca wystąpił o zapłatę przez inwestora nieuregulowanej części wynagrodzenia. Jednym z głównych spornych obszarów były kwestie związane z dokumentami rozliczeniowymi kontraktu. W protokole odbioru strony wskazały bowiem, że wystawione do dnia jego sporządzenia faktury dokumentowały całość należnego wykonawcy wynagrodzenia. Tymczasem po podpisaniu protokołu wykonawca wystawił kolejną fakturę i kwoty z niej wynikającej dochodził w procesie. Wskazał przy tym, że informacja o całkowitym rozliczeniu wynagrodzenia znalazła się w protokole w wyniku jego błędu i złożył oświadczenie o uchyleniu się od skutków tego oświadczenia. Inwestor upatrywał możliwość powstrzymania się z zapłatą wynagrodzenia także w niedopełnieniu przez wykonawcę wymaganego umową obowiązku sporządzenia kosztorysu powykonawczego.
Analizując te wątki, sądy obu instancji podkreśliły, że o tym, czy wynagrodzenie przysługuje wykonawcy, decyduje to, czy wykonał on swoje roboty w sposób prawidłowy. Obowiązku zapłaty za właściwie zrealizowane prace nie mogą przekreślać niespełnione wymogi formalne.
Sąd apelacyjny w uzasadnieniu swojego wyroku podkreślił, że strony nie mogą w umowie wprowadzić postanowień skutkujących tym, że wypłata wynagrodzenia miałaby nie nastąpić mimo właściwego wykonania robót. Takie rozwiązanie wykracza poza zasadę swobody umów (art. 3531 k.c.), która wskazuje zakres dopuszczalnych modyfikacji kontraktów. Dlatego też powoływanie się przez inwestora na okoliczności związane z dokumentami rozliczającymi kontrakt – protokół odbioru lub kosztorys powykonawczy – nie mogło zwolnić go z obowiązku zapłaty wynagrodzenia należnego wykonawcy, jeżeli roboty zostały przez niego wykonane prawidłowo.
KOMENTARZ: Sądom często zarzuca się oderwanie od rzeczywistości, jednak spory budowlane pokazują, że przejawy zdrowego rozsądku można na wokandzie spotkać częściej niż w kosztorysach inwestycji realizowanych na ryczałcie w formule „Zaprojektuj i wybuduj”. Rozstrzygnięcie sądu w tej sprawie można sprowadzić do krótkiego: „Mniejsza o papierologię. Roboty zostały wykonane zgodnie z umową, więc wykonawca powinien otrzymać wynagrodzenie”. Sąd powtórzył często pojawiający się w orzecznictwie pogląd, że niedopuszczalne jest wprowadzanie do umów rozwiązań powodujących brak zapłaty wynagrodzenia mimo właściwej realizacji kontraktu przez wykonawcę. Problem ten pojawia się powracających próbach wprowadzania do umów budowlanych wymogów odbioru bezusterkowego lub konstrukcjach uzależniających odbiór bądź zapłatę na linii podwykonawca – wykonawca od dokonania takiej samej czynności w relacji wykonawca – inwestor.
Rozumiem występującą po stronie kontrahenta zlecającego roboty potrzebę zabezpieczenia opłacenia wynagrodzenia dopiero z momentem uzyskania pewności co do właściwej realizacji kontraktu. Jednak za każdym razem pracując nad takim rozwiązaniem, musi on sobie zadać pytanie, czy po wpisaniu tego w umowę będzie mógł odmówić zapłaty, nawet jeżeli będzie dysponował już właściwie zrealizowanymi robotami. W przypadku odpowiedzi twierdzącej autor takiej konstrukcji może się przekonać, że wprawdzie zgodnie z powiedzeniem papier przyjmie wszystko, jednak nie wszystko na nim się utrzyma.