Wprowadzenie sądów pokoju w proponowanym kształcie spowoduje zamieszanie i straty dla obywateli – mówi Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
Projekt nie jest przemyślany i jeżeli miałby wejść w życie w obecnym kształcie, to spowoduje to więcej zamieszania i więcej strat dla obywatela – zarówno dla tego, który będzie oskarżony albo obwiniony, jak i tego, który będzie pokrzywdzony – niż gdyby tych sądów pokoju nie tworzono.
Mało tego – doprowadzi to do tego, że drobne sprawy, zamiast być rozstrzygane szybko i sprawnie, będą krążyły pomiędzy sądem pokoju a sądem rejonowym, i z uwagi na taki, a nie inny sposób ukształtowania procedury, która ma być stosowana w sądach pokoju, ludzie będą dłużej czekali na rozstrzygnięcie ich spraw.
Sposób wyłaniania kandydata na stanowisko sędziego pokoju budzi wątpliwości i niepokój. Projektodawca proponuje, aby kandydat na sędziego prowadził regularną kampanię wyborczą, z ograniczoną agitacją wyborczą. Budzi sprzeciw sytuacja, w której kandydat na sędziego otrzymuje wpłaty na komitet wyborczy. Kampania siłą rzeczy zawiera element zachęcający do głosowania na konkretną osobę. Dlatego zastanawiam się, czy swoiste programy wyborcze nie będą obejmowały obietnic np. surowego karania lub łagodnego karania? To się kłóci z naszym wyobrażeniem o tym, w jaki sposób dochodzi do powierzania danej osobie funkcji sędziego. To rodzi także uzasadnione obawy o późniejszą niezależność, a w konsekwencji o prawidłowe sprawowanie wymiaru sprawiedliwości. Na naszych oczach będzie rozgrywała się kampania wyborcza kandydata na sędziego, który za chwilę będzie mógł posłać kogoś do więzienia na rok albo nakazać zapłatę np. 10 tys. zł. Co więcej, po pięciu latach sprawowania mandatu sędzia pokoju będzie mógł się wpisać na listę adwokatów czy radców prawnych. To nie jest dobry pomysł.
Bo taka osoba nie będzie gwarantowała prawidłowego wykonywania zawodu adwokata czy radcy prawnego. Bardzo przepraszam, ale nie tędy droga. W dojrzałych systemach wymiaru sprawiedliwości zawód sędziego jest koroną zawodów prawniczych. Nawet jeśli popatrzymy od tej strony, to ten projekt jest także z tego powodu zły.
Jeżeli pomysłodawca tego projektu uważa, że wprowadzenie sądów pokoju coś usprawni, to ja proponuję, żeby po prostu spróbował zrozumieć, na czym polega istota problemów polskiego sądownictwa. Jeżeli ono rzeczywiście ma być usprawnione, to warto byłoby, żeby te pieniądze, któe chce sięr wydać na tworzenie sądów pokoju, zostały zainwestowane w obecny polski wymiar sprawiedliwości, w ramach obecnej jego struktury. Przede wszystkim w sferę organizacyjno-administracyjno-informatyczną. I wtedy rzeczywiście będzie obywatelom polskim lepiej. Tworzenie czwartego szczebla polskiego sądownictwa nie usprawni wymiaru sprawiedliwości.
Trudno cokolwiek takiego wskazać. W zasadzie nie da się komentować tego projektu i postrzegać go jako rozwiązania które usprawni sądownictwo. To kolejna płaszczyzna, na której realizuje się jakieś dziwne pomysły na reformę polskiego sądownictwa, które w dodatku są pochodną postulatu wyborczego jednej z kanapowych partii.
To prawda, tylko tworząc sądy pokoju, wcale nie ograniczamy kognicji sądów, tylko rozbudowujemy je, dokładając jeden stopień w tym systemie. W przypadku sądów pokoju jest obserwowana próba wyłuskania z sądów powszechnych określonych kategorii spraw po to, żeby uzasadnić powołanie kolejnego szczebla sądownictwa. Natomiast ograniczenie kognicji sądów polegałoby np. na tym, że rozwody bez orzekania o winie załatwiałby np. urzędnik stanu cywilnego, a nie sąd. Czy przykładowo sprawy rejestrowe zamiast sądu są przekazane do kompetencji jakiegoś urzędu. W przypadku omawianej propozycji pod płaszczykiem sądów pokoju próbuje się tworzyć w społeczeństwie wrażenie odciążenia sądownictwa. W rzeczywistości jednak w żaden sposób to rozwiązanie sądownictwa nie odciąża, wręcz przeciwnie – prowadzi do jego rozbudowania. ©℗