Na 9 maja br. Trybunał Konstytucyjny wyznaczył termin rozprawy w sprawie z wniosku prezydenta, który chce rozpatrzenia sporu, jaki ma występować między nim a Naczelnym Sądem Administracyjnym.

Tymczasem swoje stanowisko w tym postępowaniu przedstawił rzecznik praw obywatelskich. Zdaniem prof. Marcina Wiącka sytuacja opisana w wystąpieniu głowy państwa nie miała miejsca. A skoro tak, to postępowanie powinno zostać umorzone.

Chodzi o wniosek, w którym prezydent zarzuca NSA, że ten wkroczył w jego kompetencję polegającą na powoływaniu sędziów Sądu Najwyższego. Problem jednak w tym, że – zdaniem RPO – wniosek ten opiera się na „założeniu, którego nie sposób uznać za prawdziwe”. Jak bowiem zauważa prof. Wiącek, we wskazanych przez głowę państwa wyrokach mających świadczyć o rzekomym sporze NSA nie dokonał oceny prawidłowości i skuteczności powołania sędziów SN, a jedynie częściowo skontrolował uchwały Krajowej Rady Sądownictwa w przedmiocie przedstawienia (nieprzedstawienia) wniosków o powołanie do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego SN. Tym samym nie mogły one wkroczyć w zakres kompetencji prezydenta do powoływania sędziów.

Rozstrzygnięcia NSA nie wywołały skutku w postaci unieważnienia czy też ubezskutecznienia prezydenckich aktów, nie doprowadziły również do pozbawienia sędziów prawa do orzekania czy też nie wywołały innych następstw tożsamych ze złożeniem sędziego z urzędu czy też zawieszeniem w urzędowaniu. „Zostało to zresztą potwierdzone przez sam NSA, który stwierdził, że wyroki częściowo uchylające zaskarżone uchwały KRS nie wywołują skutków prawnych w odniesieniu do postanowień głowy państwa” – zauważa rzecznik. I dodaje, że jest wręcz przeciwnie, niż próbuje to wykazać w swoim wniosku prezydent. NSA bowiem od lat stoi na stanowisku, że nie ma kompetencji do badania prezydenckich aktów dotyczących powołań sędziowskich.

RPO zauważa również, że przyczyną powstania sporu kompetencyjnego nie może być przewidywana przez wnioskodawcę treść rozstrzygnięcia, które ma dopiero zapaść w przyszłości. Spór bowiem musi mieć charakter realny. Tymczasem w sprawie, która była przyczynkiem do złożenia przez głowę państwa wniosku do TK, NSA jeszcze nie wydał wyroku. Skład orzekający zdążył zaledwie wyznaczyć termin rozprawy (ten został już zdjęty właśnie ze względu na postępowanie toczące się przed TK). „NSA nie uczynił niczego, w szczególności nie wydał jakiegokolwiek orzeczenia (choćby tzw. wpadkowego), mogącego sugerować powstanie «wysokiego prawdopodobieństwa zaistnienia w niedługim czasie» sporu kompetencyjnego” – pisze Marcin Wiącek. Jak dodaje, czynnością, która wzbudziła obawy wnioskodawcy, było wyznaczenie rozprawy, a to nie może być uznane jako zapowiedź powstania sporu kompetencyjnego.©℗