Poznańska drukarnia Atol, należy do Piotra Kaczmarka. Istnieje od 1997 r. firma jest spadkobierczynią rodzinnych tradycji zawodowych i poligraficznych zakładu Atom, który swoją działalność prowadził już w 1912 r. Dziś przychodów szuka w kraju i za granicą.

Piotr Kaczmarek – absolwent wydziału elektrycznego Politechniki Poznańskiej, nie ukrywa, że zaczynał praktycznie od zera. Wyleasingował jedną nową maszynę drukarską, niektóre urządzenia przejął po Atomie, resztę sprzętu dokupił. – Na starcie zatrudniałem kilkanaście osób i ten stan osobowy firmie, praktycznie bez zmian utrzymuje do dzisiaj – mówi nam właściciel Atolu. Do branży trafił trochę z obowiązku, a trochę z powołania. Nie chciał zmarnować dorobku biznesu z ponad 100-letnią tradycją, mimo braku drukarskiego wykształcenia i dorobku, podjął wyzwanie kontynuacji rodzinnej historii Atomu. Nazwę firmy nieco zmodyfikował ze względów formalnych.

Jak większość drukarni działających w tej skali, Atol ma bardzo szeroką i zróżnicowaną produktowo ofertę. Firmy nie stać na wąską specjalizację. W tej chwili zakład gros swoich przychodów zawdzięcza nadrukom na opakowaniach, są to przede wszystkim niewielkie pudełka dla producentów kosmetyków czy środków ochrony roślin. Drugi, co do ważności produktem są kalendarze ścienne najrozmaitszego rodzaju. Te dwie działalności pozwalają Atolowi nieźle prosperować, ale kłopotów też nie brakuje. – Coraz mniej jest zleceń na takie rzeczy jak ulotki, foldery, czapeczki reklamowe czy listowniki, które kiedyś przynosiły bardzo duże dochody. Teraz firmy oszczędzają na takich gadżetach, trudno o zamówienia – tłumaczy Kaczmarek. – To jest bolączką całego rynku, który jest coraz trudniejszy. Zdaniem naszego rozmówcy wiele zmieniły na nim środki unijne, dzięki którym przybyło dużo niewielkich drukarni, „dozbrojonych” w maszyny – wyjaśnia.

Jaki jest patent Atolu by prosperować na trudnym rynku ? – Ważna jest elastyczność działania, terminowość i po trzykroć niska cena - mówi wprost Kaczmarek. – We wszystkich przetargach cena jest parametrem decydującym – dodaje. Poza tym trzeba w tej branży być niezwykle czujnym i aktywnym. Niejednokrotnie zapytania ofertowe w internecie stają się nieaktualne już po godzinie. Trzeba na nie odpisywać natychmiast.

Atol żyje przede wszystkim z lokalnego rynku, ma jednak również klienta z Wysp Brytyjskich. I właśnie w usługach drukarskich dla zagranicznych klientów Kaczmarek upatruje największe szanse dla swojej firmy. – Wciąż jesteśmy o 25–30 proc. tańsi jeśli chodzi o ceny końcowego produktu w stosunku do naszych zachodnich kolegów drukarzy, a jakościowo im nie ustępujemy. Problemem nie jest już logistyka, sprawę załatwiają firmy kurierskie – wyjaśnia właściciel Atolu. Dlatego „szerokim frontem” zdecydował się zaatakować zagranicznych klientów swoją ofertą usług, przeprowadzając dużą akcję marketingową.

Who is who?

Firma: Drukarnia Atol

Właściciel: Piotr Kaczmarek

Branża: poligraficzna