Przedsiębiorcy niemal jednym głosem twierdzą, że ministerialne propozycje są krokiem w dobrym kierunku. Uważają jednak, że to wciąż za mało, by w pełni rozwiązać problemy z płatnościami, z jakimi się borykają

19 października zakończyły się konsultacje publiczne projektu ustawy, która zgodnie z intencją Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii ma ograniczać zatory płatnicze. Resort proponuje m.in. skrócenie terminów płatności, wprowadzenie obowiązku publikowania informacji o praktykach płatniczych i terminach zapłaty przez największe firmy, a także szybszą ścieżkę do nakazu zapłaty (więcej na infografice). Nowe przepisy mają wejść w życie w większości od 1 czerwca 2019 r. Ulga na złe długi ma zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2020 r. Przedsiębiorcy wyczekują nowych regulacji z nadzieją. Dziś długie terminy oczekiwania na należności za dostarczone towary czy usługi to prawdziwa zmora.

Terminy skrócone, ale krąg powinien być szerszy

Za niewystarczające przedsiębiorcy uznają propozycje dotyczące skrócenia terminów zapłaty. Ich zdaniem rozwiązanie jest dobre, ale powinno objąć szerszy krąg podmiotów. Zgodnie z projektowaną ustawą, w sytuacji gdy płatnikiem jest duże przedsiębiorstwo, a jego kontrahentem mała lub średnia firma, maksymalny termin na uregulowanie należności ma wynosić 60 dni, w przypadku podmiotu publicznego zaś – 30 dni (z wyłączeniem podmiotów leczniczych, do których zastosowanie ma mieć termin 60 dni). Co więcej, w przypadku wpisania do umowy z przedsiębiorcą zaliczanym do MSP terminu niezgodnego z tą regulacją stosować ma się z mocy ustawy termin jeszcze krótszy, bo 30-dniowy. Obecnie termin na zapłatę nie może przekraczać 60 dni, chyba że przedsiębiorcy inaczej się umówią.

W ocenie Anny Marcinkowskiej, dyrektor departamentu prawnego i compliance w Krajowym Rejestrze Długów, nałożenie obowiązku zapłaty w terminie 60 dni tylko na duże podmioty nie przyczyni się spektakularnie do zmniejszenia zatorów. – Warto się zastanowić nad ewentualnym rozszerzeniem tego wymogu na szerszy krąg podmiotów. Termin 60 dni powinien też przewidywać ewentualne odstępstwa, np. aby nie pogorszyć sytuacji dłużnika, który ma przejściowe kłopoty finansowe – podkreśla Marcinkowska.

Z kolei zdaniem części przedsiębiorców i prawników zobowiązanie do stosowania terminów 30-dniowych nie powinno dotyczyć tylko podmiotów publicznych, ale wszystkich firm, w których udziałowcem jest Skarb Państwa (SP), samorządy czy inne spółki należące do państwa. Szczególnie że takich firm jest na rynku dużo. Tylko tych z udziałem SP jest kilkaset. Są znaczącymi kontrahentami małych i średnich firm. Jeśli płacą z dużym poślizgiem, to wpływają na płynność finansową mniejszych uczestników rynku.

– Nie można zapominać, że przedsiębiorcy z sektora MSP wciąż mają gorszy dostęp do kredytów niż duzi gracze rynkowi. Możliwości szybkiego uzupełnienia kapitału na bieżącą działalność są więc w ich przypadku ograniczone. Dlatego ważne jest, by takie podmioty dostawały zapłatę od każdego w jak najkrótszym czasie – podkreśla Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.

ikona lupy />
Tygodnik gazeta prawna 26.10.18 / Dziennik Gazeta Prawna

Szef FPP zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię: przy wprowadzaniu krótszego, 30-dniowego terminu płatności wyjątkowo potraktowano podmioty lecznicze. To oznacza, że będą miały na uregulowanie należności 60 dni. Dziś one często opóźniają się z płatnościami nawet o rok, co jest nie do uniesienia dla małych i średnich firm. Dlatego w ślad za skróceniem w stosunku do nich tego terminu – powinno nastąpić ustawowe zniesienie lub chociaż ograniczenie obecnego zakazu cesji w ustawie o działalności leczniczej.

– Szkoda, że projektodawcy nie zdecydowali się na to. Bez pogorszenia sytuacji podmiotów leczniczych można by w ten sposób umożliwić firmom np. korzystanie z faktoringu. Zakaz cesji długów szpitalnych bez zgody właściciela (jakim jest najczęściej samorząd) wprowadzono, żeby zapobiec przejęciom szpitali przez podmioty prywatne. W świetle dzisiejszych przepisów ryzyko to już nie istnieje. Wprowadzenie proponowanych w projekcie ustawy zapisów bez ograniczenia skutków wynikających z art. 54 ustawy z 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 160 ze zm.), dotyczącego właśnie wspomnianej wcześniej cesji, może zdecydowanie pogorszyć płynność podmiotów leczniczych. Uważam, że skoro powierzono dyrektorowi szpitala tak duży majątek, to warto pójść krok dalej i udostępnić mu narzędzia pozwalające skutecznie zarządzać. Wypada mieć nadzieję, że w dalszych pracach projekt zostanie uzupełniony o to rozwiązanie – twierdzi Marek Kowalski.

TO TYLKO FRAGMENT TEKSTU. CAŁOŚĆ PRZECZYTASZ W "TYGODNIKU GAZETA PRAWNA" >>>>