Meta, właściciel Facebooka, zablokowała kanadyjskim użytkownikom dostęp do informacji. Politycy potępili amerykańską platformę za przedkładanie zysków nad bezpieczeństwo, zaś organizacje mediów złożyły skargę na nieuczciwą konkurencję.
W kanadyjskich mediach zaczęły się regularnie pojawiać wyjaśnienia, jak korzystać ze stron internetowych stacji telewizyjnych i gazet, oraz jakie aplikacje ściągnąć, by mieć dostęp do informacji. Powodem nietypowych reklam jest ustawa, regulująca wykorzystanie artykułów dziennikarskich w internecie, która pod koniec czerwca br. weszła w życie.
Tak jak w Australii, na której przepisach wzorowano kanadyjską ustawę, platformy cyfrowe takie jak Meta (Facebook, Instagram) czy Google, powinny wynegocjować z redakcjami wielkość rekompensat za wykorzystywanie publikacji i zamieszczanie linków do dziennikarskich materiałów. Kanadyjskie media cytowały dane australijskiego regulatora, Australian Competition and Consumer Commission, według których w ub.r., gdy w życie weszły nowe przepisy, do redakcji trafiło ponad 190 mln dolarów.
Meta, sprzeciwiając się przepisom, zablokowała kanadyjskim użytkownikom dostęp do artykułów prasowych. Również Google zapowiedziało podobne działania. Nie są blokowane linki do informacji zamieszczanych na stronach rządowych czy miejskich. Jak wskazywała część polityków i dziennikarzy, wielu użytkowników mediów społecznościowych dopiero teraz zdało sobie sprawę, że internet to nie tylko media społecznościowe.
„Kanadyjskie media trenowały swoich odbiorców do używania Facebooka” - tytułował swój materiał publiczny nadawca CBC.
Podczas trwających obecnie w Kanadzie pożarów lasów blokada informacji stała się problemem. Premier Justin Trudeau skrytykował w poniedziałek Meta i podkreślił, że „teraz mamy sytuację kryzysową, gdzie bieżąca lokalna informacja jest ważniejsza niż kiedykolwiek”. „Facebook przedkłada korporacyjne zyski nad bezpieczeństwo ludzi, nad wysokiej jakości lokalne dziennikarstwo” - podsumował Trudeau i dodał „taki jest wybór Facebooka”.
Również premier Kolumbii Brytyjskiej David Eby zwrócił się w poniedziałek z apelem do Meta o przywrócenie dostępu do kanadyjskich informacji. Powiedział, że walcząca z pożarami prowincja stała się zakładnikiem. „To nie czas na polityczne stanowiska. To czas dla Facebooka i Instagrama, by używać sieci, zbudowanej za plecami lokalnych mediów, do komunikowania się z mieszkańcami Kolumbii Brytyjskiej” - mówił cytowany w mediach Eby.
Ustawa o informacji w internecie, czyli Online News Act, nazywana też od oznaczenia Bill C-18, miała w parlamencie poparcie rządzących liberałów oraz dwóch partii opozycyjnych, Nowych Demokratów (NDP) i Bloku Quebeckiego. Przeciwni ustawie konserwatyści mieli jednak w programie wyborczym w 2021 r. propozycje wymuszenia na platformach takich jak Facebook rekompensat dla redakcji za wykorzystanie ich pracy – przypomniały media.
W Australii Meta szybko porozumiała się z rządem, zanim przepisy o wynagrodzeniach dla redakcji weszły w życie. Jednak w Kanadzie sytuacja jest odmienna, ponieważ Meta „może się obawiać, iż Kanada pokazuje drogę, jaką mogłyby przyjąć USA” - mówiła cytowana przez CBC Frances Haugen, była menadżer Facebooka, która w 2021 r. przekazała wiele wewnętrznych dokumentów firmy amerykańskiemu nadzorowi giełdowemu.
Organizacje kanadyjskich mediów oraz publiczny nadawca CBC/Radio-Canada wniosły do Competition Bureau, czyli odpowiednika polskiego UOKiK, pozew w sprawie blokowania informacji przez Meta – podała ottawska gazeta „Hill Times”. Redakcje zarzucają właścicielowi Facebooka, że naruszył przepisy ustawy o konkurencji, które zakazują wykorzystywania dominującej pozycji rynkowej w pozyskiwaniu reklam. Dotychczas nie było takiego przypadku – podkreślił „Hill Times” wskazując, że jeśli Competition Bureau podzieli stanowisko redakcji, Meta grozi do 10 mln dolarów kanadyjskich (CAD) grzywny.
Z Toronto Anna Lach(PAP)
lach/ mal/