Z nieoficjalnych informacji DGP wynika, że do opracowanych w kancelarii premiera regulacji dla rynku telekomunikacyjnego – prawo komunikacji elektronicznej (PKE) i ustawy wprowadzającej – zostaną dodane zapisy, które mają zakończyć spory między nadawcami telewizyjnymi a operatorami platform satelitarnych, kablowych i internetowych. Wejdzie nowa wersja zasady „must carry”.

„Must carry, must offer"

Zgodnie z zasadą „must carry, must offer”, operatorzy płatnej telewizji obowiązkowo zapewniają swoim abonentom dostęp do określonych stacji, natomiast nadawcy telewizyjni są zobowiązani te kanały operatorom udostępnić nieodpłatnie. Reguluje to ustawa o radiofonii i telewizji. Problem w tym, że przepisy w tej dziedzinie powstały przed cyfryzacją telewizji naziemnej i przed rozwojem serwisów internetowych umożliwiających oglądanie telewizji – takich jak WP Pilot (Wirtualna Polska), Canal+ online, Polsat Box Go, Player (TVN Warner Bros. Discovery) itp. W efekcie reguła „must carry, must offer” nie działa jednakowo dla całego rynku.
Po pierwsze, w obowiązkowym pakiecie jest tylko siedem stacji: TVP 1, TVP 2, TVP 3, Polsat, TVN, TV4 i TV Puls. Dlaczego? Bo gdy na początku lat 90. ustalano te przepisy, telewizja naziemna była jeszcze analogowa i nie obejmowała innych kanałów. A ideą „must carry” jest zapewnienie, aby oferta dostępna za darmo naziemnie była również bezpłatna w innych formach dystrybucji.
W naziemnej telewizji cyfrowej paleta bezpłatnych stacji wzrosła jednak do ok. 30. Do poprzedniej siódemki doszło m.in. kilka kolejnych kanałów TVP (w tym TVP Kultura, TVP Historia, TVP ABC i TVP Sport), przybyło stacji największych nadawców komercyjnych (m.in. TVN 7, Super Polsat, Puls 2) i pojawiły się kanały nowe lub niemające wcześniej szerokiej dystrybucji, takie jak Stopklatka (Kino Polska) czy TV Trwam. Nie znalazło to jednak dotychczas odbicia w przepisach RTV.
Drugi problem dotyczy platform internetowych, które mają w swojej ofercie kanały tradycyjnej telewizji. A ściślej: mają i nie mają, gdyż nie wszystkie stacje „must carry” są dostępne na każdej platformie. Główną przyczyną jest opór nadawców. Stacji „must carry” nie można sobie po prostu wziąć i dołączyć do oferty, trzeba uzyskać zgodę nadawcy. Ten ma wprawdzie obowiązek jej udzielić, ale bez kłopotu działa to tylko wobec operatorów satelitarnych i kablowych.

„Must carry, must offer” w odniesieniu do internetu

Stosowanie zasady „must carry” w odniesieniu do internetu budzi wątpliwości nadawców. Jednym z głównych powodów są inne niż w telewizji metody wyświetlania reklam i pomiaru widowni. Kolejnym – kwestie praw sportowych i licencji na filmy i inne programy, które mogą nie obejmować emisji w internecie.
Aby uciąć dyskusje, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji już w 2013 r. wydała stanowisko, według którego operatorzy telewizyjnych serwisów internetowych mogą korzystać z zasady „must carry”, jeśli mają co najmniej 100 tys. odbiorców. Efekt był umiarkowany. Niektórym platformom udało się uzyskać zgodę nadawców (nie obyło się bez spraw sądowych), ale problem pozostał. Z czasem z twardego sprzeciwu ewoluował w stawianie warunków: np. domaganie się zapłaty za kanał albo wpływu na proces jego udostępniania na platformie.
KRRiT próbowała załatwić tę sprawę przez całą poprzednią kadencję, co jakiś czas publikując stanowiska z ostrzeżeniami dla nadawców. W styczniu tego roku przypominała np., że nadawca „nie może odmówić operatorowi” zgody na włączenie stacji „must carry” do oferty, „ani też nie może uzależnić udzielenia takiej zgody od uiszczania jakiegokolwiek wynagrodzenia”. Regulator podkreślił ponadto, że w jego ocenie przepisy ustawy RTV „nie wskazują na możliwość uzależniania wyrażenia zgody przez nadawcę na rozprowadzenie programu od skorzystania przez operatora z systemu dystrybucyjnego nadawcy”.
KRRiT nie mogła rozwiązać tych problemów ustawowo, bo nie ma inicjatywy ustawodawczej.

Prawo komunikacji elektronicznej z nowym zapisem

Z naszych informacji wynika jednak, że przepisy rozstrzygające tę kwestię znajdą się teraz w PKE – regulacji kluczowej dla rynku telekomunikacyjnego i będącej implementacją Europejskiego kodeksu łączności elektronicznej (EKŁE). Waży się jeszcze ich ostateczny kształt, czy będą całkowicie po myśli platform internetowych i czy obejmą wszystkie telewizje z naziemnych multipleksów cyfrowych.
Dotyczące rynku telewizyjnego zapisy w PKE odniosą się również do kwestii TVP 3, czyli regionalnego programu Telewizji Polskiej. Jest on wprawdzie w ofercie wszystkich operatorów płatnych telewizji, ale platformy satelitarne oferują go tylko w wersji warszawskiej, także abonentom spoza województwa mazowieckiego. TVP od lat zabiegała o włączenie wszystkich 16 wersji TVP 3, aby widzowie mieli wybór, jednak obecna ustawa platformom satelitarnym tego nie nakazuje.
To właśnie zapisy dotyczące rynku mediów elektronicznych sprawiły, że PKE i ustawa wprowadzająca PKE nie zostały jeszcze zaakceptowane przez Radę Ministrów i przekazane do Sejmu. W odniesieniu do zasadniczej treści regulacji nie są już bowiem planowane kolejne zmiany.
Unijny termin wdrożenia przepisów EKŁE do prawa krajowego minął w grudniu 2020 r. Prace nad PKE zaczęło jeszcze Ministerstwo Cyfryzacji, a od czasu jego likwidacji kontynuuje kancelaria premiera.©℗