Przepisy wzmacniające pozycję tradycyjnych mediów w negocjowaniu zapłaty od globalnych platform internetowych za wykorzystywane tam materiały redakcyjne obowiązują już m.in. w Australii i we Francji. Wiele innych krajów pracuje nad ich wprowadzeniem. Stany Zjednoczone, gdzie mieszczą się główne siedziby big techów, są na razie na tyłach peletonu.
Przepisy wzmacniające pozycję tradycyjnych mediów w negocjowaniu zapłaty od globalnych platform internetowych za wykorzystywane tam materiały redakcyjne obowiązują już m.in. w Australii i we Francji. Wiele innych krajów pracuje nad ich wprowadzeniem. Stany Zjednoczone, gdzie mieszczą się główne siedziby big techów, są na razie na tyłach peletonu.
Ma to zmienić najnowsza inicjatywa parlamentarzystów obu partii. Projekt ustawy pozwala wydawcom na wspólne negocjowanie wynagrodzenia za treści od Google’a i Facebooka bez narażania się na zarzut łamania federalnego i stanowego prawa antymonopolowego, które zasadniczo zabrania takich działań. Głównymi rzecznikami regulacji są senatorowie Amy Klobuchar (demokratka) i John Kennedy (republikanin). Jak podkreśla Kennedy, lokalne gazety „są sercem i duszą dziennikarstwa”. - Giganci technologiczni, tacy jak Facebook i Google, uderzają w takie redakcje, uniemożliwiając im zarabianie na platformach i zabijając lokalne dziennikarstwo - powiedział republikanin. - Nasza ponadpartyjna ustawa zagwarantuje, że media będą mogły angażować się w negocjacje w dobrej wierze, aby otrzymać uczciwe wynagrodzenie od big techów, które czerpią zyski z tworzonych przez nie treści informacyjnych - dodała Klobuchar.
Jej zdaniem amerykańska lokalna prasa zmaga się z kryzysem zagrażającym jej przetrwaniu. - Przychody z reklam spadają, gazety są zamykane, a wiele społeczności wiejskich staje się pustyniami informacyjnymi bez dostępu do lokalnych relacji. Aby zachować silne, niezależne dziennikarstwo, musimy sprawić, by małe media były w stanie na równych zasadach negocjować z platformami internetowymi, które zdominowały dystrybucję wiadomości i reklamę cyfrową - argumentuje demokratka. To już drugie podejście do uregulowania problemu zapłaty za tworzone w redakcjach treści, które generują ruch największym serwisom internetowym. Kennedy i Klobuchar próbowali już wprowadzić odpowiednie przepisy w 2021 r. Wtedy opór big techów okazał się jednak zbyt silny.
Obecna propozycja jest łagodniejsza od pierwszej wersji ustawy. Prawo do negocjacji zbiorowych i odmowy udostępnienia treści będą mieli tylko wydawcy zatrudniający mniej niż 1500 pracowników i stacje z programami informacyjnymi nienależące do żadnej sieci telewizyjnej. Poprzednio miało to dotyczyć wszystkich mediów publikujących co najmniej raz w tygodniu. Z drugiej strony wydawcy dostaną do ręki mocniejszy oręż, gdyż nowszy projekt przewiduje obowiązkowy arbitraż, jeśli strony nie porozumieją się co do zapłaty w ciągu sześciu miesięcy. Jest to więc rozwiązanie na wzór australijskiego, dotychczas najskuteczniejszego w starciu z cyfrowymi gigantami. Dodatkowo nowy projekt zabrania platformom działań odwetowych i jakiejkolwiek dyskryminacji mediów biorących udział we wspólnych negocjacjach lub arbitrażu.
News Media Alliance (NMA) - amerykańska organizacja informacyjnych środków masowego przekazu - liczy, że tym razem prace nad ustawą zakończą się powodzeniem. Organizacja przytacza badania sondaże, z których wynika, że 79 proc. Amerykanów uważa, iż giganci internetowi mają zbyt dużą władzę nad branżą informacyjną i wydawniczą, a niewielu mniej sądzi, że to big techy wypierają z rynku małe, lokalne serwisy informacyjne. Argumentem, który globalne platformy wysuwają w każdym kraju przeciwko takim rozwiązaniom prawnym, jest ruch, jaki zyskują wydawcy na swoich stronach internetowych dzięki linkom z Google’a czy Face booka. NMA kontruje jednak, że zarabiają głównie big techy, które tak projektują przeglądanie treści, „aby jak najdłużej trzymać użytkowników w swoich otoczonych murami ogrodach”.
W starciu z amerykańskimi gigantami wydawcom nie wiodło się ostatnio nie tylko ze względu na fiasko pierwszego podejścia do ustawowego rozwiązania problemu. Na początku sierpnia serwis Axios informował, że koncern Marka Zuckerberga postanowił wycofać się ze współpracy z nimi, nawiązanej w 2019 r., w ramach której płacił wybranym tytułom prasowym za treści wykorzystywane w usłudze Facebook News. „The New York Times” miał według Axiosa zarobić w ten sposób 20 mln dol., a „The Wall Street Journal” 10 mln dol. Co ciekawe, platforma nie wyłącza na razie usługi Facebook News w Australii, we Francji, w Niemczech i Wielkiej Brytanii, czyli akurat w krajach, gdzie albo już wprowadzono przepisy wzmacniające pozycję negocjacyjną wydawców, albo są one na dobrej drodze.
Polska znajduje się pod tym względem w końcówce stawki. Resort kultury przedstawił projekt przepisów regulujących relacje między wydawcami a big techami dopiero 20 czerwca tego roku, choć do 7 czerwca 2021 r. - jak i inne państwa członkowskie Unii Europejskiej - byliśmy zobowiązani do implementacji dyrektywy o prawie autorskim i prawach pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym. Jak szacuje Izba Wydawców Prasy, ta regulacja może przynieść wydawcom nawet kilkaset milionów złotych rocznie.©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama