Innych osób, które mogłyby kierować Polskim Radiem przez następne cztery lata, żaden z pięciu członków Rady Mediów Narodowych nie zgłosił. Jedyna propozycja obsadzenia zwalnianego przez Agnieszkę Kamińską stanowiska przyszła od przewodniczącego RMN Krzysztofa Czabańskiego i zawierała nazwisko obecnej prezeski.

Nic dziwnego. Żaden szef rozgłośni – zwanej dawniej publiczną – nie dokonał tyle co ona. Nazwiska osób, które za kadencji Kamińskiej pożegnały się z radiem, złożyłyby się na opasłe radiowe who is who: Marek Niedźwiecki, Wojciech Mann, Piotr Kaczkowski, Beata Pawlikowska, Piotr Metz, Michał Olszański i wielu innych, w tym większość zespołu Studia Reportażu i Dokumentu. Do tego niemal każda fala badania słuchalności przynosi Polskiemu Radiu nowe historyczne rekordy.
Szczególnie wyraźnie widać to w odniesieniu do Programu III, czyli kultowej i buntowniczej – dawniej – Trójki. Zanim Agnieszka Kamińska zaczęła zarządzać rozgłośnią, udział tej anteny w czasie słuchania wynosił 5,9 proc. Taki wynik odnotowano w fali listopad 2019 r. – styczeń 2020 r. badania Radio Track (KBR, Kantar Polska). W styczniu 2020 r. Kamińska została prezeską spółki i w analogicznej fali badania realizowanego rok później słuchalność Trójki spadła do 2,1 proc. (listopad 2020 r. – styczeń 2021 r.).
Między jedną a drugą falą jest przepaść, w której wylądowała nie tylko Lista Przebojów Trójki – zdjęta w aferalnej atmosferze rzekomego fałszerstwa wyników, po tym jak notowanie wygrała piosenka Kazika „Twój ból jest większy niż mój” – lecz także kilku dyrektorów, spora część załogi i charakter programu. Kto dziś szuka Trójki, robi to w internecie, gdzie uchodźcy z Polskiego Radia założyli dwie stacje: Nowy Świat i Radio 357.
Chociaż 2,1 proc. dla anteny o takiej marce – jakie znaczenie odgrywa marka w badaniach radiowych, jeszcze wyjaśnię – było wynikiem rozpaczliwie niskim, nie stanowiło ostatniego słowa prezes Kamińskiej. W kolejnej, najnowszej fali badania Radio Track (listopad 2021 r. – styczeń 2022 r.) słuchalność Programu III wynosi już bowiem 1,6 proc. Jak na razie to najniższy wskaźnik w historii tego radia. Co wcale nie znaczy, że ten rekord utrzyma się długo. Zwłaszcza że stacja jest już bardzo blisko ideału, czyli rozgłośni kluczowej dla partii rządzącej – Radia Maryja (w obecnej fali uzyskało ono 1,5 proc.).
Problem dostrzega nawet rada programowa Polskiego Radia. „Nawet”, bo radą kieruje Marek Suski, poseł partii, której przedstawiciele powierzyli Agnieszce Kamińskiej stery spółki. Otóż Rada Programowa ze względu na odpływ słuchaczy odrzuciła sprawozdanie rozgłośni o realizacji misji.
Jednak obrońcy Agnieszki Kamińskiej na ten slalom gigant wyników słuchalności reagują atakiem na sposób przeprowadzania badania, finansowanego – o zgrozo! – przez rozgłośnie komercyjne. Owszem, metoda polegająca na tym, że co miesiąc wypytuje się kilka tysięcy osób, jakiego radia wczoraj słuchali, nie poraża nowoczesnością. Zbyt wiele zależy tu od pamięci ankietowanych – dlatego właśnie radia co chwilę puszczają dżingle ze swoimi nazwami i dlatego rozpoznawalność stacji i sympatia słuchaczy są na wagę złota.
To wszystko nie wyjaśnia jednak katastrofalnych wyników Polskiego Radia. Bo wtedy, gdy Trójka notowała 5,9 proc., słuchalność badano tak samo. Termometr się nie zmienił. To pacjent ma gorączkę.
Spada nie tylko słuchalność. Także wpływy z reklamy i sponsoringu – w 2020 r. były o jedną trzecią mniejsze niż rok wcześniej. Kto by się tym jednak przejmował, mając finansowanie z budżetu państwa. O ile bowiem Polskiego Radia nie sposób już nazwać medium publicznym, o tyle wciąż pozostaje na garnuszku podatników.
Tak zresztą było zawsze: to publiczna telewizja zarabiała krocie na reklamach, radio opierało się zaś głównie na abonamencie. PiS dorzucił do tego tzw. rekompensatę – czyli pieniądze wpompowywane do mediów bezpośrednio z budżetu. W efekcie uzależnienie spółki od tych zastrzyków wzrosło. Początkowo nawet z rekompensatą środki publiczne nie przekraczały 70 proc. radiowego budżetu. W 2020 r. było to już ponad 80 proc.
Ten kurek pozostaje otwarty. W poniedziałek Press.pl informował, że w tym roku Polskie Radio dostanie z rekompensaty ok. 120 mln zł.
Forsując Kamińską, przewodniczący RMN nie miał za sobą jednolitego wsparcia partii rządzącej – nie tylko z powodu krytycznej postawy posła Suskiego. Sposób kierowania spółką przez obecną prezeskę nie podoba się bowiem wicemarszałkini Sejmu Małgorzacie Gosiewskiej. W ujawnionym przez Press.pl piśmie do przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Gosiewska stwierdza, że „wyjątkowa nieudolność w zarządzaniu Polskim Radiem ośmiesza instytucję z blisko stuletnią historią i bez wątpienia prowadzi do zapaści, która przez lata będzie kojarzona z obozem dobrej zmiany”.
Były poseł PiS Krzysztof Czabański może przeforsować w RMN dowolną nominację, bo w tej radzie – inaczej niż w KRRiT – wystarczy większość trzech głosów. I tyle ma. Sekundują mu posłanka tej partii Joanna Lichocka i europosłanka Elżbieta Kruk. Opozycję reprezentują Juliusz Braun (wskazany przez PO) i poseł Robert Kwiatkowski (rekomendowany przez Lewicę). Przy takim układzie sił głosowanie jest farsą, a wszystkie wnioski mniejszości lądują w koszu. W tym podnoszony od lat postulat, aby władze mediów – dawniej publicznych – wybierać w transparentnej procedurze konkursowej.
Po co konkurs przy takim dopingu? Kamińska wygrała drugą kadencję 3 : 2.