Na blogu firmowym Twittera czytamy, iż zmiany w polityce zamieszczania reklam na platformie obejmą państwowych nadawców medialnych na całym świecie. Związane z nimi konta będą nadal mogły korzystać z serwisu i angażować się w publiczne dyskusje - zastrzeżono. Jedyne ograniczenie funkcjonalności platformy dla tego rodzaju podmiotów ma dotyczyć możliwości zamieszczania sponsorowanych komunikatów.
Platforma podkreśliła, iż decyzje o wpisaniu mediów na listę podmiotów, które nie będą mogły zamieszczać reklam na Twitterze, będą opierały się o kwestie wolności i niezależności mediów od nadzoru edytorskiego i finansowego ze strony państwa, a także od politycznych nacisków ze strony władz. Firma opiera się przy tym na informacjach dostarczanych m.in. przez organizację Reporterów Bez Granic, think-tank Freedom House, Europejskie Centrum Dziennikarstwa oraz ramy UNESCO służące do oceny niezależności i rozwoju mediów.
Koncern Jacka Dorseya zaznaczył, że nowe zasady zamieszczania reklam na platformie nie będą dotyczyły mediów finansowanych z podatków i danin, w tym - niezależnych nadawców publicznych. Nowa polityka reklamowa nie będzie również stosowana wobec tych wydawców, którzy zajmują się emisją wyłącznie treści rozrywkowych, sportowych czy podróżniczych. Obejmie jednak media, które treści tego rodzaju łączą z programami informacyjnymi (np. serwisami aktualności).
Twitter zapowiedział, że podmioty, które obejmą nowe zasady, otrzymają stosowną informację na ten temat w nadchodzących dniach. Media będą miały 30 dni na wycofanie swoich reklam z Twittera. W okresie tym nie będzie można zamieszczać w serwisie nowych kampanii reklamowych - poinformowano.
Wcześniej w tym tygodniu Twitter ogłosił, iż zablokował ponad 900 kont powiązanych z kampanią dezinformacji przeciwko protestującym, w którą miały być zaangażowane m.in. chińskie media państwowe. Około 200 tys. innych zostało zawieszonych jeszcze przed aktywacją. "Z tych kont (...) usiłowano siać niezgodę polityczną w Hongkongu, w tym podważać prawowitość i stanowiska polityczne ruchu protestu" - napisano komunikacie firmy. Podobne działania podjął również Facebook.
Chiny we wtorek odniosły się do decyzji amerykańskich koncernów. Cytowany przez agencję Reutera rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych ChRL Geng Shuang stwierdził, iż "każdy samodzielnie oceni to, co dzieje się obecnie w Hongkongu". "Dlaczego oficjalny przekaz medialny chińskich mediów musi być zatem traktowany jako negatywny bądź nieprawdziwy?" - zapytał.
>>> Czytaj też: Konsumpcja do lamusa. Technofeudalizm "zabije" globalny handel?