Reforma sądów restrukturyzacyjnych to jeden z moich priorytetów do końca tej kadencji. Między innymi po to, by go zrealizować, wróciłem do resortu - mówi Marcin Warchoł, sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.

W związku z pandemią uprościliście reguły upadłości konsumenckiej i postępowanie restrukturyzacyjne, jak ocenia pan dotychczasowy bilans tych rozwiązań?
Przygotowanie triady rozwiązań dotyczących: upadłości konsumenckiej, ustawy o zawodzie doradcy restrukturyzacyjnego oraz uproszczonej restrukturyzacji przedsiębiorstw uważam za nasze ogromne osiągnięcie. Wszystkie te trzy rozwiązania okazały się sukcesem.
Jeżeli chodzi o upadłość konsumencką, to przypomnę, że – po wprowadzonych przez nas zmianach – do rozpoczęcia postępowania oddłużeniowego nie jest już konieczne wstępne badanie przyczyn popadnięcia w długi. Dopiero w trakcie postępowania sprawdzane jest to, czy konsument zawinił, wpadając w kłopoty finansowe, i w jakim stopniu. We wcześniejszym stanie prawnym sądy – przy badaniu na początku przyczyn zadłużenia – bardzo różnie podchodziły do problemu. Na przykład sąd w Poznaniu na wstępie oddalał około 50 proc. wniosków, gdy sąd w Warszawie tylko kilkanaście procent. Było to dla konsumentów zupełnie niezrozumiałe i stało się jedną z przyczyn wprowadzonych przez nas zmian.
Jakie jeszcze argumenty przemawiały za uproszczeniem zasad upadłości?
Wychodzimy z założenia, że każdy zasługuje na drugą szansę. Dlatego regulacja ta ma instrumenty odpowiednie dla poszczególnych grup wiekowych i osób, które mają majątek, oraz takich, które go nie posiadają. Szczególnie zależy nam na promowaniu takich rozwiązań, jak układ bez upadłości. Konsument – bez ogłaszania upadłości – może go zawrzeć bezpośrednio z wierzycielami, z minimalnym udziałem sądu. Dotychczas takich spraw jest kilkanaście rocznie, jednak liczymy na to, że ich liczba będzie się systematycznie zwiększać. Jest to bardzo korzystne rozwiązanie dla konsumenta, bo daje np. możliwość uratowania mieszkania.
Dane dowodzą, że nasza decyzja o uproszczeniu upadłości konsumenckiej była słuszna. W 2015 r., gdy obejmowaliśmy rządy, tych upadłości było ponad 2100, w 2019 r. – ponad 9 tys., w 2020 r. już ponad 13 tys., a na koniec czerwca 2021 r. – ponad 9 tys., czyli aż o 127,4 proc. więcej niż w czerwcu ubiegłego roku. Szacujemy, że docelowo dojdziemy do ok. 30 tys. upadłości konsumenckich rocznie.
Wzorce czerpiemy głównie z Wielkiej Brytanii, gdzie system jest najbardziej otwarty na osoby, które wpadły w tarapaty finansowe. Od 2017 r. należymy do międzynarodowego Stowarzyszenia Regulatorów Upadłości z siedzibą w Londynie. Jesteśmy wdzięczni Brytyjczykom za inspirację do tego, by śmielej projektować nasze rozwiązania. Namawiano nas do bardziej zachowawczych zmian, ale podjęliśmy ryzyko i – jak widać – opłaciło się.
Planujecie kolejne zmiany w upadłości konsumenckiej?
Bardzo ciekawe rekomendacje przygotowała dla nas firma EY, która – w ramach unijnego projektu – przeprowadziła audyt całości naszych procedur upadłościowych i restrukturyzacyjnych oraz organizacji sądów upadłościowych. Wydaje się, że w zakresie upadłości konsumenckiej istotne zmiany w prawie nie są potrzebne, czego nie można powiedzieć o sprawach organizacyjnych.
Przejdźmy zatem do uregulowania zawodu doradcy restrukturyzacyjnego, co skłoniło was do tej zmiany?
Doradcy restrukturyzacyjni jako osobna korporacja to również rozwiązanie zaczerpnięte z wzorców brytyjskich. W tamtych realiach, gdy jakiś strategiczny sektor – np. górnictwo – wymaga restrukturyzacji, proces taki prowadzi wyselekcjonowana grupa doradców restrukturyzacyjnych, pod kontrolą specjalnej służb zajmującej się wypłacalnością. Idąc tą drogą, stworzyliśmy wyspecjalizowanych doradców restrukturyzacyjnych. Poprawiliśmy też nadzór nad takimi kwestiami jak zawieszanie prawa do wykonywania zawodu czy pozbawianie licencji doradcy restrukturyzacyjnego.
Ze strony środowiska płyną jednak jeszcze dalej idące postulaty, w tym taki, by doradcy restrukturyzacyjni, podobnie jak np. doradcy podatkowi, tworzyli osobną korporację z własnym samorządem. Czy możemy spodziewać się ewolucji przepisów w takim kierunku?
Rzeczywiście postulat utworzenia samorządu doradców jest w tym środowisku dość powszechnie formułowany. Jednak każdy samorząd niesie ze sobą zarówno pozytywy, jak i ryzyko. Takie zmiany wymagają zatem rozwagi. Na razie analizujemy tę propozycję. Przyglądamy się temu, jak funkcjonują przygotowane przez nas regulacje – co ważne, nie obserwujemy zwiększonej liczby skarg na działalność doradców restrukturyzacyjnych. Działaniami prewencyjnymi staramy się zapewnić bezpieczeństwo tego rynku.
Zapytam więc o bilans kolejnej dużej zmiany, czyli uproszczonej restrukturyzacji.
To rozwiązanie także zaczerpnęliśmy z Wielkiej Brytanii. Co ciekawe, brytyjskie kluby piłkarskie, które wpadały w kłopoty, często korzystały właśnie z uproszczonej restrukturyzacji. W dużej mierze wychodziły dzięki temu na prostą, stawały na nogi i osiągały sukcesy, jak Portsmouth, który po oddłużeniu wygrał nawet Puchar Anglii. Sama Wielka Brytania zaś zaczerpnęła w 1986 r. ją ze Stanów Zjednoczonych, gdzie już w 1979 r. wprowadzono słynny rozdział 11, chroniący firmę przed wierzycielami na czas potrzebny do opracowania rozwiązań ocalających biznes przed likwidacją. Podejście amerykańskie traktuje bowiem niepowodzenie jako chwilowe i konieczne preludium do ewentualnego sukcesu.
Również główną cechą naszego nowego rozwiązania jest ochrona dłużnika przed wierzycielami. Ograniczenie roli sądu dzięki temu, że otwarcie postępowania następuje w drodze obwieszczenia w Monitorze Sądowym i Gospodarczym. A także komornika – poprzez zawieszenie prowadzonych postępowań egzekucyjnych i zakaz wszczynania nowych. Jak również uniemożliwienie wypowiadania kluczowych umów, np. najmu czy dzierżawy.
Co istotne, jak dotychczas nie potwierdziły się obawy, że regulacja ta będzie nadużywana przez nieuczciwych dłużników na szkodę wierzycieli. Nowe przepisy pomogły za to wielu firmom. Mogę więc śmiało powiedzieć, że uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne to praktyczna realizacja Konstytucji Biznesu.
Jestem dumny z tego, że – podobnie jak w przypadku upadłości konsumenckiej i doradców restrukturyzacyjnych – w przypadku uproszczonej restrukturyzacji zdecydowałem się na tak ryzykowny krok i zdało to egzamin. Najlepiej potwierdzają to liczby – w I połowie 2021 r. odnotowaliśmy 708 ogłoszeń o otwarciu uproszczonej restrukturyzacji (dla porównania – w 2020 r. w I połowie odnotowano tylko 252 nowe otwarte postępowania restrukturyzacyjne wszystkich czterech typów). Co ciekawe, statystyki pokazują, że oprócz spółek z rozwiązań tych korzysta np. bardzo dużo rolników i osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, dla których regulacje sprzed naszej reformy były praktycznie niedostępne.
Dane te dowodzą ogromnej potrzeby tego typu rozwiązań. Dlatego zdecydowaliśmy się na wprowadzenie uproszczonej restrukturyzacji na stałe.
Wskutek poprawek Senatu uproszczona restrukturyzacja na stałe ma wejść do naszego prawa od grudnia. Pod adresem tego rozwiązania pada jednak zarzut, że – w odróżnieniu od uproszczonej restrukturyzacji na obecnych zasadach – nie zapewnia ono wystarczającej ochrony przed wyprowadzaniem majątku przez dłużnika. W związku z tym ze strony prawników reprezentujących głównych interesariuszy spraw restrukturyzacyjnych, czyli i syndyków, i wierzycieli, wysuwany jest postulat zastosowania w nowej regulacji art. 252 prawa restrukturyzacyjnego. Co pan na to?
Przy resorcie sprawiedliwości powołamy zespół – z udziałem zewnętrznych ekspertów – który zajmie się przygotowaniem implementacji dyrektywy drugiej szansy. Zespół ten przeanalizuje również tę kwestię.
Czy istnieje zagrożenie, że nie zdążymy w pełni wdrożyć dyrektywy do lata przyszłego roku, do czego się zobowiązaliśmy?
Nie ma takiego zagrożenia.
A Krajowy Rejestr Zadłużonych wejdzie w życie 1 grudnia?
Tak.
Wracając do dyrektywy drugiej szansy, jakie są – pana zdaniem – kluczowe wyzwania związane z jej implementacją?
Co do samej dyrektywy, to w dużej mierze jest ona już wdrożona do naszego porządku prawnego. Możemy nawet powiedzieć, że jesteśmy pod tym względem w europejskiej awangardzie.
Rekomendacje w sprawie zmian w prawie dotyczącym restrukturyzacji przygotował dla nas EY we wspomnianym unijnym programie. Wśród nich jest m.in. promowanie dobrych praktyk w zakresie zawodu doradcy restrukturyzacyjnego, opracowanie dostępnych dla drobnych przedsiębiorców wzorów dokumentów potrzebnych do przeprowadzenia restrukturyzacji itp.
Jednak za największe wyzwanie uważam reformę sądów restrukturyzacyjnych. To jeden z moich priorytetów do końca tej kadencji, m.in. po to, by go zrealizować, wróciłem do resortu. Zostały mi dwa lata urzędowania w tej kadencji – a mam nadzieję, że uda się je przedłużyć na kolejną kadencję – i w tym czasie chcę zająć się właśnie usprawnieniem sądów restrukturyzacyjnych.
Co ma temu służyć?
Informatyzacja systemu w postaci KRZ, profesjonalizacja sędziów – sprawami restrukturyzacyjnymi będzie zajmowała się wyspecjalizowana grupa sędziów, a także zwiększenie wsparcia przy sprawach restrukturyzacyjnych ze strony personelu pomocniczego.
Czy planujecie koncentrację sądów – na poziomie sądów okręgowych – przeznaczonych dla przedsiębiorców i pozostawienie większej liczby małych sądów dla konsumentów – na poziomie sądów rejonowych?
Jest to jeden z rozważanych wariantów. Rekomendacje w tym zakresie przedstawił także EY. Są pewne szczegóły, które wymagają jeszcze przemyślenia i podjęcia decyzji. Nie ulega jednak wątpliwości, że tak istotne zmiany w procedurach upadłościowych i restukturyzacyjnych powinny mieć odzwierciedlenie w sposobie organizacji sądów. Do tej pory ta kwestia była pomijana, a od niej może zależeć trwały sukces moich starań w reformowaniu procedur związanych z niewypłacalnością.
Ma pan jeszcze jakieś inne plany legislacyjne do końca kadencji?
Analizujemy zmiany dotyczące franczyzy, tak aby objąć ochroną małych franczyzobiorców. To nasza odpowiedź na liczne postulaty uporządkowania tych spraw. Analizujemy też uregulowanie rynku firm windykacyjnych. Za wcześnie jednak na szczegóły w tych sprawach.
Rozmawiała Sonia Sobczyk-Grygiel