Afera Amber Gold uczuliła klientów na nieprawidłowości na rynku usług finansowych. Ale nadzór i tak potrzebuje większych uprawnień - uważa Katarzyna Wojciechowska-Mytych, naczelnik wydziału spraw karnych w departamencie prawnym Komisji Nadzoru Finansowego

Na początku tego roku Komisja Nadzoru Finansowego dostała możliwość informowania w mediach o spółkach działających bez jej licencji i wpisanych na listę ostrzeżeń publicznych. Ile razy skorzystaliście z takiego rozwiązania?

Do tej pory nie było takiego przypadku.

Czy to oznacza, że nikt nowy się na liście nie pojawił?

Nie, nowe podmioty są wpisywane na listę ostrzeżeń, ale dotychczas nie było konieczności stosowania tego rodzaju środków.

W jakich sytuacjach możecie w takim razie zdecydować się na to rozwiązanie?

To musiałyby być przypadki systemowego zagrożenia bezpieczeństwa finansowego.

Czyli?

Chodzi o zjawisko oferowania usług finansowych bez licencji KNF na bardzo szeroką skalę, mogących wywołać negatywne konsekwencje dla bardzo dużej liczby klientów i zaburzyć funkcjonowanie np. jakiegoś segmentu systemu finansowego. Każdy przypadek wpisu na listę ostrzeżeń jest analizowany indywidualnie. Pod uwagę bierzemy między innymi sposób działania podmiotu, jego ofertę, sposób jej prezentowania, skalę działania – lokalna czy krajowa, i dokumentację obejmującą umowy z klientami, o ile jesteśmy w stanie ją pozyskać.

Chodzi o sprawy w rodzaju Amber Gold?

Na przykład.

Czy to oznacza, że w tej chwili nic na skalę Amber Gold nam nie grozi?

Takiej gwarancji nikt rozsądny nigdy nie da. Trzeba podkreślić, że nadzór KNF i działania podejmowane na rzecz ochrony rynku finansowego i konsumentów nie są w stanie zastąpić odpowiedzialności za własne decyzje. Konsumenci muszą mieć tego świadomość. Zawsze kiedy powierzamy komuś pieniądze, niezależnie czy chodzi o podmiot nadzorowany przez KNF, czy też nie, należy zachować ostrożność i podejmować racjonalne decyzje.

Dlaczego nie chcecie nadawać rozgłosu także sprawom mniejszego kalibru? Skąd ta rezerwa?

Musimy pamiętać, że wpis na listę jest poprzedzony złożeniem przez KNF zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa związanego z działaniem bez wymaganej licencji. To sąd w toku prowadzonego postępowania ustala, czy do przestępstwa rzeczywiście doszło. Poza tym w każdej sprawie dysponujemy bardzo różnym zakresem materiału dowodowego. Znacznie większe możliwości, jeśli chodzi o jego pozyskiwanie, ma prokuratura. Między innymi z tych powodów będziemy różnicować skalę naszych działań prewencyjnych. Ostrzeganie przed konkretnymi podmiotami za pośrednictwem mediów publicznych mogłoby mieć miejsce, jeśli pozyskane materiały dowodowe w pełni potwierdzałyby nasze podejrzenia co do szeroko zakrojonej działalności o charakterze przestępczym, czyli bez wymaganej prawem licencji KNF.
Warto przy tym podkreślić, że po sprawie Amber Gold informacje o ewentualnych nieprawidłowościach w działalności firm z rynku finansowego częściej napływają do nas bezpośrednio od ich klientów i osób, które zainteresowały się ich ofertą, np. z powodu nieprzeciętnie wysokich oferowanych stóp zwrotu. Obecnie na liście jest 101 podmiotów i ciągle ich przybywa. W niektórych przypadkach obietnice zysków były bardzo wygórowane i sięgały nawet kilkudziesięciu procent w skali roku. Większość wpisów to efekt zapytań i sygnałów z zewnątrz, głównie dotyczących gromadzenia środków pieniężnych. Sprawa Amber Gold przez to, że pociągnęła za sobą tysiące pokrzywdzonych, zwiększyła też ostrożność klientów w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych i świadomość istnienia listy ostrzeżeń.

Ile spraw, które przekazaliście do prokuratury, znalazło już swój finał w postaci wyroku sądowego lub aktów oskarżenia skierowanych do sądu?

W przypadku podmiotów, które teraz znajdują się na liście ostrzeżeń, w czterech przypadkach doszło do prawomocnego umorzenia postępowania przez prokuraturę i jednej odmowy wszczęcia postępowania. Wszystkie inne sprawy są w toku. Dotychczasowych decyzji prokuratury, np. o umorzeniach, nie należy przy tym interpretować każdorazowo jako decyzji wynikających z tego, że podmioty, wbrew ocenie KNF, prowadziły działalność zgodnie z prawem. Zdarzały się sytuacje, w których firmy kończyły działalność zaraz po złożeniu przez nas doniesienia do prokuratury lub wycofywały się z oferty, która wymagała licencji albo dostosowywały ją do wymogów prawa, zanim doszło do podpisania umów z klientami. Jeśli w sprawie nie ma poszkodowanych, prokuratorzy w zasadzie nie kierują sprawy do sądu. Od momentu uruchomienia listy w 2004 r. samych aktów oskarżenia trafiało do sądów z reguły kilka rocznie.

Pięć decyzji o umorzeniach i odmowach wszczęcia postępowania na 101 firm to raczej niewiele.

To często postępowania dość skomplikowane i czasochłonne. Firmy, których działalność jest weryfikowana przez prokuraturę, zawierają umowy z wieloma klientami, którzy są świadkami w sprawie i muszą zostać wezwani i przesłuchani. Jest to konieczne, aby sporządzić akt oskarżenia. Postępowania przygotowawcze muszą być prowadzone dokładnie w celu zgromadzenia dobrze zweryfikowanego materiału dowodowego. Wszelkie wątpliwości, które pojawią się w sprawie, rozstrzygnięte zostaną bowiem na korzyść podejrzanego.

Jednak po wybuchu afery Amber Gold Komitet Stabilności Finansowej m.in. prokuraturze zarzucił w tej sprawie zbyt opieszałe działania. Sugerował, że szybsza reakcja na doniesienie KNF z 2009 r. pozwoliłaby znacznie ograniczyć straty związane z jej działalnością. Jak teraz układa się współpraca z prokuratorami?

Oceniamy ją pozytywnie. Zauważamy, że m.in. szybciej wszczynane są postępowania przygotowawcze związane z naszymi zawiadomieniami. O ile wcześniej na wszczęcie postępowania przygotowawczego trzeba było czekać ok. dwóch miesięcy, teraz ten okres skrócił się do ok. miesiąca, a w prostszych sprawach prokuratorzy podejmują działania niezwłocznie. Bardziej skrupulatnie i dogłębnie zbierany jest też materiał dowodowy. To także jedna z przyczyn, dla których tak długo czekamy na akty oskarżenia. Prowadzimy także regularnie szkolenia dla prokuratorów i sędziów, które są szczególnie istotne w kontekście sprawy Amber Gold.

Jak ocenia pani narzędzia, którymi dysponuje KNF przy badaniu działalności na rynku finansowym bez wymaganej licencji?

Obecnie są one dość ograniczone i niejednolite. Możemy opierać się na ogólnie dostępnych źródłach, np. ulotkach, innych materiałach marketingowych czy stronach internetowych albo materiałach przekazywanych nam przez osoby z zewnątrz, jak projekty umów lub egzemplarze umów już podpisanych. Umowy lub wzorce umów są dla nas najbardziej interesujące. To w nich znajdują się zobowiązania obu stron i podpisy, które stanowią twardy materiał dowodowy. W tej chwili przygotowywane są rozwiązania dotyczące zwiększenia naszych uprawnień, przy czym zaznaczam, że sama KNF nie ma możliwości występowania z inicjatywą ustawodawczą.
Dużym wsparciem byłyby dla nas na pewno rozwiązania, które w maju rząd przyjął w formie założeń do projektu nowelizacji ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym. Zgodnie z tymi założeniami KNF ma mieć możliwość prowadzenia postępowania wyjaśniającego wobec podmiotów działających we wszystkich obszarach rynku finansowego, wobec których istnieje podejrzenie, że mogą prowadzić licencjonowaną działalność bez zgody KNF. Obecnie takie postępowania możemy prowadzić jedynie wobec podmiotów oferujących usługi w ramach rynku kapitałowego. Możemy żądać od nich wydania umów i innych dokumentów czy wzywać ich do złożenia wyjaśnień. Takie szersze uprawnienia byłyby dużym udogodnieniem przy badaniu nieprawidłowości m.in. w zakresie usług typowo bankowych i umożliwiałyby pełniejszą dokumentację zawiadomień składanych w prokuraturze, a tym samym szybszą reakcję organów ścigania.
Największe oszustwa finansowe w Polsce na Forsal.pl