Czy banki celowo, wbrew rekomendacji Komisji Nadzoru Finansowego, nie informowały klientów o całkowitych kosztach kredytów walutowych? To właśnie zamierza sprawdzić szczecińska prokuratura regionalna. Decyzja o wszczęciu śledztwa została podjęta na skutek dwóch zawiadomień. Ich autorami są prowadzący blog www.pomocfrankowiczom.pl dr Jacek Czabański oraz Stowarzyszenie „Stop bankowemu bezprawiu”.
Od 1 lipca 2006 r. banki obowiązuje wydana przez KNF Rekomendacja „S”. Zgodnie z nią instytucja finansowa ma obowiązek przedstawić kredytobiorcy informację o całkowitych kosztach udzielanego kredytu oraz o rzeczywistej rocznej stopie procentowej. Sęk w tym, że – zdaniem autorów zawiadomień – banki z tych obowiązków się nie wywiązywały. Problem dotyczyć ma przede wszystkim kredytów udzielanych w latach 2006–2011, choć niewykluczone, że i późniejszych. Różnice między deklarowanym a rzeczywistym całkowitym kosztem kredytu miały w niektórych przypadkach wynosić nawet 100 tys. zł. Tak przynajmniej wynika z obliczeń dokonanych przez dr. Czabańskiego oraz adwokata Macieja Zaborowskiego.
Jak wynika z treści postanowienia o wszczęciu śledztwa, prokuratorzy zamierzają sprawdzić, czy osoby działające w imieniu i na rzecz banków „w celu osiągnięcia korzyści majątkowych wielkich rozmiarów” nie próbowały przypadkiem, wbrew rekomendacji, wywołać u klientów mylnego przekonania co do całkowitego kosztu kredytu. W tym celu miały być przygotowywane i wprowadzane do obiegu odpowiednie wzory umów i procedur. Wprowadzanie w błąd mogło polegać również na nieuczciwym przekazie reklamowym i na podawaniu niepełnych informacji podczas bezpośrednich spotkań z kredytobiorcami. Śledczy zbadają również, czy banki nie zatajały przed klientami ryzyka związanego ze wzrostem kursu walut.
Na razie śledztwo jest wszczęte „w sprawie”, a to znaczy, że nie toczy się przeciwko żadnemu konkretnemu bankowi.
– Jestem bardzo ciekawy, czy prokuraturze w ramach tego śledztwa uda się ustalić, kto podejmował decyzje o wprowadzaniu w błąd klientów i czy zostaną tym osobom postawione zarzuty – mówi dr Czabański.
Gdyby się udało, osoby takie mogłyby zostać oskarżone o popełnienie czynu z art. 286 par. 1 kodeksu karnego. Zgodnie z nim odpowiedzialności karnej podlega ten, kto m.in. w celu osiągnięcia korzyści majątkowej doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu. Za taki czyn grozi kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat.