Banki obniżyły oprocentowa- nie. Pobierają jednak coraz wyższe prowizje i opłaty.
Statystyki Narodowego Banku Polskiego pokazują, że wraz ze spadkiem stóp procentowych obniżyło się, i to mocno, średnie nominalne oprocentowanie kredytów konsumpcyjnych. O ile na początku ubiegłego roku wynosiło ponad 13 proc., obecnie (najświeższe dane pochodzą z końca marca) spadło do ok. 8 proc. To zasługa limitu na odsetki, który jest czterokrotnością lombardowej stopy NBP, wynoszącej 2,5 proc.
Nie znaczy to jednak, że w takim samym stopniu zmniejszyły się koszty obsługi pożyczek bankowych, co pokazuje rzeczywista roczna stopa oprocentowania. W styczniu 2014 r. dla kredytów gotówkowych z co najmniej rocznym okresem spłaty wynosiła średnio niemal 19,8 proc. Różnica między oprocentowaniem nominalnym a RRSO sięgała więc 6,3 pkt proc. Teraz, gdy średnia RRSO jest na poziomie 15,6 proc., ta różnica to już 7,5 pkt proc.
Skąd ten wzrost? Specjaliści nie mają wątpliwości. – Banki musiały obniżyć oprocentowanie nominalne ze względu na limit, ale marżę realizują na innych opłatach, które nie wchodzą do oprocentowania – uważa Tomasz Bursa, zarządzający w Opti TFI.
Na to zjawisko uwagę zwrócił również NBP w najnowszej edycji raportu poświęconego sytuacji na rynku kredytowym. Stwierdza w nim, że
banki istotnie zaostrzyły warunki kredytowe w zakresie pozaodsetkowych kosztów obsługi. Instytucji, które na to wskazywały, było o 73 proc. więcej od tych, które deklarowały zmniejszenie opłat.
Jednocześnie aż 15 proc.
banków stwierdziło, że podwyżka prowizji była „znacząca”. – Wzrost pozaodsetkowych kosztów kredytów można wiązać z obniżeniem stóp procentowych wpływającym bezpośrednio na spadek marż i dążeniem banków do utrzymania dotychczasowej zyskowności na tym kredycie – napisali autorzy raportu.
To ważne w kontekście limitu na pozaodsetkowe koszty kredytu, zawartego w ustawie o nadzorze nad firmami pożyczkowymi. Projekt przygotowało
Ministerstwo Finansów. Limit ten miałby się składać ze stałej części (25 proc. wartości pożyczki) i zmiennej zależnej od czasu trwania pożyczki (30 proc. wartości pożyczki rocznie). Limit nie dotyczy jednak banków, które będą mogły do woli podnosić prowizje.
Izabela Dąbrowska-Antoniak, dyrektor działu prawnego Federacji Konsumentów, mówi, że obecne wydarzenia na rynku wskazują, że wszystkie podmioty udzielające pożyczek – czyli banki i pozabankowe firmy pożyczkowe – powinny być objęte limitem kosztów pozaodsetkowych. – Argument, że bankom wystarczy nadzór Komisji Nadzoru Finansowego i nie potrzebują dodatkowych uregulowań, nie jest do końca trafny: KNF nie skupia się na kształtowaniu oferty detalicznej banków, a raczej na zapewnieniu bezpieczeństwa systemowego – twierdzi Izabela Dąbrowska-Antoniak.
I dodaje, że stosowanie przez banki takich zabiegów jak zwiększanie dodatkowych opłat samo w sobie nie jest nielegalne. Chodzi jednak o to, czy dodatkowe opłaty nie są wygórowane, a
klient jest ich w pełni świadom. A to już jest kwestia oceny konkretnej oferty.
Ostatnio kilka banków wprowadziło do
sprzedaży kredyty z niskim lub zerowym oprocentowaniem, ale wysoką prowizją. Na przykład Bank Pocztowy proponuje pożyczkę bez odsetek, ale z prowizją w wysokości 20 proc. Kredyt z zerowym oprocentowaniem ma też mBank. Tu prowizja wynosi ponad 12 proc. W Aliorze jest pożyczka oprocentowana na poziomie 5 proc., ale opłata przygotowawcza to np. 18 proc.
10 proc. to limit na wysokość oprocentowania kredytów
137,8 mld zł wartość kredytów konsumpcyjnych udzielonych przez banki (koniec marca)