Widzę, jak ledwo wiążą koniec z końcem moi rodzice emeryci. Ja mam przed sobą jeszcze kilkadziesiąt lat pracy, nie za bardzo jednak liczę na pieniądze z ZUS. Jak się przygotować na spokojną jesień życia – pyta pani Anna
Maciej Krzysztoszek Urząd Komisji Nadzoru Finansowego / Dziennik Gazeta Prawna
Prognozy nie są optymistyczne. Po przejściu na emeryturę, przelewy ze środków zgromadzonych w ZUS wyniosą ułamek dzisiejszych poborów. Według wyliczeń NBP mężczyzna, który w 2040 r. przejdzie na emeryturę, dostanie 40 proc. średniej płacy w gospodarce, zaś kobieta tylko 37 proc. Posypały się także długoterminowe plany inwestycyjne związane z nieruchomościami, które teraz często mają hipotekę liczoną we frankach szwajcarskich. Trudno wyrokować, czy da się je wynajmować za 20–30 lat, skoro mieszkańców w Polsce ma ubywać, albo czy do tego czasu spłacimy kredyt, aby skorzystać z oferty odwróconej hipoteki. Kto chciałby spędzić godnie lata po zakończeniu kariery zawodowej, musi liczyć na siebie i to jak najszybciej. Powyżej przedstawiamy ofertę na spokojną jesień życia zabezpieczoną trzecim filarem, czyli kontem założonym w banku, funduszu inwestycyjnym lub towarzystwie ubezpieczeniowym i regularnym ich zasilaniem. Ale oszczędzać można także w inny sposób, bez wyraźnej deklaracji emerytalnej i bez dedykowanych umów.
Jednym z pomysłów jest po prostu wpłata drobnych kwot na oddzielne konto, najlepiej ukryte, aby rosnące oszczędności nie kusiły wcześniejszym rozbiciem skarbonki. Kalkulacja zgromadzonego kapitału zależy oczywiście od wielkości wpłat oraz czasu, jaki pozostał nam do emerytury. Jeśli przez 20 lat będziemy odkładać 100 zł miesięcznie, to przy ostrożnym założeniu oprocentowania 3 proc. w skali roku i miesięcznej kapitalizacji odsetek uzbieramy prawie 31 tys. zł. Ale kto się zdecyduje na taki krok już na samym początku kariery, to po 40 latach, bez wysiłku będzie mieć na koncie odłożone ponad 80 tys. zł, po odliczeniu podatków.
Można także lokować środki w obligacjach skarbowych, jednak ich oprocentowanie nie jest wyższe niż to, co oferują banki na lokacie. Towarzystwa ubezpieczeniowe mają zazwyczaj w ofercie produkt skierowany do osób, które zamierzają podwyższyć swoją przyszłą emeryturę. Dzisiejsze kalkulacje polis inwestycyjnych zakładają zgromadzenie kapitału na poziomie 100 tys. zł, przy sumiennej wpłacie 200 zł przez 37 lat, ale w całym tym okresie mieliśmy także ubezpieczenie na życie.
Komu nie wystarcza wizja mizernych procentów z bezpiecznych inwestycji, może inwestować bardziej agresywnie. Poradniki finansowe wspominają o zasadzie 110 minus wiek, która określa proporcje ryzykownych inwestycji w powiązaniu z wiekiem gracza. Według niej czterdziestolatek może nawet 70 proc. swoich rezerw finansowych inwestować w ryzykowne produkty. Na liście agresywnych form inwestycyjnych są oczywiście fundusze, które większość środków lokują na giełdzie. Przy celnych decyzjach zyski mogą sięgać kilkudziesięciu procent rocznie, ale też straty mogą być dotkliwe. W tym koszyku są także inwestycje w surowce, waluty, dzieła sztuki lub wino. Im bliżej momentu przejścia na emeryturę, tym mniejsze ryzyko powinniśmy akceptować i wycofywać się z giełdy.
Na początku roku odbyła się debata z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego. Eksperci zastanawiali się, jak zmotywować Polaków do oszczędzania. Jednym z rozważanych wariantów jest propozycja Towarzystwa Ekonomistów Polskich, która zakłada, że każdy pracownik zostaje przypisany do programu zakładowego (pracowniczy program emerytalny), a składkę finansuje się zarówno z kieszeni załogi, jak i z Funduszu Świadczeń Socjalnych. Tymczasem dobrowolne konta IKE, IKZE i PPE ma tylko co dziesiąty pracujący.
Statystycznie na emeryturze pożyjemy kilkanaście lat. Żeby cieszyć się tym etapem, najlepiej byłoby mieć do dyspozycji właśnie kilkanaście procent rocznych dochodów. Dla większości pracowników wygląda to mało realnie. Niestety im później zabierzemy się do oszczędzania, tym mniejsza szansa na dodatek do emerytury.
Podstawa prawna
Art. 4, 11, 13 ustawy z 20 kwietnia 2004 roku o indywidualnych kontach emerytalnych (Dz.U. z 2005 r. nr 116, poz. 1205).
PORADA EKSPERTA
Funkcjonujący dziś w podziale na trzy filary system emerytalny w Polsce to efekt zmian zapoczątkowanych wielką reformą wprowadzoną z dniem 1 stycznia 1999 r. Autorzy zmian zaimplementowali do porządku prawnego nieznane wówczas rozwiązania i instytucje, umożliwiając jednocześnie obywatelom skorzystanie z dobrowolnych form oszczędzania swoich środków na emeryturę. Takie rozwiązanie oferuje trzeci filar. W kolejnych latach powstały produkty służące dobrowolnemu gromadzeniu środków przez osoby aktywne zawodowo w celu wykorzystania ich po przejściu na emeryturę. Chodzi o funkcjonujące obecnie indywidualne konta emerytalne (IKE) oraz indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE), prowadzone przez banki, zakłady ubezpieczeń, fundusze inwestycyjne zarządzane przez towarzystwa funduszy inwestycyjnych, podmioty prowadzące działalność maklerską oraz dobrowolne fundusze emerytalne zarządzane przez powszechne towarzystwa emerytalne.
Oba produkty umożliwiają odprowadzanie w każdym roku kalendarzowym prywatnych oszczędności na lata emerytalne według obowiązujących limitów. W przypadku IKE roczny limit wpłat nie może przekroczyć trzykrotności przeciętnego prognozowanego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce na dany rok (w 2015 r. jest to 11 877 zł), a w przypadku IKZE nie może przekroczyć kwoty odpowiadającej 1,2-krotności przeciętnego prognozowanego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce na dany rok (w 2015 r. jest to 4750,80 zł). Osoba chcąca skorzystać z tych form oszczędzania może liczyć na korzyści podatkowe. W obu przypadkach oszczędzający są zwolnieni z podatku od zysków kapitałowych, a ponadto, decydując się na IKE, uzyskuje się zwolnienie z podatku dochodowego uzyskanych dochodów z tytułu oszczędzania na takim koncie. Z kolei w przypadku IKZE wpłaty w danym roku podatkowym można odliczyć od podstawy opodatkowania. Wszystkie zgromadzone środki podlegają dziedziczeniu.