Szwajcaria nie jest dla nas istotnym rynkiem eksportowym, za to kilkaset tysięcy polskich gospodarstw domowych jest zadłużonych w szwajcarskiej walucie. Bilans korzyści i kosztów z wyraźnego umocnienia franka do euro i złotego jest więc jednoznacznie negatywny. Bez dalszego osłabienia złotego do franka w znacznej skali i na dłuższy okres negatywny wpływ decyzji szwajcarskiego banku centralnego o uwolnieniu kursu waluty powinien być jednak ograniczony.
Szwajcaria nie jest dla nas istotnym rynkiem eksportowym, za to kilkaset tysięcy polskich gospodarstw domowych jest zadłużonych w szwajcarskiej walucie. Bilans korzyści i kosztów z wyraźnego umocnienia franka do euro i złotego jest więc jednoznacznie negatywny. Bez dalszego osłabienia złotego do franka w znacznej skali i na dłuższy okres negatywny wpływ decyzji szwajcarskiego banku centralnego o uwolnieniu kursu waluty powinien być jednak ograniczony.
Podstawowy problem związany z gwałtownym umocnieniem franka to wzrost kosztów obsługi kredytów w tej walucie. Przykładowo dla kredytu we franku zaciągniętego na koniec 2007 r. o wartości 300 tys. zł skala wzrostu miesięcznej raty, przy wzroście kursu franka do złotego z 3,55 do 4,30, to ponad 10 proc. (ok. 200 zł). Jeśli jednak uwzględnimy redukcję oprocentowania kredytu we franku na skutek obniżki stóp procentowych SNB, to skala wzrostu miesięcznej raty wyniosłaby już „tylko” niespełna 6 proc. Nominalny, bezwzględny wzrost miesięcznych obciążeń dla gospodarstw domowych, uwzględniający dotychczasowe efekty rynkowe decyzji SNB, nie wydaje się więc zatrważający.
Jeszcze mniej zaniepokojeni możemy być, jeśli weźmiemy pod uwagę wzrost dochodów gospodarstw domowych w ciągu ostatnich kilku lat. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło od 2007 r. do 2014 r. o niemal 35 proc. Wynika z tego, że w relacji do dochodu (zakładając, że zmiany przeciętnych płac w sektorze przedsiębiorstw dobrze odzwierciedlają zmianę dochodów gospodarstw domowych z kredytami we franku) obciążenia gospodarstw domowych ratami kredytu we franku są nawet nieco niższe niż w momencie zaciągania przykładowego kredytu z końca 2007 r. (relacja wartości raty do przeciętnej płacy w przedsiębiorstwach wyniosłaby obecnie niespełna 40 proc. wobec 41,5 proc. na koniec 2007 r.).
Biorąc pod uwagę powyższe obliczenia, szacowany przy obecnych warunkach rynkowych wzrost kosztów obsługi kredytów we franku nie powinien spowodować powszechnych problemów z ich spłatą. Szczególnie że obecne warunki na rynku pracy (solidny wzrost dochodów i przyspieszający wzrost zatrudnienia) wzmacniają sytuację finansową gospodarstw domowych. Trzeba jednak pamiętać, że sytuacja gospodarstw domowych z kredytami we franku jest bardzo zróżnicowana i przeciętne statystyki dla wielu z nich nie są reprezentatywne.
Z punktu widzenia siły popytu konsumpcyjnego bezpośredni wpływ samego wzrostu kosztów obsługi kredytów we franku można uznać za wręcz niezauważalny. Skala tego wzrostu to niespełna 0,1 proc. PKB, co jest marginalną wielkością w obliczu pozytywnego wpływu kilku innych czynników (spadek cen paliw, zmiana sposobu waloryzacji świadczeń społecznych, obniżka oprocentowania kredytów złotowych na skutek decyzji RPP z października ub.r. o obniżce stóp procentowych NBP), który można szacować na ponad 1 proc. PKB. Trzeba jednak pamiętać o pośrednim wpływie gwałtownego wzmocnienia franka w postaci negatywnego efektu majątkowego (wzrost całkowitego zadłużenia kredytów we franku i wynikający z tego spadek wartości netto majątku gospodarstw domowych). Może to dość znacznie pogorszyć nastroje członków części gospodarstw domowych i zmniejszyć ich skłonność do konsumpcji, szczególnie dóbr trwałego użytku. Łączny wpływ wzmocnienia franka na osłabienie wzrostu popytu konsumpcyjnego w Polsce może więc być większy, niż wynika z samego wzrostu kosztów obsługi kredytów w tej walucie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama