Bój sądowy o ogromną stawkę - milion złotych. Po jednej stronie ojciec, a jednocześnie spadkobierca dziewczyny, która popełniła samobójstwo, po drugiej stronie zakład ubezpieczeń. Zaangażowani najlepsi prawnicy i eksperci. Wszystko na nic - sąd uznał, że firma ubezpieczeniowa Benefia miała rację odmawiając milionowego świadczenia z polisy na życie. Dlaczego? Bo przed wykupieniem ubezpieczenia klientka cierpiała na depresję, a nie zgłosiła tego we wniosku. Przyjrzyjmy się dokładniej sprawie przegranej batalii o duże pieniądze, aby sprawdzić, na jakie przepisy może się powoływać ubezpieczyciel, jeśli coś Ci się stanie, a okaże się, że nie podałeś prawdziwych danych przy zawieraniu ubezpieczenia.
Młoda kobieta wzięła kredyt hipoteczny w wysokości około miliona złotych. Należność była zabezpieczona polisą na życie. Po niespełna trzech latach od wzięcia kredytu kobieta popełniła samobójstwo. Jej ojciec, a zarazem spadkobierca został z ogromnym kredytem do spłacenia. Ale zaraz, w końcu od czego jest ubezpieczenie? Przecież córka odprowadzała wysokie składki, więc w tej sytuacji ubezpieczyciel powinien spłacić za nią zadłużenie. Z takiego właśnie założenia wyszedł jej ojciec, który postanowił skłonić bank, żeby ten ściągnął sobie pieniądze z polisy.
W kodeksie cywilnym jest mowa o samobójstwie ubezpieczonego
Art. 833 kc: Przy ubezpieczeniu na życie samobójstwo ubezpieczonego nie zwalnia ubezpieczyciela od obowiązku świadczenia, jeżeli samobójstwo nastąpiło po upływie lat dwóch od zawarcia umowy ubezpieczenia. Umowa lub ogólne warunki ubezpieczenia mogą skrócić ten termin, nie bardziej jednak niż do 6 miesięcy.
Kobieta odebrała sobie życie po 2 latach i 11 miesiącach od zawarcia umowy ubezpieczenia, a więc zgodnie z tym przepisem towarzystwo ubezpieczeniowe powinno było spłacić jej należność wobec banku. Jednak zawsze, a już zwłaszcza gdy w grę wchodzą tak duże pieniądze, ubezpieczyciel szuka jakichkolwiek pretekstów, aby odmówić wypłaty. Pretekst, który znalazł tym razem, jest również w kodeksie cywilnym: Art. 834 kc: Jeżeli do wypadku doszło po upływie lat trzech od zawarcia umowy ubezpieczenia na życie, ubezpieczyciel nie może podnieść zarzutu, że przy zawieraniu umowy podano wiadomości nieprawdziwe, w szczególności że zatajona została choroba osoby ubezpieczonej. Umowa lub ogólne warunki ubezpieczenia mogą skrócić powyższy termin.
Ubezpieczyciel ściągnął do analizy całą dokumentację medyczną swojej klientki ze wszystkich poradni i szpitali, w których się leczyła. Czy mógł to zrobić? Mógł, ponieważ zawsze we wniosku o polisę na życie klient upoważnia towarzystwo do takich działań. Z dokumentacji wynikało jednoznacznie, że przyszła samobójczyni jeszcze przed zaciągnięciem kredytu cierpiała i leczyła się na depresję.
Ankieta medyczna, którą kobieta wypełniła przed zawarciem ubezpieczenia, zawierała tylko pięć punktów. Wśród nich było następujące pytanie: Czy w ciągu ostatnich 5 lat wystąpiły u Pani poważne dolegliwości lub choroby wymagające porady lekarskiej, stosowania leczenia lub wykonywania badań diagnostycznych, takie jak… i tu między innymi wymieniona była depresja. Klientka odpowiedziała “nie”, czyli skłamała.
Ponury chichot losu w tej historii polega na tym, że gdyby klientka targnęła się na swoje życie o miesiąc później, firma ubezpieczeniowa nie mogłaby odmówić spłaty zadłużenia, ponieważ zgodnie z powyższym przepisem ubezpieczyciel jedynie przez pierwsze 3 lata trwania umowy może odmówić wypłaty powołując się na to, że klient we wniosku zataił pewne informacje.
Jak Polacy kłamią we wnioskach o ubezpieczenie
Czy ludzie chcą ubezpieczać się na życie? Niektórzy oczywiście tak, ale duża część osób, które składają wnioski o polisę życiową, robi to tylko dlatego, że to wymaganie banku udzielającego kredytu hipotecznego. Nie będzie zabezpieczenia w postaci polisy - nie będzie kredytu. Nie będzie kredytu - nie będzie mieszkania.
Niestety wiele osób traktuje polisę na życie wyłącznie jako kolejną formalność wymaganą przez bank. Nie czytają warunków, nie interesują się zakresem ubezpieczenia, wniosek wypełniają “byle szybciej”. A częścią wniosku jest formularz medyczny. Czasami bardzo skrócony, a czasami długi, szczegółowy, kilkustronicowy. Wzrost, waga, ciśnienie, przebyte choroby, wyjazdy zagraniczne, hobby, używki, zwolnienia lekarskie - to tylko niektóre rzeczy, o jakie ubezpieczyciel może Cię zapytać w ankiecie medycznej.
Pracowałam w towarzystwie ubezpieczeń na życie przy obsłudze wniosków. Na ich podstawie mogłabym pogratulować Polakom końskiego zdrowia fizycznego i psychicznego, a także odporności na wszelkiego rodzaju grzeszne pokusy i uzależnienia. Papierosy - bardzo rzadko. Alkohol - raz w roku, w sylwestra. Narkotyki - jakie narkotyki? W rodzinie wszyscy zdrowi.
Ubezpieczyciel mówi “sprawdzam”
Przypuśćmy, że wypełniłeś wniosek o ubezpieczenie na życie i w formularzu medycznym przy każdym z pytań zaznaczyłeś “nie”, choć na pytanie o nałogi powinieneś był odpowiedzieć twierdząco, bo wypalasz paczkę papierosów dziennie. Czy myślisz, że już przechytrzyłeś ubezpieczyciela? Otóż nie. Przede wszystkim towarzystwo ubezpieczeń może wysłać Cię na badania lekarskie, które sprawdzą Twój stan zdrowia. Stanie się tak zwłaszcza wtedy, gdy będziesz chciał się ubezpieczyć na wysoką sumę. Jeśli na niższą, może Ci się “upiec”...
… ale do czasu. Jeśli Twoja polisa obejmuje poważne zachorowania i wyciągniesz do ubezpieczyciela rękę po świadczenie, bo np. zapadłeś na raka płuc, może się okazać, że spotkasz się z odpowiedzią odmowną. Ubezpieczyciel szczegółowo przeanalizuje Twoją dokumentację medyczną. Jeśli na tej podstawie uda mu się wykazać, że przed wykupieniem ubezpieczenia nałogowo paliłeś papierosy, będzie miał podstawy, aby odmówić Ci świadczenia, powołując się właśnie na powyższy art. 834 kodeksu cywilnego. Podkreślam, że ubezpieczyciel może na tej podstawie odmówić, ale nie musi. Jednak widzisz, że podanie nieprawdziwych informacji we wniosku oznacza dla Ciebie ryzyko. To ryzyko istnieje tylko (albo aż) przez 3 pierwsze lata trwania umowy ubezpieczenia.
Cena prawdy
Zastanawiasz się pewnie, co będzie, gdy we wniosku przyznasz otwarcie, że palisz jak smok a w Twojej najbliższej rodzinie panoszy się cukrzyca. Przede wszystkim w takiej sytuacji jest większe prawdopodobieństwo, że zostaniesz wysłany przez ubezpieczyciela na badania lekarskie. Oczywiście na koszt zakładu ubezpieczeń.
Na podstawie wyników badań lub tylko informacji podanych przez Ciebie we wniosku ubezpieczyciel może stwierdzić, że ryzyko związane z Tobą jest większe niż standardowe. Co w tej sytuacji? No cóż, są trzy wyjścia: może odmówić Ci zawarcia ubezpieczenia (jeśli oceni ryzyko jako za wysokie), może obniżyć Ci sumę ubezpieczenia lub podwyższyć składkę. Gdy jednak zgodzisz się na obniżenie sumy lub podwyższenie składki, będziesz w pełni chroniony od momentu zawarcia umowy i Twoich najbliższych nie spotkają takie przeżycia, jakie były udziałem ojca kobiety ubezpieczonej. Pamiętaj przy tym, że jeśli nic Ci się nie stanie w okresie ubezpieczenia, ubezpieczyciel nie zwróci Ci wpłaconych składek. Dlatego jeśli już je płacisz, płać za rzeczywistą ochronę.
Czy zatem lepiej nie przyznać się do wszystkich chorób i nałogów, płacić niższą składkę, ale przez 3 lata nerwowo zaciskać kciuki, żeby się nic nie stało, czy może we wniosku napisać prawdę, nawet jeśli składka będzie przez to wyższa, ale za to spać spokojnie?
Autorka: Dominika Grabek
redaktor naczelna Akademii mfind