Kevin Spacey na posiedzeniu zarządu BZ WBK czułby się jak u siebie. Po wejściu w życie nowych przepisów miałby znacznie trudniej – musiałby nauczyć się polskiego
Kilkudziesięciu członków zarządów i rad działających w Polsce banków będzie musiało szybko nauczyć się mówić po polsku. Taki ma być skutek przygotowywanej przez Ministerstwo Finansów nowelizacji ustawy – Prawo bankowe.
Nowe przepisy przewidują, że będzie się od nich wymagać „udowodnionej znajomości języka polskiego”. Tymczasem, jak wynika z sondy DGP, w czternastu największych bankach kontrolowanych przez zagraniczny kapitał polskiego nie zna co piąty członek zarządu i więcej niż połowa członków rad nadzorczych.
Dziś wymóg językowy obowiązuje w bankach prezesa i jednego członka zarządu, którzy są zatwierdzani przez Komisję Nadzoru Finansowego. Nowe przepisy mają się pojawić w ramach implementacji unijnej dyrektywy CRD IV. Została ona uchwalona w następstwie kryzysu finansowego. Ma zwiększyć bezpieczeństwo funkcjonowania banków.
– Taki wymóg z punktu widzenia bezpieczeństwa może zapewnić lepszy przepływ informacji między członkami organów statutowych, a także właściwe rozumienie przepisów prawa polskiego regulujących działalność banków. Jak również poprawną komunikację z organem nadzoru i innymi organami państwa – tłumaczy Wiesława Dróżdż, rzeczniczka resortu finansów.
– W stosunku do członków rady nadzorczej wymóg znajomości języka polskiego uważam za przesadny. Ale jeśli chodzi o zarządy, to ten pomysł jest zrozumiały. Jeśli mówimy o prowadzeniu poważnego biznesu bankowego, to byłoby dobrze, gdyby zajmowali się tym ludzie, którzy są w stanie efektywnie komunikować się nie tylko w systemie bankowym, lecz także z rynkiem – komentuje Andrzej Lech, prezes Warszawskiego Instytutu Bankowości.
Polsko-angielskie rozmówki bankowe
Spacey od ubiegłego roku jest reklamową twarzą Banku Zachodniego WBK. Jak wyglądają tam posiedzenia zarządu? „Sposób zorganizowania obrad zarządu i rady nadzorczej Banku Zachodniego WBK zapewnia pełne uczestnictwo w posiedzeniach tych organów osób posługujących się językiem polskim” – zadeklarował bank. Odpowiadając na ankietę DGP rozesłaną do kilkunastu instytucji biuro prasowe BZ WBK poinformowało jedynie, że „większość osób z 10-osobowego zarządu mówi biegle po polsku”. Szczegółów nie podało.
W tych instytucjach, które były bardziej konkretne, na 89 członków zarządu 17 nie mówi po polsku na tyle, by pracować w tym języku. Efekt? W większości przypadków posiedzenia zarządów odbywają się nie po polsku, ale po angielsku. W niektórych materiały na zebrania ścisłego kierownictwa przygotowywane są wyłącznie po angielsku (najczęstszym rozwiązaniem jest jednak opracowywanie ich i po polsku, i po angielsku, przy czym polska wersja jest zwykle obowiązująca). W mniejszości są instytucje, w których obrady zarządu są prowadzone w języku polskim, a tylko w jednym przypadku – Raiffeisen Bank Polska – udało nam się uzyskać deklarację, że po polsku są sporządzane materiały na posiedzenia (Raiffeisen, podobnie jak Deutsche Bank Polska, to wśród zagranicznych banków wyjątki – tam wszyscy członkowie zarządu to Polacy).
Banki mają swoje argumenty: – Wszyscy członkowie zarządu oraz osoby do nich raportujące płynnie mówią po angielsku. Jest to też wymóg wynikający ze specyfiki działalności banku, który obsługuje wiele międzynarodowych korporacji inwestujących w Polsce. Dla kadry zarządzającej tych klientów zazwyczaj pierwszym językiem jest angielski – tłumaczy Dorota Szostek-Rustecka, rzeczniczka Handlowego.
Język polski jest jeszcze rzadziej niż w przypadku zarządów wykorzystywany na posiedzeniach rad nadzorczych (wyjątkiem jest mBank, gdzie na spotkaniach zarządu mówi się po angielsku, a na posiedzeniach rady – po polsku). Wynika to ze sposobu, w jaki dobierany jest zwykle skład rady: obowiązkowo trafiają do niej menedżerowie na co dzień pracujący w zagranicznych centralach międzynarodowych grup finansowych. W konsekwencji na 103 członków rad w kilkunastu bankach, które odpowiedziały na nasze pytania, po polsku mówi 43. Nie brak takich, w których polskiego nie zna żaden albo tylko jeden członek rady.
Teraz, za sprawą nowelizacji ustawy – Prawo bankowe, w której ma być wprowadzony wymóg znajomości polskiego od wszystkich członków zarządów i rad nadzorczych, sytuacja diametralnie się zmieni.
– Nie dopatruję się w tym zamiarów wpływu na politykę kadrową w polskich bankach. Inspiracji szukałbym w przyglądaniu się historii naszej bankowości w ostatnich 20 latach. Niektórzy menedżerowie, przyjeżdżając do nas z zagranicy, uczyli się języka polskiego, bo nastawiali się na dłuższą pracę w naszym kraju, ale byli i tacy, co do nauki języka podchodzili dość opornie – przypomina Andrzej Lech, prezes Warszawskiego Instytutu Bankowości.
Żeby ograniczyć dominację obcokrajowców w zarządach, już w 2001 r. w ustawie – Prawo bankowe pojawił się zapis mówiący, że po polsku powinni mówić dwaj członkowie zarządu każdego banku, zatwierdzani przez nadzór. Spowodowało to, że w dużych bankach przez kilka lat nie było przypadku powołania na prezesa obcokrajowca (choć w niektórych wypadkach mówiono, że ważniejszy od szefa zarządu jest wiceprezes, który przyjechał z zagranicznej centrali). Z czasem jednak obcokrajowcy, którym szczególnie zależało na stanowisku prezesa polskiego banku, uczyli się polskiego i „zdawali” na posiedzeniach Komisji Nadzoru Bankowego, a później Komisji Nadzoru Finansowego.
A ci w małych bankach mają łatwiej: – KNF może na wniosek banku odstąpić od tego wymogu, jeżeli nie jest to niezbędne ze względów nadzoru ostrożnościowego, biorąc w szczególności pod uwagę poziom dopuszczalnego ryzyka lub zakres działalności banku – w praktyce jest brane pod uwagę, czy jest to bank niewielki i nieprzyjmujący depozytów – tłumaczy Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.
Skąd obecnie pomysł na zaostrzenie wymogów wobec obcokrajowców w bankach? Wiesława Dróżdż, rzeczniczka resortu finansów, podkreśla, że genezy należy szukać w nowelizacji prawa bankowego z 2001 r. A uzasadnieniem jest konieczność implementacji unijnej dyrektywy CDR IV, która nakłada szereg wymagań na członków kierownictwa banku. – Wśród warunków, o których mowa, znajduje się między innymi wymóg posiadania przez każdego członka zarządu i rady nadzorczej nieposzlakowanej opinii, odpowiedniej wiedzy, umiejętności i doświadczenia, które mają zapewnić prawidłowe wykonywanie obowiązków – uzasadnia przedstawicielka resortu finansów.
Ale daje nadzieję pracującym w naszych bankach obcokrajowcom: – Projekt ustawy jest przedmiotem uzgodnień, konsultacji publicznych i opiniowania, zatem proponowane rozwiązania mogą podlegać modyfikacjom – zastrzega.