Niewielki wzrost liczby kart kredytowych zanotowany w II kw. 2013 r. nie oznaczał przełamania spadkowego trendu – wynika z nowych danych Narodowego Banku Polskiego. Wiosną przybyło kredytówek pierwszy raz od 2009 r. Kolejne trzy miesiące znów przyniosły jednak spadek liczby kart. Ubyło ich 32,2 tys., a ich całkowita liczba zmniejszyła się do 6,3 mln.
Liczba kart kredytowych na tysiąc mieszkańców / Dziennik Gazeta Prawna
Zmniejszaniu się liczby kart kredytowych towarzyszy ograniczanie zadłużenia klientów. W październiku (danych za listopad jeszcze nie ma) wartość długów w rachunkach kart pierwszy raz od jesieni 2008 r. spadła poniżej 12 mld zł. Równocześnie od dwóch lat zadłużenie przeciętnego użytkownika karty kredytowej utrzymuje się na poziomie ok. 1,9 tys. zł.
Spadkowy trend to jednak cecha nie tylko polskiego rynku kredytówek. W dwóch trzecich krajów, dla których dane prezentuje Europejski Bank Centralnych, między 2007 a 2012 r. liczba kart w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców się zmniejszyła (jeśli pod uwagę wziąć tylko 2012 r., krajów, w których statystyki kartowe się pogarszają, jest nawet minimalnie więcej).
– Potencjał polskiego rynku, jeśli chodzi o karty kredytowe, szacuję na 12 mln kart – ocenia Katarzyna Józefowicz, szef pionu zarządzania produktami kredytowymi w Banku Handlowym. Oznaczałoby to podwojenie liczby kart i osiągnięcie unijnej średniej. W Polsce na tysiąc mieszkańców przypadało w końcu ub.r. niespełna 170 kart kredytowych. Przeciętnie w Unii Europejskiej są to 333 karty.
W niektórych krajach karty kredytowe cieszą się jednak zdecydowanie mniejszą popularnością niż u nas. Chodzi nie tylko o państwa naszego regionu, ale też tak dojrzałe gospodarki, jak Austria czy Niemcy.
Specjaliści są ostrożni w przewidywaniach dotyczących polskiego rynku. – Nie liczyłabym na to, że rynek w przyszłych kwartałach, nawet w przyszłym roku, odbije i zacznie gwałtownie rosnąć. Raczej widzę to jako powolne odbudowywanie po czyszczeniu portfeli banków z kart nieaktywnych – uważa Katarzyna Józefowicz.
– W 2014 r. możemy się spodziewać nieznacznego przyrostu liczby wydanych kart kredytowych – twierdzi Artur Gaj, zarządzający produktami kartowymi w Sygma Banku. – Dość dynamicznie za to powinny rosnąć liczba i wartość transakcji, co już pokazują ostatnie dane. Sprzyjać temu będzie z jednej strony ożywienie popytu konsumpcyjnego, a z drugiej większe otwarcie sprzedawców na płatności dokonywane kartami w związku z obniżeniem stawek interchange – dodaje.
Opłaty pobierane od transakcji dokonywanych przez klientów kartami to niejedyny element, który będzie miał wpływ na rynek kredytówek. – Maksymalny limit oprocentowania kredytu w połączeniu z niskimi stopami procentowymi, z jakimi mamy dzisiaj do czynienia, także może wymuszać na bankach pewne zmiany w ofercie, choćby skrócenie długości okresu bezodsetkowego – wskazuje Józefowicz.