Obniżony z powodu pandemii koronawirusa limit pozaodsetkowych kosztów kredytu konsumenckiego będzie obowiązywał do końca 2021 r., a nie do marca 2021 r. Wynika tak z projektu kolejnej specustawy koronawirusowej, która trafiła w zeszłym tygodniu do Sejmu.
W ostatni piątek organizacje zrzeszające instytucje pożyczkowe wystosowały apel do premiera Mateusza Morawieckiego o rozmowę i przeprowadzenie konsultacji w tej sprawie. Ich zdaniem przedłużenie obowiązywania limitu o niemal 10 miesięcy zagraża dalszemu funkcjonowaniu sektora pożyczek pozabankowych. Jak wskazuje biznes, branża stwarza miejsca pracy dla ponad 30 tys. osób i zapobiega wykluczeniu finansowemu ponad 2 mln Polaków. Od jednego z członków rządu usłyszeliśmy w odpowiedzi: „niech nie żartują mówąc o walce z wykluczeniem finansowym; łoili ludzi na potęgę”.
– Jestem głęboko zdziwiony i zaniepokojony, że projektodawca uznał, iż przepisu o tak dużym ciężarze gatunkowym w ogóle nie trzeba konsultować z przedsiębiorcami i organizacjami pracodawców. Zostaliśmy w praktyce pozbawieni możliwości zajęcia stanowiska w regulacyjnie przewidzianym trybie – podkreśla Marcin Czugan, prezes zarządu Związku Przedsiębiorstw Finansowych. Projekt został bowiem upubliczniony dopiero po przyjęciu go przez Radę Ministrów. W ten sposób w ramach rządowych prac pominięto całkowicie etap konsultacji publicznych.
Czugan przekonuje, że oczywiście wydłużenie obowiązywania obniżonych limitów jest dla branży pożyczkowej bardzo negatywne. Ale jeszcze istotniejszy jest brak jakiejkolwiek stabilności prawa. Przedsiębiorcy bowiem – jak słyszymy – planują swój biznes na podstawie obowiązujących i dających się przewidzieć regulacji. Tymczasem w tym wypadku wszyscy zostali zaskoczeni i to w tak drastyczny sposób.
– Pojawi się wiele kłopotów technicznych i prawnych. Przykładowo czy firmy powinny aneksować umowy, które będą obowiązywać po upływie pierwotnego terminu zmiany wysokości limitu, czy z mocy prawa należy ponownie przeliczyć koszty i pobierać niższe opłaty? To niedopuszczalna ingerencja w zawarte umowy – zaznacza kierujący ZPF. I pyta, jak to się ma do deklaracji rządzących, którzy mówili, że walczą z „chwilówkami”, a teraz uderzają w przedsiębiorców oferujących produkty wielomiesięczne lub wieloletnie.
Z naszych ustaleń wynika, że szanse pożyczkowego biznesu na przekonanie rządzących do swoich racji są bliskie zeru. Politycy są zadowoleni z decyzji o obniżeniu limitu kosztów pozaodsetkowych. Przypominają, że jeszcze przed wejściem w życie tych regulacji – na początku marca 2020 r. – biznes przekonywał, że po kilku miesiącach nie będzie już w Polsce instytucji pożyczkowych.
– A jednak są. To najlepiej świadczy o tym, że ta działalność wciąż jest opłacalna. A naszym zadaniem jako polityków jest znaleźć złoty środek między prawem przedsiębiorców do zarabiania a odpowiednim i etycznym traktowaniem konsumentów, których niedostatku nie wolno wykorzystywać – mówi jeden z ministrów.
Przypomnijmy: w specustawie z marca 2020 r. (Dz.U. z 2020 r. poz. 374) drastycznie obniżono limity kosztów pozaodsetkowych, które mogą naliczać firmy pożyczkowe poza oprocentowaniem. Przepisy stworzono w ten sposób, że udzielanie „chwilówek” na kilkanaście-kilkadziesiąt dni przestało być opłacalne. Większość instytucji pożyczkowych rozwinęła sektor pożyczek udzielanych na kilka miesięcy, a nawet kilka lat.
Etap legislacyjny
Projekt w Sejmie