W każdym roczniku udział złych kredytów w portfelu walutowym jest mniejszy niż w złotowym. Nawet w kryzysowym 2008 r.
Udział kredytów za opóźnienie w spłacie / Dziennik Gazeta Prawna
Udział należności zagrożonych we frankowych kredytach mieszkaniowych zbliża się już do 4 proc. Tymczasem w kredytach złotowych nie przekracza 2,6 proc. W dodatku w tej drugiej grupie od kilku lat odsetek złych kredytów powoli, ale dość systematycznie się zmniejsza. Tak wynika z danych Narodowego Banku Polskiego. Nie oddają one jednak pełnego obrazu tego, jak spłacamy hipoteki.
Nowe kredyty mieszają w statystykach
Wiele zależy tu bowiem nie tylko od możliwości terminowej obsługi zadłużenia przez klientów banków, ale też od tego, jak szybko powiększają one swoje portfele kredytowe. Sprzedaż nowych pożyczek powoduje, że nawet jeśli wartość złych kredytów rośnie, to proporcja do całości portfela może maleć. I tak właśnie dzieje się obecnie w kredytach złotowych. W czerwcu należności z utratą wartości wynosiły tu 6,3 mld zł. Rok wcześniej były o niemal 450 mln zł mniejsze.
Z odwrotną sytuacją mamy do czynienia w hipotekach walutowych. Sprzeciw nadzoru sprawił, że od kilku lat banki w praktyce ich nie sprzedają (teoretycznie są dostępne dla osób, które zarabiają w walutach obcych). Brak tego zasilania powoduje, że każdy nowy „popsuty” kredyt oznacza pogorszenie wskaźnika.
Dlatego o jakości portfela więcej mówi porównanie jakości kredytów zaciągniętych w poszczególnych latach. Takimi statystykami dysponuje Biuro Informacji Kredytowej. DGP poznał najnowsze dane – na koniec II kwartału.
W porównaniu z końcem minionego roku sytuacja nie uległa znaczącej zmianie. Biorąc pod uwagę liczbę – nie wartość – kredytów zagrożonych, tylko w minimalnym stopniu wzrósł odsetek złych kredytów z roczników 2006 i 2007. W nieco większym stopniu pogorszyła się jakość kredytów z kolejnych lat. I tu skala jest jednak stosunkowo niewielka. Najbardziej dotyczyło to kredytów walutowych z 2009 r., gdzie odsetek umów z opóźnieniem w spłacie przekraczającym 90 dni zwiększył się z 1,07 do 1,23 proc. W hipotekach walutowych z 2008 r. (czyli okresu, w którym frank był w przeliczeniu na złote najtańszy, a więc to właśnie ci klienci zostali najmocniej dotknięci skokiem kursu szwajcarskiej waluty ze stycznia 2015 r.) udział należności zagrożonych powiększył się z 2,94 proc. do 3,06 proc.
Walutowe zmieniają się w złotowe
Rozpowszechnioną praktyką w sektorze finansowym jest to, że jeśli klient nie radzi sobie ze spłatą, to kredyt jest stawiany przez bank w stan wymagalności, a równocześnie przerzucany z kategorii walutowych do złotowych (według kursu bieżącego, a nie z momentu wypłaty pożyczki). BIK bierze na to jednak poprawkę. Prezentowane dane mówią o sytuacji kredytów w walucie udzielenia. Andrzej Topiński, główny ekonomista biura, podaje przykład 2008 r. Z zawartych wtedy umów nieco ponad 2 tys. kredytów zostało przymusowo przewalutowanych przez banki. W statystyce BIK traktowane są one wciąż jako walutowe. Inaczej jest wówczas, gdy hipoteka walutowa została zrefinansowana kolejną – złotową. Wtedy kredyt jest traktowany jako udzielony w rodzimej walucie.
– Te dane potwierdzają tezę, że wprowadzona przez nadzór w 2006 r. rekomendacja S, która kazała bankom uwzględniać dodatkowe bufory dochodowe w ocenie zdolności kredytowej osób chcących zadłużyć się w walutach, zadziałała. Statystycznie rzecz biorąc, kredyty walutowe zaciągały osoby bardziej zamożne, które lepiej radzą sobie ze spłatą – ocenia Andrzej Topiński. Podkreśla, że kredyty walutowe w każdym z roczników spłacają się lepiej niż złotowe. Dotyczy to nawet roku 2008: w tym roczniku udział hipotek złotowych z opóźnieniem przekraczającym 90 dni to 4,8 proc.
Fundusz wsparcia kredytobiorców z garbem
Kilka tygodni temu prezydent Andrzej Duda złożył w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Zakłada on, że banki będą „zrzucały się” na fundusz restrukturyzacyjny, który później będzie wyrównywał im straty związane z umarzaniem klientom części zadłużenia w momencie przekształcania kredytów walutowych w należności w rodzimej walucie. „Komisja Nadzoru Finansowego może wydać rekomendację dla kredytodawców określającą zasady wyznaczania kolejności dobrowolnej restrukturyzacji należności, mając na względzie stabilność systemu finansowego i wykorzystanie Funduszu Restrukturyzacyjnego” – mówi prezydencki projekt.
Czy dane o jakości poszczególnych roczników kredytów mogą stanowić wskazówkę dla ustalania tej kolejności? Zdaniem Andrzeja Topińskiego – niekoniecznie. – To jest statystyka wartości średnich. Ona nie wszystko wyjaśnia. Kredyty walutowe są dobrze spłacane, natomiast ludzie, którzy je zaciągali, mają garb kredytowy. Często kredyt jest większy niż wartość mieszkania, które stanowi zabezpieczenie – podkreśla ekspert.