Tranzyt gazu został wstrzymany- Ukraina odcięła kolejne połączenie gazowe łączące Rosję z Europą. Moskwie, która nie zarobi przez to w tym roku 5 mld dol., pozostał już tylko szlak przez Turcję

W Nowy Rok wysechł kolejny strumień przesyłowy rosyjskiego gazu do Europy. O godz. 6 polskiego czasu Ukraina wstrzymała tranzyt gazu prowadzącym przez jej terytorium gazociągiem Braterstwo. Kijów ze względu na wojnę odmówił przedłużenia kontraktu z Gazpromem. Sprawa wywołała gwałtowny spór ze Słowacją, choć największe straty z tego tytułu poniosła Mołdawia. Kremlowi po wyłączeniu połączeń gazowych prowadzących przez Polskę i Ukrainę oraz wysadzeniu Nord Streamu pozostał ostatni szlak przesyłowy na Zachód: TurkStream, którym błękitne paliwo wciąż płynie do Serbii i na Węgry.

Tranzyt gazu nie, dostawa do konsumentów tak

– OHTSU (operator ukraińskiego systemu przesyłowego gazu – red.) zawczasu przygotował infrastrukturę do funkcjonowania w reżimie zerowego tranzytu i sprawnego dostarczania gazu do ukraińskich konsumentów – zapewnił dyrektor OHTSU Dmytro Łyppa. W I poł. 2024 r. Ukraińcy deklarowali, że są gotowi zgodzić się na tranzyt surowca, byleby nie pochodził on z Rosji. Później jednak Wołodymyr Zełenski usztywnił swoje stanowisko po tym, jak pojawiły się spekulacje, że Gazprom może porozumieć się z azerbejdżańskim monopolistą SOCAR w sprawie wymiany surowca. 19 grudnia prezydent Ukrainy oświadczył, że może rozważyć zgodę na tranzyt jedynie w sytuacji, w której płatności za gaz nie byłyby uiszczane aż do końca wojny. Główny argument Kijowa jest związany z niechęcią do finansowania rosyjskiego budżetu wojennego. Reuters wyliczył, że dochody Kremla w wyniku wyłączenia gazociągu Braterstwo będą niższe o 5 mld dol.

Wstrzymanie tranzytu oznacza też spadek przychodów Ukrainy i Słowacji. Kijów w 2024 r. mógł na nim zarobić równowartość 800 mln – 1 mld dol. Bratysława, przesyłając surowiec do Austrii (dostawy wstrzymano w listopadzie 2024 r.) i – wcześniej – Czech, zarabiała 500 mln dol. Zakręcenie kurka z gazem nie grozi jednak deficytem gazu. SPP, główna słowacka spółka gazowa, informowała, że zakontraktowane na ten rok dostawy pokrywają 150 proc. popytu wewnętrznego. Surowiec spoza Rosji będzie jednak droższy; Ośrodek Studiów Wschodnich szacuje, że Słowacja zapłaci o 6 proc. więcej niż dotychczas. Na zmianie szlaków przesyłowych mogłaby zarobić Warszawa, ale raczej tak się nie stanie. Otwarty w 2022 r. gazociąg Polska–Słowacja przez większość roku był praktycznie nieużywany. – Czesi woleli porozumieć się z dostawcami z Holandii i Niemiec. W efekcie cały import gazu do Czech i Słowacji z Zachodu będzie omijał Polskę. To stracona szansa – tłumaczy nam szef Instytutu Studiów Energetycznych Andrzej Sikora.

Gazociąg łączący Słowację z Polską nie zostanie wykorzystany

Skąd Ukraina bierze gaz ziemny?

Ukraina zrezygnowała z bezpośrednich zakupów gazu z Rosji jeszcze za czasów prezydentury Petra Poroszenki. W kolejnych latach zaopatrywała się w surowiec w ramach tzw. rewersu, odkupując rosyjski gaz m.in. od Słowacji, a potem także z innych źródeł. W ostatnich dniach otrzymała dostawę płynnego gazu LNG od amerykańskiej firmy Global Venture (od której kupuje także Orlen), a surowiec trafił nad Dniepr za pośrednictwem greckich terminali. Ponadto Ukraina wydobywa 17 mld m sześc. gazu rocznie z własnych źródeł – to tyle, ile wynosiło całkowite zużycie w Polsce w 2023 r. – Ukraińskie zdolności wydobywcze były przez lata blokowane przez Rosjan. W normalnych warunkach Ukraińcy mogliby wydobywać 50–60 mld m sześc. rocznie – mówi Sikora.

Premier Fico negocjował ws. gazu z Rosji

– Wolumeny gazu, których zostanie pozbawiona Słowacja, są łatwe do zastąpienia – dodaje. Mimo to rząd Roberta Ficy uczynił z tego problem polityczny. Słowacy zagrozili, że w odwecie za nieprzedłużenie kontraktu tranzytowego z Gazpromem wstrzymają dostawy prądu nad Dniepr, które zwłaszcza w okresach wzmożonych ostrzałów infrastruktury pomagały zbilansować ukraiński system elektroenergetyczny. Do Rosji na rozmowy w tej sprawie w grudniu 2024 r. dwukrotnie poleciała minister energetyki Denisa Saková, a potem sam premier Fico, przełamując tym samym zachodnią izolację dyplomatyczną Kremla. Zdaniem Sikory, z perspektywy Bratysławy argument bezpieczeństwa energetycznego, podnoszony przez Ficę i wspierających go Węgrów, do których rosyjski gaz płynie szlakiem tureckim, jest drugorzędny. – Słowacy dysponują dwiema elektrowniami jądrowymi, a na miejscu zużywali niewielki procent gazu, który trafiał do nich przez Braterstwo – tłumaczy nasz rozmówca.

Przed Nowym Rokiem Bloomberg podał, powołując się na źródła w polskich władzach, że w razie odcięcia dostaw prądu ze Słowacji możemy zwiększyć własny eksport. „Zdolności przesyłowe na połączeniu Rzeszów–Chmielnicki są udostępniane w ramach tzw. dobowych aukcji skoordynowanych (jedna aukcja na obie strony połączenia). Odpowiada za to Joint Allocation Office, czyli spółka europejskich operatorów, której zadaniem jest prowadzenie aukcji na zdolności przesyłowe między państwami. Gdyby Słowacja przestała udostępniać zdolności przesyłowe na połączeniu z Ukrainą, zdolności z tej granicy, zgodnie z przyjętymi zasadami, mogłyby zostać rozdzielone pomiędzy pozostałe państwa na profilu synchronicznym, w tym Polskę” – tłumaczy nam biuro prasowe Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Zastrzega przy tym, że drugie z istniejących połączeń, Zamość–Dobrotwór, nie działa od maja 2024 r. ze względu na zniszczenia w elektrowni w Dobrotworze.

Mołdawia ma problem z gazem po wstrzymaniu tranzytu

Największy problem ma Mołdawia. Jej władze nie przygotowały się wystarczająco do spodziewanych od wielu miesięcy problemów, za co jesienią zapłacił stanowiskiem minister energii Victor Parlicov. Po 2022 r. rosyjski gaz trafiał wyłącznie do separatystycznego Naddniestrza, a Mołdawia kupowała surowiec na rynkach europejskich. Naddniestrzańska elektrownia gazowa pokrywała jednak 60–80 proc. zapotrzebowania Mołdawii na energię elektryczną. Wczoraj władze parapaństwa odcięły dostawy wody i ciepła dla swoich mieszkańców, tłumacząc to zakręceniem kurka z gazem przez Ukrainę. Z kolei do Mołdawii właściwej przestał płynąć naddniestrzański prąd; deficyt pokryje znacznie droższy import z Rumunii. Rosja mogła przekierować dostawy gazu dla Naddniestrza na szlak południowy, przez Turcję i Bałkany, ale tego nie zrobiła, żądając od Kiszyniowa zapłacenia długu za dostawy gazu, który według Gazpromu wynosił 706 mln dol., a według Mołdawii – 8,6 mln dol.

Kryzys oznacza dla Mołdawii i jej mieszkańców skokowy wzrost cen energii, a dla Naddniestrza – ogromny spadek konkurencyjności lokalnej gospodarki, której eksport w 70 proc. trafia do państw Unii Europejskiej. Administracja w Tyraspolu za gaz nie płaciła w ogóle, a przestawienie elektrowni na węgiel będzie oznaczać konieczność zakupu surowca na rynku. Jak pisze Noi.md, zapasy węgla z okupowanego Donbasu, którymi dysponuje parapaństwo, pozwolą na 50 dni pracy siłowni. Perturbacje mogą być jednak dla Rosji korzystne politycznie, nawet kosztem zimnych kaloryferów w zwasalizowanym przez nią Naddniestrzu. W tym roku w Mołdawii odbędą się wybory parlamentarne, a za energetyczną inflację prozachodnia Partia Działania i Solidarności, której realną liderką jest prezydent Maia Sandu, może zapłacić dużym spadkiem poparcia. W efekcie do władzy mogą dojść siły prorosyjskie, którym w minionym roku nie udało się przejąć urzędu prezydenta.