Spółki dostarczające prąd i gaz walczą o to, by wznowić dostawy na terenach zniszczonych przez powódź. Same szacują, że przywrócenie sieci do pełnej sprawności może potrwać w niektórych przypadkach nawet kilka lat.

Tauron Dystrybucja i Polska Spółka Gazownictwa, odpowiedzialne za dystrybucję prądu i gazu na terenach dotkniętych powodzią, nie podają, jakie konkretnie szkody poniosły w związku ze zniszczeniem infrastruktury. Na razie skupiają się na przywróceniu dostaw klientom.

– Na obecnym etapie bilansowania tych strat było to ponad 500 uszkodzonych stacji i ponad 223 linie średniego, niskiego i wysokiego napięcia. Dwie stacje elektroenergetyczne, w Prudniku (opolski oddział Taurona Dystrybucji) i w Przyłęku (wałbrzyski oddział), były zatopione i wyłączone całkowicie przez kilka dni. Obecnie pracujemy nad wymianą tych elementów i przywracaniem ich do stanu gotowości do pracy. Naszym priorytetem obecnie pozostaje zasilenie wszystkich klientów – wylicza w odpowiedzi na pytania DGP Tauron Dystrybucja. Uszkodzeniu uległy też m.in. budynki jednostek terenowych i budynki pomocnicze.

W krytycznym momencie powodzi bez napięcia pozostawało ponad 100 tys. klientów spółki. Woda nie oszczędziła też mocy wytwórczych w regionie. W związku z powodzią nie działa sześć należących do Tauronu elektrowni wodnych, z których największa to Wrzeszczyn (o mocy zainstalowanej 4,6 MW). Ich łączna moc to jednak mniej niż 7,5 MW. Wstrzymanie ich pracy nie stanowi więc poważniejszego zagrożenia dla stabilności dostaw prądu.

Spółka tłumaczy, że wycena strat odniesionych w wyniku powodzi toczy się razem z procesem przywracania infrastruktury do normalnej pracy. – Część uszkodzeń jest zatem jeszcze w trakcie oceny, ale już teraz wiemy, że część naszej infrastruktury wymagać będzie gruntownego lub nawet całkowitego odbudowania. Przewidujemy, że konkretny bilans uszkodzeń będzie znany w kolejnych tygodniach – odpowiada operator na nasze pytania.

Znacznym uszkodzeniom uległa też sieć gazownicza

W wyniku powodzi od gazu zostało odciętych ok. 7,5 tys. odbiorców. Polska Spółka Gazownictwa, operator krajowej sieci dystrybucyjnej gazu i spółka zależna Orlenu, do tej pory przywróciła dostawy paliwa do około jednej trzeciej z nich. W odpowiedzi na pytania DGP spółka przekazuje, że obecnie trwają inwentaryzacja i szacowanie strat wywołanych powodzią na terenach województw: dolnośląskiego, opolskiego, lubuskiego oraz śląskiego – podaje PSG. – Podkreślamy jednak, że majątek wykorzystywany w ramach prowadzonej działalności jest ubezpieczony na mocy umowy ubezpieczenia mienia od wszystkich ryzyk, a szkody są sukcesywnie zgłaszane do ubezpieczyciela w celu uruchomienia procesu likwidacji – uspokaja PSG.

Miejscowe służby eksploatacyjne są wspomagane przez ekipy PSG z innych rejonów kraju, w tym m.in. przez monterów z województw: lubelskiego, mazowieckiego, podkarpackiego, warmińsko-mazurskiego czy wielkopolskiego. „Jesteśmy w stałym kontakcie zarówno z odbiorcami gazu, jak i z właścicielami infrastruktury technicznej i drogowej, która również uległa zniszczeniu i będzie naprawiana” – czytamy w odpowiedziach.

Często instalacja gazowa należąca do klienta jest zniszczona i w takich przypadkach wznowienie dostawy gazu musi poczekać do momentu, aż wszystkie urządzenia zostaną przywrócone do pełnej sprawności. – Jest to kluczowe z punktu widzenia bezpieczeństwa naszych klientów. Obecnie sprawność sieci gazowej została przywrócona w 9 miejscowościach z 15 dotkniętych skutkami powodzi, a w pozostałych trwają prace naprawcze – podaje PSG.

W dalszej kolejności spółka planuje prace nad odbudową i przywróceniem pełnej sprawności sieci gazowej, jednocześnie zabezpieczając jej elementy przed ponownym uszkodzeniem w przyszłości. Na tę chwilę wstępnie szacuje, że proces ten może potrwać około trzech lat. ©℗