Na gaz ziemny gromadzony w ramach strategicznych zapasów mają się zrzucać m.in. duże firmy energetyczne i przemysłowe. Nowe przepisy mogą pogrążyć walczącą o życie Grupę Azoty.

Do konsultacji trafił projekt nowelizacji ustawy o zapasach ropy naftowej, produktów naftowych i gazu ziemnego oraz zasadach postępowania w sytuacjach zagrożenia bezpieczeństwa paliwowego państwa i zakłóceń na rynku naftowym oraz niektórych innych ustaw. Ma on dostosować polskie prawo do unijnego. Komisja Europejska zauważyła, że aktualne regulacje dotyczące zapasów gazu „mają charakter dyskryminacyjny, zakłócający konkurencję na rynku gazu oraz nakładający nieuzasadnione obciążenia na przedsiębiorstwa funkcjonujące na polskim rynku gazu”.

Chodzi o podział kosztów. Dotychczas ponosiło je niemal wyłącznie należące do Orlenu PGNiG. Teraz ma się to zmienić i obowiązkiem dzielenia tych kosztów ma zostać objętych wiele innych podmiotów. Oprócz importerów gazu (czyli głównie PGNiG) na gromadzenie zapasów mają się zrzucać operator sieci przesyłowej gazu (czyli Gaz-System), sam operator magazynów (czyli należąca do Gaz-Systemu spółka Gas Storage Poland), a także firmy, które w największym stopniu korzystają z infrastruktury gazowej – przede wszystkim energetyczne i przemysłowe. Wskazane podmioty co miesiąc będą uiszczały opłatę gazową na rzecz Funduszu Zapasów Interwencyjnych i Zapasów Strategicznych Gazu Ziemnego. Z tej puli będzie finansowany zakup gazu ziemnego na potrzeby budowania strategicznych zapasów.

Łukasz Prokopiuk, analityk Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska, mówi DGP, że samo rozproszenie finansowej odpowiedzialności za tę kwestię jest w Europie normą. Wątpliwości budzi jednak koszt gromadzenia zapasów. Zgodnie z projektem opłata będzie ustalana w drodze rozporządzenia przez ministra właściwego ds. surowców energetycznych i będzie wynosiła „maksymalnie 100 zł/MWh”. – Przy pojemności naszych magazynów oznacza to, że przy maksymalnej stawce zrzutka na magazyny będzie wynosić w sumie ok. 23 mld zł – wylicza Prokopiuk. Jego zdaniem to stanowczo za dużo, bo koszt utrzymania magazynów idzie w setki milionów rocznie.

Podobnie widzą to podmioty, których dotknie ta opłata. W uwagach do projektu sporządzonych przez Polską Grupę Energetyczną czytamy, że „przyjęcie maksymalnej stawki spowoduje powstanie istotnych kosztów po stronie uczestników rynku gazu i może negatywnie wpłynąć na funkcjonowanie całej gospodarki”. Gas Storage Poland pisze z kolei, że przyjęcie proponowanych rozwiązań skutkowałoby sytuacją, w której koszty ponoszone przez operatora magazynów gazu związane z uiszczaniem opłaty gazowej byłyby następnie przekładane do taryfy w zakresie usług magazynowania paliwa gazowego. „Wzrost stawek w taryfie skutkowałby wzrostem kosztów magazynowania i, tym samym, wzrostem opłaty gazowej, uiszczanej także przez operatora magazynów. Miałby zatem miejsce samogenerujący się wzrost opłaty gazowej” – argumentuje spółka.

Łukasz Prokopiuk mówi, że opłaty uiszczane przez uczestników rynku na gromadzenie zapasów od dawna są standardem w przypadku paliw płynnych, jak benzyna czy olej napędowy. – Jednak w przypadku zapasów gazu proponowana stawka jest za duża. Nawet jeśli nie zostanie ona ustanowiona na najwyższym poziomie, to i tak znacznie przewyższy realne koszty utrzymywania magazynów – przekonuje analityk. Jego zdaniem zrozumiała byłaby stawka na poziomie ok. 5 zł/MWh. – W innym przypadku możemy się zastanawiać, czy chodzi o magazyny gazu, czy raczej o nałożenie na spółki nowego podatku, który tak naprawdę ma za zadanie łatać dziurę budżetową – dodaje.

Przeciwko nowej opłacie protestuje Grupa Azoty. Jej prezes Adam Leszkiewicz mówi DGP, że w perspektywie ostatnich trzech lat ogromnym wyzwaniem dla grupy są znaczne wzrosty cen gazu oraz energii elektrycznej na krajowym rynku. – Na obecnym etapie projekt ustawy nie odpowiada na te wyzwania i może prowadzić do znacznego wzrostu kosztów produkcji nawozów w Polsce. Naszym zdaniem zaproponowany kształt systemu magazynowania gazu ziemnego, bazujący na wprowadzeniu nowego rodzaju opłaty dla odbiorców gazu w postaci opłaty gazowej, w sposób znaczny negatywnie wpłynie na konkurencyjność krajowej produkcji nawozów azotowych. Co istotne, cena odbioru gazu ziemnego może stanowić nawet 80 proc. kosztów zmiennych produkcji. Identyfikujemy więc ryzyko nałożenia znacznego obciążenia na przemysł w kosztach utrzymywania zapasów gazu przy jednoczesnej ograniczonej ochronie dla sektora w sytuacjach kryzysowych – przekonuje.

– Musimy pamiętać, że zakłady Grupy Azoty są głównymi odbiorcami gazu w Polsce, więc taka opłata dotknie je najmocniej. Kolejne ryzyko to wzrost ceny nawozów azotowych oraz ograniczenie konkurencyjności polskiego sektora nawozowego. To szczególnie istotne, jeśli ma się na względzie import nawozów spoza Unii Europejskiej, głównie z Rosji i Białorusi, przy jednoczesnym ryzyku pogorszenia konkurencyjności krajowych nawozów w stosunku do nawozów z innych państw Unii Europejskiej – tłumaczy prezes Azotów. ©℗