Politycy prześcigają się w kolejnych przedwyborczych obietnicach składanych mieszkańcom Śląska. Tymczasem polski węgiel sypie się coraz bardziej. Zaczynają dołować nawet zdrowe dotąd kopalnie
Politycy prześcigają się w kolejnych przedwyborczych obietnicach składanych mieszkańcom Śląska. Tymczasem polski węgiel sypie się coraz bardziej. Zaczynają dołować nawet zdrowe dotąd kopalnie
Podczas posiedzenia w Katowicach rząd przyjął „Program dla Śląska”, który ma być „kołem zamachowym rozwoju tego regionu, dla śląskiego górnictwa, przedsiębiorczości i szansą dla śląskiej młodzieży”. – Na ten impuls Ślązacy czekali od dawna – powiedziała premier Ewa Kopacz, cytowana przez radio RMF FM.
Program podzielono na sześć części. Jedna jest poświęcona wzrostowi konkurencyjności gospodarki i przewiduje np. pakiety rozwiązań dla przedsiębiorstw energochłonnych oraz dla górnictwa. Są tu m.in. przewidziane przez Unię zwolnienia z części opłat, wsparcie odnawialnych źródeł energii (zakupu zielonych certyfikatów) i zwolnienie z akcyzy na energię elektryczną.
Z kolei w dziale dotyczącym węgla zapisano rządowy kredyt w wysokości 100 mln euro na modernizację ukraińskich elektrowni, dzięki czemu mogłyby w większym niż dotychczas stopniu wykorzystywać polski węgiel. Miałoby to zwiększyć popyt na nasz surowiec o 9,5–15 mln ton rocznie. Zapisano tu również program naprawczy dla Kompanii Węglowej, największej w Europie firmy górniczej.
Zgodnie z podpisanym w styczniu porozumieniem rządu i górniczych związków jeszcze w I połowie roku miała być utworzona tzw. Nowa Kompania Węglowa (NKW), w której znalazłyby się najlepsze kopalnie należące do grupy. Dziś wiadomo, że ten plan był „zbyt ambitny” i powołanie NKW opóźni się co najmniej o kilka tygodni. Jak zapowiada prezes Kompanii Krzysztof Sędzikowski nowy byt powstanie najwcześniej pod koniec lipca lub na początku sierpnia. – Spotykamy się z inwestorami i pracujemy, aby do tego czasu zamknąć proces – stwierdził szef KW.
Jednak poślizg w tworzeniu NKW to tylko jeden, wcale nie największy kłopot, z jakim boryka się sektor. Sytuacja kontrolowanych przez państwo firm górniczych pogarsza się szybciej, niż można się było spodziewać. – Było bardzo źle, teraz jest gorzej – wzdycha Tomasz Duda, analityk Erste Securities Polska. W jego opinii sytuacja, z jaką mieliśmy do czynienia pod koniec zeszłego roku, kiedy w kopalniach wybuchały strajki, była bardzo trudna. Ale zawarte w styczniu porozumienie dało ramy tylko minimalistycznemu programowi naprawy, który nie mógł wiele zmienić.
– Zamknięcie 5–6 kopalń dałoby pozytywne efekty: nierentowne zakłady przestałyby przynosić straty, spadłaby i być może zrównoważyłaby się z popytem podaż węgla, co spowodowałoby wzrost jego cen i poprawiło wyniki spółek górniczych – ocenia Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK.
A Tomasz Duda jest zdania, że mimo realizacji porozumienia sytuacja górnictwa się pogarsza: ceny węgla energetycznego na koniec I kwartału były o 9 proc. niższe niż rok wcześniej, a w kwietniu – o 11 proc. Ceny węgla koksowego w kontraktach na III kwartał spadły aż o 23 proc. To przekłada się na rosnącą stratę sektora. Po czterech miesiącach tego roku przekroczyła już 800 mln zł, była dwa razy większa niż rok wcześniej.
Jastrzębska Spółka Węglowa, aby przetrwać, musi być dokapitalizowana. Jej prezes Edward Szlęk nie wyklucza emisji nowych akcji (choć nie wiadomo, kto chciałby je kupić). – JSW potrzebuje pieniędzy. Można powiedzieć, że „jest na musiku” – ocenia Puchalski. – Poprzedni prezes deklarował, że chce doprowadzić do zbilansowania nakładów inwestycyjnych z zyskiem EBITDA. Jeśli w III kwartale wynik EBITDA będzie ujemny, a to prawdopodobne, to o żadnym zbilansowaniu nie może być mowy – dodaje. Jeśli na wyłożenie pieniędzy dla JSW zdecyduje się agencja rządowa lub bank, proces sztucznego utrzymywania tej spółki przy życiu się przedłuży.
W lutym, niedługo po zwarciu porozumienia rząd – związkowcy, giełdowy kurs spółki wynosił prawie 26 zł, teraz niespełna 12 zł. Domy maklerskie w swoich rekomendacjach dla akcji JSW od kilku miesięcy mówią to samo: „sprzedaj”. I wyznaczają coraz niższe ceny docelowe. W połowie maja było to 14,5 zł, teraz 9,7–9,1 zł. Także w zaleceniach dla papierów Bogdanki coraz częściej pojawia się „sprzedaj”. W połowie czerwca jedno z biur, rekomendując pozbywanie się akcji lubelskiej firmy, wyceniło je na zaledwie 44,1 zł.
– Bogdanka jest jaskrawym przykładem na to, jak pomoc państwa może zaburzyć funkcjonowanie zdrowej spółki – ocenia Puchalski. – Kopalnie należące do Bogdanki mają najniższe koszty i są najefektywniejsze ze wszystkich działających w Polsce – przypomina.
Czy rządowy „Program dla Śląska” pomoże? – Dużo większą uwagę powinno się przywiązywać do deklaracji potencjalnie nowego rządu – rekomenduje Tomasz Duda. – Jeśli weźmie się pod uwagę rosnące prawdopodobieństwo zmiany na scenie politycznej i zupełnie inną wizję przyszłości górnictwa, jaką może mieć nowy rząd, to to, co w sprawie górnictwa zapowiada obecny, ma mniejsze znaczenie dla inwestorów – uzasadnia analityk Erste Securities Polska. – Opozycja już porozumiała się ze związkowcami z kopalń i z deklaracji przedstawicieli ugrupowań, które mają największe szanse na przejęcie władzy po jesiennych wyborach parlamentarnych, wynika jasno, że prawdopodobieństwo podjęcia trudnych, ale koniecznych decyzji jest bardzo małe – dodaje.
Potwierdzeniem jego słów są wczorajsze deklaracje przyszłej (być może) premier Beaty Szydło.
– Dla Prawa i Sprawiedliwości polskie górnictwo jest priorytetem. Zrobimy wszytko, aby górnictwo miało zielone światło w czasach, gdy będziemy rządzić. Węgiel jest nam potrzebny i węgiel będzie. Chodzi o to, by tak unowocześniać górnictwo, aby było konkurencyjne i miało szansę na rozwój. Nie ma w Polsce alternatywy dla węgla – zadeklarowała Beata Szydło.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama