Resort klimatu zrobił sporo ukłonów względem rządowych i sektorowych konserwatystów. Mimo to opracowany przez niego projekt zmian w rządowej strategii nie może doczekać się akceptacji.

– Zakładam, że na kolejnej Radzie Ministrów, w kolejnym tygodniu, bo w tym tygodniu pana premiera nie ma w Polsce – mówiła w zeszłym tygodniu w Radiu Plus Anna Moskwa pytana o perspektywy przyjęcia przez rząd aktualizacji Polityki energetycznej Polski do 2040 r. (PEP2040), kluczowego dokumentu opisującego długoterminową strategię transformacji. Projekt przygotowany przez MKiŚ zakłada dopisanie do obowiązującej polityki dodatkowego scenariusza. Zakłada on bardziej dynamiczny, niż wcześniej planowano, rozwój odnawialnych źródeł energii. Miałyby one pod koniec dekady stanowić prawie połowę miksu wytwórczego. Jest tym samym bliższy oczekiwaniom rynkowym i prognozom branżowych think tanków, które ostrzegają, że bez szybkiej rozbudowy mocy OZE Polakom będą grozić wysokie ceny energii, windowane m.in. kosztami CO2, paliw i importem energii.

Ośrodek oporu

Minister Moskwa, która przez ostatni rok czuwała nad pracami nad tymi zmianami, zapewnia, że przygotowany przez nią projekt ma szeroką akceptację zarówno w sektorze górniczym, jak i w spółkach energetycznych. Wygląda jednak na to, że poparcie, którym dysponuje uzupełniona strategia, nie jest wystarczające, by przeprowadzić ją przez rząd. Punkt ten nie znalazł się we wczorajszym porządku obrad ministrów, a rozmówcy DGP w resorcie są coraz mniej chętni, żeby określać, nawet nieoficjalnie, kiedy impas w tej sprawie może zostać przełamany.

Głównym ośrodkiem oporu wobec proponowanego przyspieszenia transformacji są koalicjanci PiS z Solidarnej Polski, na czele ze Zbigniewem Ziobrą. Ziobryści przed świętami doprowadzili do zdjęcia aktualizacji PEP2040 z porządku obrad, domagając się czasu na analizę dokumentu. Na jego przyjęciu, oprócz MKiŚ, zależy m.in. resortowi aktywów państwowych, który liczy, że zmiany w rządowej strategii otworzą drogę do negocjacji z Brukselą m.in. planów pomocy dla górnictwa. Do orędowników transformacyjnego przyspieszenia należy też Mateusz Berger, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.

Jedną z głównych kontrowersji dotyczących zaktualizowanej PEP2040 jest przyszłość węgla brunatnego, który miałby być wygaszany szybciej niż w obowiązującym dokumencie, a w 2040 r. być już niemal całkiem wyrugowany z miksu energetycznego – zakłada się, że będzie wtedy stanowił zaledwie 1 proc. miksu, a zapotrzebowanie na ten surowiec spadnie do niespełna 2 mln t w porównaniu z niemal 55 mln t w ub.r.

Sprzeciwu Solidarnej Polski nie pozwoliło na razie przełamać przygotowanie przez resort klimatu projektu uchwały, który mówi o ponownej rewizji sensowności inwestycji w nową odkrywkę węgla brunatnego w Złoczewie.

Gdyby analizy wypadły pozytywnie, mogłaby ona wydłużyć pracę elektrowni Bełchatów. Mało kto jednak wierzy, że tak się stanie. Perspektywy rynkowe dla najbardziej emisyjnego paliwa po 2040 r. są mało optymistyczne i trudno liczyć, by potencjalny inwestor – PGE, a w przyszłości Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego, która ma przejąć kłopotliwe aktywa – był zainteresowany tym projektem.

Optymistyczne założenia

Ale projekt uchwały w sprawie Złoczewa to niejedyne, co zrobił resort na rzecz złagodzenia politycznego oporu wobec aktualizacji. Jak zauważa portal Wysokie Napięcie, nowy scenariusz, który nakreślono w dokumencie, łagodnie traktuje także jednostki opalane węglem kamiennym. Potwierdza to analiza dokumentu przeprowadzona przez DGP. Zgodnie z propozycjami resortu surowiec ten ma utrzymać znaczącą pozycję w miksie do czasu rozpoczęcia eksploatacji elektrowni jądrowych, a rosnący udział OZE w większym stopniu ma wypierać z miksu źródła gazowe.

Projekt MKiŚ zakłada m.in., że średni koszt praw do emisji tony dwutlenku węgla wyniesie w 2030 r. 80 euro. Większość ośrodków spodziewa się tymczasem, że tona CO2 kosztować będzie co najmniej 100 euro, a zgodnie z modelowaniem Centrum Analiz Klimatyczno-Energetycznego przy rządowym KOBiZE implementacja pakietu Fit for 55 i innych elementów unijnej polityki klimatycznej może podnieść koszt do niemal 150 euro za tonę.

To właśnie uprawnienia do emisji, oprócz cen paliw, będą tymczasem determinować w praktyce kształt miksu energetycznego (zgodnie z zasadą merit order pierwszeństwo ma źródło tańsze), a w konsekwencji – zapotrzebowanie na poszczególne surowce, które będzie miało bezpośrednie przełożenie na sytuację górnictwa.

Rząd prognozuje też w rekomendowanym przez siebie scenariuszu wyższe niż przedstawiane przez większość ośrodków analitycznych ceny gazu. ©℗

ikona lupy />
Polska energetyka na tle świata: zależność od węgla, niski udział gazu Miks energetyczny w 2022 r. / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe