Zimna woda w kranach, wyłączanie oświetlenia o godz. 22. Francja spodziewa się poważnych niedoborów energii, a już teraz brakuje jej paliwa na stacjach.
Gdy w sierpniu Emmanuel Macron zapowiedział koniec ery obfitości, nie wszyscy się z nim zgodzili. Pierwsze oznaki kresu wygodnego życia konsumentów przyszły jednak szybciej, niż się spodziewano. Na francuskich stacjach benzynowych już teraz brakuje paliwa, w kranach w publicznych budynkach jest tylko zimna woda, a kaloryfery w tym sezonie zaczną grzać później i o wiele mniej intensywnie niż zwykle.
– Wpływ wojny w Ukrainie na francuski rynek energii i na firmy nad Sekwaną jest bardzo duży. Aby uniknąć kryzysu energetycznego zimą, musimy nie tylko zastąpić rosyjski gaz importem, lecz także obniżyć zużycie energii – mówi nam ekspert ds. energii Instytutu Montaigne’a w Paryżu Benjamin Fremaux, były dyrektor w ministerstwie gospodarki i finansów oraz w koncernie Areva.
Około 15 proc. gazu we Francji pochodzi z Rosji. To niewiele, ale w sezonie zimowym Paryż jest uzależniony od importu energii z Niemiec, bo około połowy reaktorów atomowych w kraju nie działa. Przez lata zaniedbywano konieczne inwestycje w te elektrownie.
Magazyny gazu zostały wprawdzie niemal zapełnione, ale pokrywają one zaledwie ok. 25 proc. zimowego zużycia we Francji. Premier Élisabeth Borne zapowiedziała, że w przypadku przestojów w dostawach w pierwszej kolejności gazu zostaną pozbawione firmy, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne gospodarstwom domowym.
Rząd Francji zaleca „trzeźwość energetyczną”
Rząd właśnie przedstawił plan tzw. trzeźwości energetycznej zakładający oszczędności energii o 10 proc. do 2024 r. Program składa się z 15 flagowych działań mających na celu zmniejszenie strat energetycznych i lepsze zarządzanie zużyciem energii we wszystkich sektorach gospodarki, administracji publicznej oraz w gospodarstwach domowych. Już teraz większość budynków użyteczności publicznej jest oświetlana do godz. 22, w kranach w szkołach i urzędach płynie tylko zimna woda. Rewolucją w oszczędzaniu ma natomiast być wskaźnik poziomu zużycia energii elektrycznej w gospodarce Ecowatt. Ma on powstawać we współpracy z dostawcą ptądu RTE. Od jego wartości w danym dniu ma zależeć zalecana konsumpcja energii i związane z tym sugerowane działania oszczędnościowe.
10 października rozpoczęła się skierowana do wszystkich Francuzów kampania informacyjna promująca pięć podstawowych ekogestów: ogrzewanie pomieszczeń głównych do 19 st. C (i 17 st. C w sypialniach), wyposażenie się w programowane termostaty, obniżenie temperatury w podgrzewaczach wody do 55 st. C i wyłączanie urządzeń, które nie są używane lub pozostają w stanie gotowości.
Rząd zachęca również do wspólnych przejazdów samochodami. Mobilność jest jedną z głównych osi planu trzeźwości energetycznej. Każdy, kto zarejestruje się na platformie Carpooling, 1 stycznia 2023 r. dostanie premię 100 euro (na razie nic nie wiadomo o konieczności udowadniania wspólnych podróży). Dotyczy to zarówno codziennych, jak i dalekobieżnych przejazdów. Funkcjonariusze publiczni korzystający z pojazdów służbowych mają zmniejszyć prędkość na drogach – do 110 km/h zamiast 130 km/h obowiązujących na autostradzie i do 100 km/h zamiast 110 km/h na drogach ekspresowych. Ma to pozwolić na oszczędność 20 proc. paliwa. Ponadto w przypadku podróży służbowych, w których dojazd na miejsce (nie licząc np. drogi przebytej autobusem na dworzec) trwa mniej niż cztery godziny zaleca się korzystanie z transportu publicznego zamiast samochodu. Zamiast latać samolotami funkcjonariusze mają jeździć pociągami.
Firmom i urzędom proponuje się pracę zdalną, jak podczas fal pandemii koronawirusa w poprzednich sezonach. Ministerstwo służby publicznej zapowiada nawet 15-proc. wzrost wynagrodzenia dla urzędników, którzy będą wykonywać zadania z domu.
Aby przekonać społeczeństwo do zmiany nawyków i oszczędzania energii, politycy – w tym prezydent i premier – występują publicznie w golfach i puchowych kurtkach, mimo że temperatura we Francji nie spadła jeszcze poniżej 8 st. C i nie rozpoczął się sezon grzewczy.
W mediach pojawia się coraz więcej informacji o potrzebie dłuższego użytkowania produktów i żywnościokilometrach, czyli wskaźniku, który pokazuje, jaki dystans pokonał dany produkt od pozyskania po znalezienie się w sklepie. We Francji to średnio ok. 2 tys. km. Ekolodzy załamują ręce, tłumacząc, że łańcuchy dostaw na świecie są postawione na głowie i dłużej tak być nie może, zwłaszcza przy obecnych cenach energii. NGO nawołują do jedzenia lokalnych produktów i rezygnowania z nieprzemyślanych zakupów.
Rząd obiecuje dalsze wsparcie dla gospodarstw domowych. Na przykład do 9 tys. euro na przejście z kotła gazowego na pompę ciepła. Promuje również renowację systemów grzewczych w budynkach wielorodzinnych. Najbiedniejsze gospodarstwa mają ponownie otrzymać 100–200 euro w bonach na zbilansowanie rosnących faktur za gaz i prąd, jak to było w 2021 r. Do 65 euro mają dostać ci, którzy zainstalują timer na piecach grzewczych. Ma też być premia dla gospodarstw, które ograniczą zużycie energii.
Kryzys energetyczny we Francji jest upolityczniony
– Skutki wojny w Ukrainie mniej wpływają na gospodarstwa domowe, ponieważ państwo subwencjonuje energię. Ceny dla nich wzrosły w 2022 r. zaledwie o 4 proc. Kryzys energetyczny jest upolityczniony: głosują gospodarstwa domowe, a firmy nie – zauważa Fremaux, dodając, że rząd nieustannie poucza i namawia do oszczędzania energii, a prezydent Macron zastąpił funkcjonującą od 2019 r. Radę ds. COVID-19 nową Radą ds. Kryzysu Energetycznego. – Ryzyko kryzysu energetycznego zimą jest duże, jeśli konsumenci, zwłaszcza gospodarstwa domowe, nie zmniejszą konsumpcji energii. Tymczasem państwo w dużej mierze subwencjonuje dla nich prąd, zatem popyt nie dostosowuje się do cen rynkowych. Tym samym ryzykujemy, że pojawią się przerwy w dostawach energii – obawia się Fremaux.
Obecnie we Francji na te subwencje przeznacza się ok. 30 mld euro. Dla porównania: zwiększony „covidowy” budżet na 2021 r. wyniósł 426 mld euro. Ostatni „regularny” – w 2019 r. – opiewał na 337 mld euro. – Wykładanie 30 mld na subwencjonowanie energii to dużo, biorąc pod uwagę rosnące zadłużenie budżetu – przypomina Fremaux i zastanawia się, jak długo państwo będzie na to stać. Zapytany, czy realne jest zastąpienie rosyjskiego gazu we Francji innymi źródłami błękitnego paliwa, Fremaux zauważa, że gaz LNG jest dostępny, ale drogi. Zatem i ceny energii będą dalej rosnąć. Premier Borne ogłosiła we wrześniu, że na początku 2023 r. zwiększą się o 15 proc.
Na francuskich stacjach paliw zachwiane dostawy
Od ponad trzech tygodni kierowcy stoją w kilometrowych kolejkach. W ok. 30 proc. stacji w kraju brakuje paliwa. Najtrudniejsza sytuacja jest w Île-de-France (czyli regionie paryskim) i Hauts-de-France, gdzie 40–50 proc. stacji nie ma czym handlować. Kryzys paliwowy jest spowodowany strajkiem pracowników dwóch koncernów: TotalEnergies oraz Esso-ExxonMobil. Premier Borne zapowiedziała przekazanie rezerw strategicznych (według rządu Francja ma zapasy paliwa na 90 dni). We wtorek szefowa rządu zdecydowała się na drastyczny krok – rekwizycję pracowników rafinerii, tj. nakazanie im powrotu do pracy pod karą grzywny do 10 tys. euro i kary więzienia do sześciu miesięcy. Mimo gróźb strajk trwa.
Pracownicy obu koncernów domagają się podwyżek, tłumacząc to ponad 5-proc. inflacją. W przypadku TotalEnergies ich dodatkową wściekłość wywołała zapowiedź przekazania ponad 2 mld euro na dywidendę dla akcjonariuszy. Mimo wstępnej zgody koncernów na o ok. 3-proc. wzrost wynagrodzeń CGT pozostaje nieugięty, domagając się 10-proc. rekompensaty inflacyjnej.
Francuscy taksówkarze, z którymi rozmawiamy, nie wierzą, że strajk jest jedynym powodem niedoborów na stacjach. – Uważam, że nie mamy paliwa z powodu wojny w Ukrainie. Zachwiane są dostawy. Część kierowców nie może pracować. Nie mamy skąd wziąć paliwa, a tam, gdzie jest, nie można tankować do kanistrów na zapas. Zdesperowani kierowcy krążą od stacji do stacji, próbując dostać się do dystrybutorów, dochodzi do drastycznych scen i bójek o paliwo – opowiada jeden z nich.
TotalEnergies nie ma ostatnio dobrej prasy. W sierpniu w dzienniku „Le Monde” ukazał się artykuł mówiący o dostawach komponentów paliwa do rosyjskich myśliwców bombardujących Ukrainę z należącej do koncernu rafinerii. Firma odnotowuje rekordowe zyski z działalności w Rosji we współpracy z rosyjskim Novatekiem, w którym zasiada kilku francuskich menedżerów.
Benjamin Fremaux podkreśla, że francuscy politycy mają bliskie relacje i często rozmawiają z zarządem TotalEnergies, który zgodził się na obniżkę cen paliw we Francji. – Zgadzam się z twierdzeniem, że utrzymywanie aktywności w Rosji może być postrzegane jako finansowanie wojny z Ukrainą, ale podobnie jest z kupowaniem gazu z Rosji przez innych. Żadne z państw ani UE nie wprowadziły do tej pory embarga na ten surowiec. Dobrym rozwiązaniem jest zatem z jednej strony ograniczenie konsumpcji energii, z drugiej – zastąpienie importu z Rosji gazem z innych stron świata. Nie mamy innego wyboru – podsumowuje ekspert.