Rząd zakłada, że system sprzedaży węgla z udziałem chętnych władz lokalnych ruszy najpóźniej w połowie listopada.
Rząd zakłada, że system sprzedaży węgla z udziałem chętnych władz lokalnych ruszy najpóźniej w połowie listopada.
W tym tygodniu PiS zamierza wnieść do Sejmu projekt ustawy, która stworzy ramy prawne do współpracy z samorządami, gotowymi dystrybuować i sprzedawać węgiel mieszkańcom.
Posłowie zajmą się nim już na najbliższym posiedzeniu (najpewniej w przyszłym tygodniu). Jeśli zostanie zgłoszony jako poselski w trybie pilnym, Senat będzie miał tylko dwa tygodnie na jego rozpatrzenie. – Chcielibyśmy, by ustawa weszła w życie najpóźniej w połowie listopada – mówi źródło DGP.
Główne założenia systemu, które opisaliśmy w zeszłym tygodniu, mają pozostać bez zmian. Włączenie się samorządu w handel i dystrybucję węgla będzie dobrowolne, a sprzedaż odbywać się będzie po cenach regulowanych i gwarantowanych przez rząd i gminy. Celem jest to, by koszt dla mieszkańca, któremu przyznano dodatek, wyniósł ok. 2 tys. zł za tonę. Co oznacza konieczność dopłat z budżetu państwa dla gmin w wysokości nawet kilkuset złotych za tonę. Obowiązywać będzie też limit do 2 t na mieszkańca.
– Dystrybucja do samorządów powinna odbywać się tylko przez spółkę PGE, która ma najlepsze możliwości w tym zakresie – przekonuje nasz rozmówca. Wprowadzone mają też być wyłączenia trybu zamówień publicznych.
Jak taki system może wyglądać? W Otwocku sprzedaż węgla odbywa się na terenie punktu selektywnej zbiórki odpadów komunalnych (PSZOK). Uruchomiły go dwie miejskie spółki: wodociągowa i zajmująca się energetyką cieplną. Miasto oferuje pomoc w przewiezieniu węgla do gospodarstwa domowego. Prowadzi też rozmowy z sąsiednimi gminami, które chcą podpisać z Otwockiem porozumienie międzygminne, na mocy którego tamtejsi mieszkańcy mogliby mieć dostarczany opał.
Znaczna część samorządowców z rezerwą ocenia pomysł PiS. Ich zdaniem rząd próbuje przerzucić na nich część winy za deficyty na rynku węgla. Ale poza argumentami politycznymi padają też merytoryczne. DGP zapoznał się z materiałem Związku Miast Polskich (ZMP) przygotowanym na bazie ponad 600 uwag zebranych wśród członków tej korporacji.
„Do 200 kg można sprzedawać na paragon bez oświadczenia, powyżej 200 kg faktura z oświadczeniami, ale musimy kupić i zarejestrować kasę fiskalną” – napisano w jednej ze zgłoszonych uwag. Inna wskazuje na problem obrotu gotówkowego (przy sprzedaży węgla dla klientów indywidualnych), który na dziś nie funkcjonuje w wielu spółkach komunalnych. Problematyczne może się też okazać wystawianie faktur, bo osoby sprzedające węgiel „samorządowy” musiałyby mieć dostęp do zbioru kontrahentów i ich przedstawicieli oraz zbioru osób fizycznych. Rząd z kolei przekonuje, że jego pomysł to propozycja, a nie obowiązek. – Zachęcamy samorządy do współpracy z PGE Paliwa, które składa im oferty. Nikt nikomu tego nie narzuca – odpowiedziało nam Ministerstwo Aktywów Państwowych.
„Za najkorzystniejsze rozwiązanie organizacyjno-techniczne z punktu widzenia społecznego należy uznać budowę systemu dystrybucji węgla na podstawie dostępnej infrastruktury: PGE, Tauron, Enea, Energa i PGG. Powyższe firmy mają gotowy system dystrybucji węgla, wykorzystując certyfikowanych pośredników, i nie ma sensu, biorąc pod uwagę skalę i czas, budować systemu równoległego i nieprzewidywalnego” – wskazał kolejny samorząd w uwagach zebranych przez ZMP. Inny dodaje, że gminy mogłyby przyjąć w ramach obowiązkowych zadań z zakresu administracji rządowej jedynie zbieranie zapotrzebowania mieszkańców na węgiel, a w pozostałym zakresie zadanie powinno być realizowane przez profesjonalne podmioty gospodarcze, w tym spółki Skarbu Państwa z sektora energetycznego. – Nikt głośno tego nie powie, ale PGE Paliwa nie ma sieci dystrybucji. Spółka mogłaby sprzedawać węgiel np. prywatnym składom, tylko że one kupią od niej węgiel za 2100 zł, a sprzedadzą po rynkowej cenie 3,5 tys. czy 4 tys., zarabiając na marży. Jednak spółki komunalne mają inną misję i zadowolą się marżą 1–2 proc., pokrywającą ich koszty – mówi rozmówca z rządu.
Co na to samorządy? „Gminy nie posiadają możliwości zorganizowania składów węgla w krótkim czasie. Czy w związku z tym gminy mają zatrudnić dodatkowe osoby do pracy? Czy mają zakupić sprzęt do np. workowania, ważenia i rozwożenia opału (park maszyn)? Czy takie koszty miałyby być wliczane do ceny tony węgla? Dodatkowo brak odpowiednio dozorowanych terenów (ryzyko kradzieży)” – wynika z jednej z uwag. Innych martwią kwestie transportu – już dziś PGE stwierdza, że jest on po stronie odbiorcy.
– Ważnym elementem handlu detalicznego węglem jest transport, duże ciężarówki wywrotki, które przywiozą te 25 t węgla lub wielokrotność tego wolumenu do gminy, oraz małe ciężarówki wywrotki, które rozwiozą te 2 t do konkretnego gospodarstwa domowego. Kto ma zainwestować w ten specyficzny transport i kto to sfinansuje? – dopytują samorządowcy.
Nasz rozmówca z PiS komentuje: – Popełniliśmy błędy komunikacyjne. Po co wychodzić z czymś, nie mając konkretnej propozycji w ręku? ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama