Na razie tylko kilkanaście samorządów zgłosiło w PGE chęć zakupu węgla. Ale rząd chce zmotywować lokalne władze do większej aktywności na tym polu.

Jak wynika z naszych informacji, trwają prace nad stworzeniem finansowego systemu zachęt dla samorządów, by chętniej wchodziły w system dystrybucji surowca. – Chodzi o mechanizm rekompensat, które docelowo obniżyłyby cenę węgla dla klientów do poziomu ok. 2 tys. zł za tonę – twierdzi osoba z rządu. Jak słyszymy, główne prace są prowadzone w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, choć nad swoimi pomysłami pracuje też MSWiA. – Trwają prace nad specjalnym rozwiązaniem w tej sprawie dla samorządów – przyznaje kolejny rozmówca z rządu.
Założenie jest takie, że samorząd – choćby za pośrednictwem podlegających mu spółek komunalnych – kupuje węgiel od importerów takich jak PGE w cenie 2100 zł netto (plus VAT i akcyza dla podmiotów nieobjętych zwolnieniem – czyli ok. 2600 zł brutto). Jako że węgiel trzeba jeszcze rozwieźć do mieszkańców, jego cena na tym etapie rośnie nawet do ok. 3000 zł. Przykładowo Otwock oferuje swoim mieszkańcom węgiel klasy orzech w cenie 2900 zł oraz ekogroszek za 2950 zł. I właśnie po to, aby obniżyć tę cenę, rząd myśli nad systemem dopłat dla władz lokalnych. Miałyby one pokrywać samorządom różnicę między ceną, po jakiej węgiel kupiły, i tą, po której go potem odsprzedają. To by oznaczało, że rządowa dopłata wyniosłaby kilkaset złotych do tony węgla.
W praktyce byłoby więc to pójście o krok dalej niż to, co zaproponował Jacek Sasin. Szef MAP w poniedziałek wskazywał jedynie, że np. samorządowe spółki komunalne mogłyby kupować węgiel bezpośrednio u importera i sprzedawać go „z dużo mniejszym narzutem, właściwie po kosztach przywiezienia (...) oraz transportu do miejsca docelowego”.
Na razie odzew ze strony władz lokalnych nie jest imponujący. – Od zeszłego tygodnia, czyli od czasu rozpoczęcia sprzedaży węgla przez PGE, kilkanaście gmin i JST zgłosiło do nas zapotrzebowanie na węgiel i zadeklarowało chęć jego zakupu, wysyłając formularz, a kolejnych kilkanaście skontaktowało się z nami jako zainteresowane zakupem węgla – informuje nas biuro prasowe PGE. Spółka twierdzi jednak, że w ostatnich dniach zainteresowanie zakupem węgla od PGE stale rośnie. – Jest to spowodowane otrzymaniem przez samorządy powtórnych pism od PGE Paliwa, w których spółka zachęca do kontaktu w sprawie zakupu węgla – zaznacza biuro prasowe spółki.

Rekompensaty docelowo obniżyłyby cenę węgla dla klientów do 2 tys. zł za tonę

A jak wygląda współpraca z samorządami, które już zaangażowały się w dystrybucję węgla? O to zapytaliśmy PGE, od której wspomniany Otwock kupuje surowiec. Spółka uruchomiła stronę internetową, na której klienci instytucjonalni, przedsiębiorcy i pośrednicy mogą wypełnić specjalny formularz. W kolejnym kroku PGE przedstawia szczegóły oferty i proponuje umowę. Na dziś cena węgla opałowego typu ekogroszek to 2100 zł netto, a miał energetyczny jest za 1700 zł netto. – Minimalny wolumen dostawy wynosi mniej więcej 25 ton i wielokrotność tej liczby. Transport węgla jest po stronie odbiorcy. Węgiel będzie do odbioru we wskazanym przez PGE Paliwa miejscu – słyszymy w biurze prasowym PGE. Potem ten węgiel jest oferowany mieszkańcom, ale po cenach uwzględniających koszty transportu i składowania, które rząd chce obniżyć poprzez system rekompensat dla JST.
Zdaniem Marka Wójcika ze Związku Miast Polskich rządowe rozważania dotyczące dopłat idą w złym kierunku. – W 700–800 gminach brakuje jakiegokolwiek podmiotu z formą organizacyjno-prawną, która uprawniałaby do sprzedaży czegokolwiek. My nie chcemy węgla sprzedawać i konkurować z wyspecjalizowanymi w tym temacie przedsiębiorstwami, możemy je co najwyżej wspierać, np. udostępniając place do składowania czy koordynując transport do mieszkańców. Tu potrzebna jest współpraca na linii przedsiębiorstwo węglowe, rząd i samorząd – mówi Wójcik. Samorządowcy wskazują też na problem dotyczący przepisów o zamówieniach publicznych, które zobowiązują je do organizowania przetargów na wszelkie zakupy powyżej 130 tys. zł. A to ich zdaniem utrudni lub wręcz uniemożliwi współpracę ze spółkami węglowymi.
Pomysły rządu krytykuje też Łukasz Horbacz z Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla. – PGG, największy producent węgla w kraju, ze skutkiem na koniec lipca wypowiedziała umowę wszystkim autoryzowanym sprzedawcom. To było ok. 200 firm dysponujących ok. 600 składami węgla. W to miejsce powstali tzw. kwalifikowani dostawcy węgla – jest ich ok. 60 – którzy zajmują się dystrybucją. To dlatego to rozwożenie węgla po kraju idzie słabo – twierdzi i dodaje, że ostatnie pomysły rządu dotyczące rynku węgla budzą duży niepokój w branży. – Państwo za pomocą embarga odcięło od węgla importowanego ze wschodu firmy handlujące w kraju i utworzyło faktyczny duopol w składzie: PGE Paliwa i Węglokoks. Mamy już też praktycznie znacjonalizowaną dystrybucję węgla krajowego. Jedyne, co zostaje w rękach prywatnych, to dystrybucja węgla importowanego. I teraz również na nią szykowany jest zamach, bo zgodnie z koncepcją rządu samorządy mają się stać konkurencją dla firm prywatnych. W dodatku wygląda na to, że nie będzie to rynkowa konkurencja – przekonuje Łukasz Horbacz. ©℗