Europa walczy o pozycję na rynku komponentów dla energetyki słonecznej. Elementem ofensywy mogą być regulacje dotyczące dostaw.

Łańcuchami dostaw do fotowoltaiki mogą wstrząsnąć przepisy rozszerzające odpowiedzialność koncernów za praktyki podwykonawców, a w szczególności ich zgodność z międzynarodowymi standardami w zakresie praw człowieka. Jak wynika z niedawnego raportu brytyjskich naukowców z Uniwersytetu Sheffield Hallam (SHU), blisko połowa krzemu stosowanego w produkcji komponentów dla energetyki słonecznej pochodzi z chińskiego Xinjangu, gdzie wykorzystywana jest praca przymusowa Ujgurów.
Raport wymienia z nazwy dziesiątki firm należących do grona światowych potentatów na rynku fotowoltaiki, które pośrednio korzystają z owoców niewolniczej pracy, w tym koncerny niemieckie. A w ostatniej fazie prac w Bundestagu są przepisy o tzw. rozszerzonej odpowiedzialności biznesu. Regulacja, która może być uchwalona jeszcze w tym miesiącu, nałoży na duże niemieckie firmy obowiązek kontrolowania i wpływania na podwykonawców w zakresie standardów pracowniczych oraz dotyczących praw człowieka. Za ich niewypełnienie grozić będą grzywny. Podobne założenia przyświecają opracowywanym w Brukseli regulacjom unijnym.

Transparentność łańcuchów

Wśród firm wymienionych w raporcie SHU jest BayWa Re, koncern aktywny także w Polsce: wybudował tu m.in. największą w naszym kraju farmę fotowoltaiczną o mocy blisko 65 MW. – Bacznie obserwujemy doniesienia dotyczące wykorzystania pracy przymusowej m.in. przy wydobyciu krzemu w Xinjangu i stanowczo potępiamy wszelkie tego rodzaju nieetyczne praktyki – mówi DGP Łukasz Zaziąbł, dyrektor zarządzający polskiego oddziału grupy. Deklaruje zaangażowanie firmy we wszelkie działania zmierzające do poprawy standardów w łańcuchach dostaw.
Nike Marquardt, rzeczniczka prasowa niemieckiego stowarzyszenia branży fotowoltaicznej BSW, przyznaje w odpowiedzi na pytanie DGP, że nowe przepisy mogą skłonić część firm do ograniczania ryzyka ekspozycji na produkty powiązane z pracą przymusową, w tym poprzez zmianę dostawców. Organizacja podkreśla, że cieszy się ze zwiększenia transparentności łańcuchów dostaw. Nie przewiduje, by skutki zmian wpłynęły w krótkim okresie na aktywność niemieckich firm na polskim rynku ocenianym jako bardzo atrakcyjny.
Nie oznacza to, że skutki zmian w światowych łańcuchach dostaw dla energetyki słonecznej po uruchomieniu analogicznych regulacji na szczeblu unijnym ominą nasz kraj. Zdaniem Tomasza Sęka, szefa Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Słonecznej, grozi to m.in. podwyżkami cen. – Efektem obciążenia europejskich firm odpowiedzialnością za praktyki w całym łańcuchu dostaw, w tym producentów krzemu, może być sztuczne zmniejszenie podaży ogniw i modułów do paneli słonecznych, czego skutkiem będzie wzrost kosztów tej technologii – mówi DGP. – Byłoby to w interesie europejskich producentów modułów fotowoltaicznych, ale branża jako całość – choćby producenci mocowań czy inwerterów, firmy montażowe czy instytucje finansujące inwestycje – na tym ucierpi – alarmuje.
Według Grzegorza Wiśniewskiego, prezesa Instytutu Energetyki Odnawialnej, wzrost cen i tak jest nieunikniony. – To właśnie monopolizacja dostaw kluczowych surowców i komponentów przez Chiny może umożliwić ich nieograniczone windowanie – przekonuje ekspert. Dodaje, że unijne propozycje są szansą na odwrócenie wieloletniego procesu wyprowadzania „zielonego przemysłu” do Azji, co wiąże się z kosztami nie tylko finansowymi, ale także społecznymi – jak w przypadku krzemu z Xinjangu – oraz klimatycznymi, jeśli wziąć pod uwagę miks energetyczny Chin oraz zwiększanie śladu węglowego, jakie jest skutkiem wydłużania łańcuchów dostaw. Niezależność w zakresie technologii fotowoltaicznych jest dla UE tym istotniejsza, że panele słoneczne mają być jednym z kluczy do wytwarzania uznawanego za paliwo przyszłości zielonego wodoru.

Polski piasek

W nowym trendzie Wiśniewski upatruje też szansę dla polskiego sektora solarnego. – Docelowo Polska mogłaby odgrywać znaczącą rolę na rynku technologii bazujących na krzemie za sprawą znaczących złóż piasku kwarcowego, z którego krzem jest pozyskiwany w Chinach, i własne technologie jego przetwarzania. Źródła dostaw krzemu mogłyby zapewniać również Norwegia, Francja czy Niemcy, ale Polska jest pod tym względem konkurencyjna – zaznacza ekspert. Zdaniem eksperta odpowiednie wykorzystanie środków z unijnego planu odbudowy mogłoby także zwiększyć nasze zdolności w zakresie produkcji komponentów. – Już dziś mamy sześć firm, które produkują moduły, i jesteśmy szóstym rynkiem w Europie, jeśli chodzi o zdolności w tej sferze – zauważa.
Przepisy dotyczące odpowiedzialności koncernów to niejedyny element regulacyjnej ofensywy UE, która może podważyć pozycję azjatyckich producentów. Kolejnym czynnikiem wpływającym na pozycję komponentów z Chin może być zapowiadany przez Brukselę „mechanizm wyrównujący” koszty emisji, czyli tzw. cło węglowe. W tym samym czasie środki z pakietów antykryzysowych mogą pozwolić na rozbudowę zdolności przemysłowych i technologicznych w UE i innych krajach, które dziś zależne są od dostaw z tego kraju.