Fryzjer czy mechanik nadwyżkę prądu wyprodukowanego z instalacji OZE może rozliczać korzystniej – jak konsument. Niestety przez lukę w przepisach niektórzy sprzedawcy energii na to nie pozwalają.
Moda na panele fotowoltaiczne sprawia, że również wielu drobnych przedsiębiorców rozważa zakup takich instalacji. Tym bardziej że obowiązujące już od ponad roku
przepisy pozwalają, by przedsiębiorcy, którzy posiadają stosunkowo niewielkie instalacje (o mocy do 50 kW), mogli uzyskać status prosumenta, a co za tym idzie, rozliczać się na korzystniejszych zasadach. Zainstalowanie paneli na warsztacie samochodowym czy salonie kosmetycznym mogłoby zatem okazać się niezwykle opłacalnym rozwiązaniem, bo nadwyżkę energii wyprodukowaną w sezonie letnim można byłoby na korzystnych zasadach odebrać z sieci jesienią czy zimą. Problem jednak w tym, że część firm nie jest w stanie zmusić swoich sprzedawców energii do podpisania tzw. umowy kompleksowej, a bez niej nie da się rozliczać kupna energii na zasadach przysługujących prosumentowi. Kłopoty mają przedsiębiorcy, którzy związani są umową z tzw. niezależnymi sprzedawcami energii, a nie sprzedawcami zobowiązanymi. Ale po kolei.
Traktowanie przedsiębiorcy jak prosumenta umożliwiła ustawa z 19 lipca 2019 r. o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 1524). Zmieniła ona bowiem definicję prosumenta. Zgodnie ze zmienionym brzmieniem tej definicji, wskazanej w ustawie z 20 lutego 2015 r. o odnawialnych źródłach energii (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 610; dalej: ustawa o OZE), za prosumenta energii odnawialnej uważa się „odbiorcę końcowego wytwarzającego energię elektryczną wyłącznie z odnawialnych źródeł energii na własne potrzeby w mikroinstalacji, pod warunkiem że w przypadku odbiorcy końcowego niebędącego odbiorcą
energii elektrycznej w gospodarstwie domowym nie stanowi to przedmiotu przeważającej działalności gospodarczej określonej zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie art. 40 ust. 2 ustawy z 29 czerwca 1995 r. o statystyce publicznej (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 443; ost.zm. Dz.U. z 2020 r. poz. 1486)”.
Przy czym odbiorca końcowy to podmiot, który wytwarza i zakupuje energię jedynie na własny użytek. Z kolei określenie „podmioty, które wytwarzają i zużywają energię elektryczną na własne potrzeby, ale owo wytwarzanie energii nie stanowi ich przeważającego przedmiotu działalności gospodarczej” – oznacza po prostu firmy, które nie są zawodowymi producentami energii. Z kolei mikroinstalacja fotowoltaiczna to instalacja o łącznej zainstalowanej mocy nie większej niż 50 kW (niegdyś 40 kW). Dla przykładu przeciętne zużycie dla gospodarstwa domowego w budynku o powierzchni użytkowej ok. 150 mkw. to jedynie od 4 do 6 kW rocznie, można więc stwierdzić, że zapas kW jest spory – dla wielu niewielkich
firm wystarczający.
A więc w efekcie po takiej zmianie definicji prosumentami – obok dotychczasowych
konsumentów ‒ mogą stać się wszyscy, którzy posiadają mikroinstalację o mocy nie wyższej niż 50 kW i nie wytwarzają w niej energii w celu dalszej odsprzedaży, czyli właśnie wspomniani fryzjerzy, mechanicy czy inne przedsiębiorstwa, posiadające stosunkowo niewielkie instalacje.
…diabeł tkwi w szczegółach
Żeby jednak tak było i żeby wytworzoną energię można było rozliczać w ramach korzystniejszego systemu opustów (o czym dalej), sprzedawca energii musi zawrzeć z prosumentem umowę kompleksową (art. 40 ust. 1a ustawy o OZE). To umowa łącząca w sobie w zasadzie dwa rodzaje umów – zarówno umowę
sprzedaży energii elektrycznej, jak i umowę o świadczenie usług jej dystrybucji. Obowiązek stosowania umów kompleksowych ma ułatwić wzajemne rozliczenia. Jednocześnie ustawodawca wprowadził obowiązek zawarcia odpowiednich umów między operatorami systemów dystrybucyjnych a wybranym przez prosumenta energii odnawialnej sprzedawcą energii.
Artykuł 4 ust. 13 ustawy o OZE stanowi, że „operatorzy systemów dystrybucyjnych elektroenergetycznych są obowiązani niezwłocznie zawrzeć z wybranym przez prosumenta energii odnawialnej sprzedawcą umowę o świadczenie usług dystrybucji lub dokonują zmiany zawartych umów w celu umożliwienia dokonywania przez tego sprzedawcę rozliczeń, nie później jednak niż w terminie 21 dni od momentu złożenia wniosku o zawarcie takiej umowy przez wybranego sprzedawcę”. Przy czym obowiązek podpisywania umów dotyczy tzw. dostawców zobowiązanych wobec konsumenta, który korzysta z taryfy G – co wynika z przytoczonych powyżej przepisów, tj. art. 4 oraz art. 40 ust. 1a ustawy o OZE.
Żeby była korzyść, musi być kara umowna
Sęk w tym, że w praktyce wielu przedsiębiorców ma osobne umowy sprzedaży i dystrybucji energii, korzystając przy tym z usług tzw. niezależnych sprzedawców energii – czyli takich, którzy nie mają statusu sprzedawców zobowiązanych. Tymczasem ani przepisy prawa energetycznego, ani ustawy o OZE nie nakładają na takie niezależne przedsiębiorstwa energetyczne obowiązku zawarcia umowy kompleksowej z przedsiębiorcą-prosumentem rozliczającym energię zgodnie z taryfą C, czyli taryfą skierowaną do małych i średnich przedsiębiorstw oraz innych podmiotów wykorzystujących energię elektryczną w prowadzonej działalności, w tym działalności rolniczej.
W efekcie powszechna jest sytuacja, w której dotychczasowi sprzedawcy energii, którzy nie mają statusu sprzedawcy zobowiązanego, odmawiają rozliczenia przedsiębiorców produkujących energię na zasadach prosumenckich. Często taki przedsiębiorca-prosument, który zgłasza się do dotychczasowego sprzedawcy energii elektrycznej z prośbą o rozwiązanie umowy na sprzedaż energii w celu zawarcia umowy kompleksowej (i tym samym w celu uzyskania możliwości skorzystania z dobrodziejstw statusu prosumenta i dokonywania rozliczeń w systemie opustów ze sprzedawcą zobowiązanym), dostaje odpowiedź, że oczywiście jest to możliwe, ale owe przejście na umowę kompleksową będzie łączyło się z naliczeniem kary umownej za przedterminowe wypowiedzenie umowy, a bardzo często kary te opiewają na kwoty kilkunastu bądź kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Brak wsparcia ze strony URE
Co mogą więc zrobić prosumenci-przedsiębiorcy, którym ich dotychczasowi sprzedawcy (inni niż sprzedawcy zobowiązani) uniemożliwiają dokonanie rozliczeń wyprodukowanej przez nich energii zgodnie z zasadami dla prosumentów? Mogą oczywiście walczyć o swoje prawa. Przy czym to nie jest łatwe. Nawet Urząd Regulacji Energetyki jasno w swoich odpowiedziach dla przedsiębiorców przyznaje, że to na sprzedawcy zobowiązanym ciąży obowiązek rozliczania energii elektrycznej wprowadzonej przez prosumenta do sieci elektroenergetycznej wobec ilości energii elektrycznej pobranej z tej sieci na podstawie zawartej umowy kompleksowej. Natomiast na innych sprzedawcach niż zobowiązani nie ciąży publicznoprawny obowiązek dokonywania rozliczenia wobec prosumentów przyłączonych do sieci – tym samym mogą oni świadczyć tę usługę jedynie dobrowolnie.
Opisywana w niniejszym artykule pewnego rodzaju luka prawna dotycząca braku obowiązku zawarcia umowy kompleksowej z przedsiębiorcą-prosumentem powoduje, że ci przedsiębiorcy, którzy nie mogą dojść do porozumienia z dotychczasowym sprzedawcą co do przejścia przez nich na umowę kompleksową, mogą jedynie zaczekać, aż dotychczasowa umowa sprzedaży energii elektrycznej wygaśnie. Niestety są to często umowy wieloletnie. W takiej sytuacji – jeśli czekać nie chcą ‒ nie pozostaje im nic innego, jak skierować sprawę na drogę postępowania sądowego, wykazując, że przepisy prawa dają im możliwość skorzystania z dobrodziejstw statusu prosumenta, w związku z czym działania przedsiębiorstwa energetycznego, de facto uniemożliwiające z nich skorzystanie, są bezprawne.
Ramka 1
Kim jest sprzedawca zobowiązany
Jest to przedsiębiorstwo energetyczne, które musi kupić i rozliczyć energię elektryczną pochodzącą z odnawialnych źródeł energii dostarczoną przez prosumentów, a także – co kluczowe dla systemu opustów – musi dokonać wspomnianego rozliczenia ilości energii elektrycznej wprowadzonej do sieci i pobranej z sieci przez prosumentów, czyli dokonać tzw. bilansowania. Prezes URE co roku publikuje listę sprzedawców zobowiązanych. Lista sprzedawców zobowiązanych na 2021 r. jest dostępna na stronach internetowych URE (informacja prezesa URE nr 69/2020). ©℗
Ramka 2
Podmiot, który mieści się w definicji prosumenta, dzięki wspomnianej wyżej nowelizacji może liczyć także na inne korzyści, w tym możliwość bilansowania zielonej energii elektrycznej w dłuższym cyklu rozliczeniowym, co – w połączeniu z systemem opustów – pozwala na dużo korzystniejsze rozliczenia. Mianowicie bilansowaniu podlega energia wyprodukowana w ciągu ostatniego roku. Jako datę wprowadzenia energii elektrycznej do sieci w danym okresie rozliczeniowym przyjmuje się datę odczytu rozliczeniowego, na podstawie którego określana jest ilość energii elektrycznej wprowadzonej w całym okresie rozliczeniowym. Z kolei niewykorzystana energia elektryczna w danym okresie rozliczeniowym przechodzi na kolejne okresy rozliczeniowe, jednak nie dłużej niż na kolejne 12 miesięcy. Oznacza to, że prosument posiadający nadwyżkę zielonej energii z jej produkcji w okresie wakacyjnym może ją wykorzystać w okresie małego nasłonecznienia, czyli np. zimą. ©℗
Ministerstwo Rozwoju, które w ubiegłym roku przyznało, że przytoczone stanowisko prezesa URE jest w świetle przepisów prawidłowe, jednocześnie wskazało, iż rozważane jest wszczęcie prac legislacyjnych w celu usunięcia tych niedogodności dla przedsiębiorców-prosumentów, bo zmiany w ustawie o OZE miały umożliwić wszystkim przedsiębiorcom, którzy spełniają prosumenckie warunki, korzystanie z zasad rozliczeń jak dla prosumentów. Niestety od powyższego komunikatu Ministerstwa Rozwoju minęło kilka miesięcy, a projekt nowelizacji przepisów dotyczący tego problemu jeszcze nie powstał.
A szkoda, bo ci przedsiębiorcy, których sprzedawcy energii nie uznają za prosumentów, dużo tracą. Przedsiębiorcy eksploatujący własne mikroinstalacje fotowoltaiczne mogą bowiem rozliczać wprowadzone do sieci nadwyżki nieskonsumowanej energii elektrycznej na dwa sposoby: albo korzystając z systemu opustów, z którego to od połowy 2016 r. mogli już korzystać ówcześni prosumenci (w ówczesnym znaczeniu prosumentami były osoby fizyczne nieprowadzące działalności gospodarczej), albo – tak jak robili to wcześniej – rozliczać nadwyżki energii, sprzedając niewykorzystaną energię elektryczną po średniej cenie na rynku hurtowym z wcześniejszego kwartału. Jednak ten drugi sposób jest zazwyczaj dużo mniej korzystny. Różnica w rozliczeniu, jak wynika z niektórych szacunków, w praktyce może sięgać 200‒300 zł za 1 kWh.
Na czym zatem polega korzystniejszy system opustów? System ten zakłada możliwość wytwarzania energii elektrycznej na własne potrzeby oraz magazynowania nadwyżek w sieci elektroenergetycznej operatorów energetycznych – po to, by następnie owe nadwyżki w dowolnie wybranym momencie można było odebrać, by zaspokoić swoje potrzeby energetyczne. Przy czym odbiór tych nadwyżek nie następuje w stosunku 1:1, ale w odpowiedniej proporcji. Dla instalacji o mocy do 10 kWh za 1 kWh oddaną do sieci prosument może odebrać 0,8 kWh, dla większych instalacji PV (o mocy powyżej 10 kW do 50 kWp) obowiązuje współczynnik 0,7 – a więc za każdy wprowadzony do sieci 1 KWh prosument może odebrać 0,7 kWh. Oznacza to możliwość odebrania przez prosumenta zmagazynowanej przez sieć energii po pomniejszeniu zapasu o 20 lub 30 proc. Wyżej opisany system opustów dla prosumentów, mimo zastosowania współczynników korygujących, z pewnością dla dużej części z nich jest bardzo atrakcyjny, także dlatego że korzystający z tego systemu nie uiszcza ani opłat z tytułu rozliczania energii, ani opłat za usługę dystrybucji. Założono, że tzw. sprzedawca zobowiązany będzie w stanie zrekompensować sobie te koszty właśnie z nadwyżki wprowadzonej energii w stosunku do pobranej i rozliczonej z wykorzystaniem współczynników korygujących.
Uwaga! Przekroczenie mocy 50 kW w instalacji fotowoltaicznej ma doniosłe skutki, nie dość bowiem, że powoduje utratę statusu prosumenta, to zgodnie z przepisami prawa energetycznego na wytwarzanie energii z instalacji energetycznej przewyższającej moc 50 kW potrzebny jest wpis do rejestru wytwórców energii w małej instalacji prowadzonego przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki.
Aleksandra Zielonka, adwokat specjalizująca się w prawie energetycznym