Zacznijmy od tego kto – na mocy projektu ustawy - może produkować energię z OZE. Tu zmian nie ma - może to robić konsument, czyli osoba fizyczna nieprowadzącą działalności gospodarczej, która wytwarza energię elektryczną w celu jej zużycia na własne potrzeby. Taka osoba może sprzedać niewykorzystaną energię elektryczną wytworzoną w mikroinstalacji i wprowadzoną do sieci dystrybucyjnej. Energię z OZE może produkować również przedsiębiorca, który zajmuje się wytwarzaniem energii.
Rząd poinformował, że w celu uproszczenia dotychczasowych procedur koncesyjnych zaproponowano, aby działalność gospodarcza w zakresie wytwarzania energii elektrycznej, w małej instalacji wymagała tylko wpisu do rejestru wytwórców.
Dzięki ustawie o OZE odejdą do lamusa także świadectwa pochodzenia - jeden z najbardziej frustrujących producentów energii wymogów. Świadectwo pochodzenia było z założenia dokumentem potwierdzającym wytworzenie energii elektrycznej w Odnawialnym Źródle Energii. W zamian firmy otrzymają system aukcyjny, który ma zacząć działać od 1 stycznia 2015 r.
System aukcyjny
Na czym będzie polegał ów system? W zamyśle twórców ma być on czymś w rodzaju policjanta, który będzie pilnował, czy producent energii wypełnia wszelkie narzucone na siebie wytyczne co do produkcji i sprzedaży energii. System będzie zawierał fazę prekwalifikacji projektów, a także system kaucji i kar służący zapobieganiu sytuacji, w której nie doszłoby do zrealizowania inwestycji.
W ramach systemu organizowane będą odrębne aukcje na wytwarzanie energii elektrycznej z OZE produkowanej w obiektach o mocy zainstalowanej do 1 MW i powyżej 1 MW. Aukcje, przynajmniej raz w roku, będą ogłaszane, organizowane i przeprowadzane przez prezesa URE. Wygrywać będą uczestnicy, którzy zaoferują najniższą cenę sprzedaży energii elektrycznej z OZE.
A dla prosumentów?
Pomimo zgłaszanych przez różne środowiska postulatów, rząd nie podwyższył przysługującej prosumentom ceny odkupu z 80 do 100 proc. ceny osiąganej na rynku konkurencyjnym w roku poprzednim. Jest to istotne dla zachowania popytu ze strony sprzedawców energii. Kupując od prosumenta energię za 80 procent – ci ostatni sprzedadzą ją z zyskiem.
Można ulec wrażeniu, że twórcy ustawy o OZE nie dbali specjalnie o prosumenta, a jedynie o dużych graczy na rynku. To oni mają napędzać koniunkturę na zieloną energię - natomiast prosument będzie ją produkował ot tak, przy okazji.
Nadal będzie zachowana zasada nadrzędności – sprzedawca energii będzie musiał odebrać, a więc zapłacić, za energię wytworzoną w mikroinstalacjach.
Nowe przepisy dot. OZE przewidują rozliczanie zakupu energii z mikroinstalacji według zasady licznika netto tzw. (Net Metering) z sześciomiesięcznym okresem rozliczeniowym. „Rząd utrzymał w projekcie tzw. rozliczanie netto, polegające na kompensowaniu się
należności prosumenta za wprowadzoną do sieci energię elektryczną z jego zobowiązaniem do zapłaty za energię elektryczną, którą z sieci pobrał. W konsekwencji każda skompensowana kilowatogodzina to korzyść równa nie tyle cenie odsprzedaży energii wynikającej z ustawy, a cenie płaconej przez prosumenta za zakup tej energii. Rozwiązanie to jest korzystne dla prosumentów” - uważa Adam Jodłowski, prawnik z Deloitte.
Krytyka nowych przepisów
Według Polskiego Stowarzyszenia Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej przepisy te nie są spójne z przepisami ustawy o zasadach pokrywania kosztów powstałych u wytwórców w związku z przedterminowym rozwiązaniem umów długoterminowych sprzedaży mocy i energii elektrycznej. Ponadto przepisy nie przewidują w jaki sposób ma zostać rozliczona saldem energia elektryczna kupiona przez wytwórcę w mikroinstalacji od wybranego przez niego sprzedawcy, innego niż sprzedawca zobowiązany, który z kolei kupi energię wytworzoną w mikroźródle od tego samego wytwórcy. Zapis powoduje zatem, brak możliwości zmiany sprzedawcy przez prosumenta.
OZE bez smart grid. Na razie
Jeszcze kilka miesięcy temu zarówno firmy energetyczne, jak i eksperci zapowiadali, że wraz z ustawą o OZE pojawią się też w końcu zapisane w prawie polskim wytyczne dotyczące instalacji smart meteringu. Unijna dyrektywa z 2009 roku zalecała państwom członkowskim wdrożenie smart meteringu do 2020 roku w 80 proc. gospodarstw. Projekt z listopada 2013 roku zawierał zapisy dotyczące liczników zdalnego odczytu. W kolejnych projektach zapisy te zniknęły jednak z ustawy.
Liczniki w mikroinstalacjach OZE miały zapewnić bardziej sprawny pomiar energii pozwalający ustalić jaką ilość energii konsument wykorzystuje, a jaką produkuje. „Z naszego punktu widzenia nic się nie zmienia. Realizujemy program inteligentnego opomiarowania, gdyż rozwiązania, które umożliwia są oczekiwane przez klientów, biznesowo opłacalne, a także korzystne dla systemu energetycznego. Co także ważne – wdrożenie jest zgodne z dyrektywą unijną z lipca 2009, która mówi o wyposażeniu co najmniej 80 proc. klientów w inteligentne liczniki do 2020 r. Nie zmienia się także nasza opinia ws. tego, że liczniki zdalnego odczytu są najbardziej odpowiednie do mierzenia energii pobieranej i produkowanej przez prosumentów, gdyż otrzymywane na bieżąco dane umożliwiają dokładniejsze bilansowanie i optymalne zarządzanie ruchem sieci. Odczyt manualny tego nie zapewnia, za to jest kosztowny i niekomfortowy dla klientów” – informuje Alina Geniusz- Siuchnińska, rzecznik prasowy Energa Operator.