Po długich negocjacjach czarno-czerwona koalicja – nazywana tak od barw partyjnych CDU/CSU i SPD – zniwelowała kontrowersje dotyczące wyjścia Niemiec z węgla.
Kilka dni przed planowanym głosowaniem w Bundestagu wydawało się, że wyjście Niemiec z energetyki węglowej może się opóźnić. Koalicjanci z chadeckiej CDU/CSU i socjaldemokraci z SPD długo nie byli w stanie uzgodnić kwestii odszkodowań dla nowszych elektrowni węglowych. Wszystko wskazuje jednak na to, że w końcu osiągnęli porozumienie.
Porozumienie przewiduje przeznaczenie miliardów euro na programy mające na celu m.in. przebudowę elektrowni. Główną kością niezgody był rządowy pomysł, który zakładał, że elektrownie węglowe mogą zostać wyłączone bez rekompensaty od 2027 r. Krytykowali to operatorzy „młodszych” zakładów opalanych węglem kamiennym, ponieważ nie mieliby oni szans nawet na zwrot kosztów poniesionych w inwestycjach.
W obecnym brzmieniu pakiet ustaw, który będzie głosowany w Bundestagu w piątek, przewiduje, że do 2026 r. właściciele elektrowni węglowych, decydując się na ich zamknięcie, będą mogli ubiegać się o odszkodowanie. Docelowo do 2038 r. węgiel ma już nie być używany w RFN do produkcji energii elektrycznej. Ocena postępów wycofywania węgla będzie przeprowadzana w latach 2022, 2026 i 2029.
– Dzięki programowi na rzecz odnawialnej energii dla wysoce wydajnych elektrowni ustanawiamy nowe zachęty dla przejścia z węgla na przyjazne dla klimatu technologie odnawialne – napisali w oświadczeniu opublikowanym po zakończeniu poniedziałkowych negocjacji przedstawiciele CDU/CSU i SPD. Konkretnie oznacza to, że „młodsze” elektrownie dostaną możliwość sprzedawania energii pod warunkiem, że przerzucą się na produkcję z wodoru lub biomasy.
Posłowie koalicji rządowej przypomnieli też, że RFN wesprze regiony dotknięte wyjściem z węgla programami o wartości około 40 mld euro. Pieniądze popłyną głównie do Nadrenii Północnej-Westfalii, Saksonii-Anhalt, Saksonii i Brandenburgii – krajów związkowych mających długie tradycje wydobywania węgla brunatnego.
Niemcy są obecnie wciąż największym konsumentem i producentem węgla brunatnego w UE oraz drugim po Polsce konsumentem węgla kamiennego. Z węgla kamiennego i brunatnego uzyskuje się 33,4 proc. prądu w RFN.
Decyzja o zamknięciu elektrowni jądrowych do 2022 r. podjęta po katastrofie w Fukuszimie spowodowała wzrost znaczenia elektrowni węglowych dla bezpieczeństwa systemu energetycznego Niemiec. OZE nie są bowiem na razie w stanie zapewnić niezawodnych dostaw. Mimo to ze względów politycznych nasi zachodni sąsiedzi zdecydowali się na wyjście z węgla. Z badań przeprowadzonych przez instytut badania opinii YouGov wynika, że dla 51 proc. Niemców w wieku 18–24 lat najważniejszym problemem w skali europejskiej jest ochrona klimatu.
Czy ambitne plany niemal jednoczesnego wyjścia z atomu i węgla da się zrealizować, wciąż pozostaje kwestią dyskusyjną. Zdaniem ekonomicznego dziennika „Handelsblatt” nie da się np. pogodzić rezygnacji z atomu i węgla z dalszym ograniczaniem pozyskiwania prądu z paliw kopalnych. Nie da się też całkowicie uniknąć emisji CO2 przez przemysł.