Koleje litewskie przywróciły najkrótszą trasę dostaw paliw z rafinerii w Możejkach do portów. Orlen ma zaś zmodernizować zakład.
W sobotę pierwszy raz od 12 lat paliwo z rafinerii Orlenu w litewskich Możejkach ruszyło na Łotwę najkrótszym połączeniem kolejowym przez Reņģe. Od 2008 r., kiedy tory na tym odcinku zostały rozebrane, polska spółka musiała nadkładać ok. 100 km, co pogarszało wyniki działalności na Litwie. Koleje Lietuvos Geležinkeliai (LG) odbudowały 19-km odcinek torów w efekcie ocieplenia relacji Warszawy z Wilnem. Rozebrane tory były symbolem dwustronnych tarć.
– Czasem relacje odbudowuje się trudniej niż infrastrukturę – mówił podczas otwarcia połączenia szef LG Mantas Bartuška. Menedżer podkreślał, że połączenie będzie podstawą do dalszej współpracy i rozwoju także transportu pasażerskiego między Litwą, Polską, Estonią i Łotwą w ramach projektu Rail Baltica. – Nowy tor łączy interesy wszystkich tych krajów – zaznaczył. – To była wielka kość niezgody, ale ta przeszłość za nami – mówił dziennikarzom prezes Orlenu Daniel Obajtek.
O zakupie jedynej rafinerii w krajach bałtyckich zdecydował w 2006 r. prezydent Lech Kaczyński. Nie chodziło tylko o biznes, ale też o bezpieczeństwo dostaw paliw w regionie. Rafinerię chcieli nabyć Rosjanie, a po jej kupnie przez Polaków wstrzymali dostawy surowca ropociągiem Przyjaźń, co interpretowano jako odwet. Wilno chciało jednak, by Orlen przy eksporcie paliwa korzystał z litewskiego portu w Kłajpedzie, a nie tańszych portów na Łotwie. Aby narzucić swoją wolę, Litwini w 2008 r. rozebrali tory do granicy łotewskiej w Reņģe, co zwiększyło koszty logistyki i osłabiło rentowność rafinerii.
Tymczasem Orlen 20 proc. produkcji zakładu w Możejkach, czyli 1,5–2 mln ton rocznie, kieruje właśnie na Łotwę i do Estonii. Produkty Orlenu stanowią 80 proc. tamtejszych rynków paliw. – To było trudne zadanie logistyczne, żeby te produkty przesłać innymi odcinkami kolejowymi i utrzymać te rynki. Logistyka podniosła koszty i tak deficytowej w tym czasie rafinerii – mówił w sobotę Obajtek.
– W ciągu czterech lat kontakty polityczne z Litwą udało się poprawić, duża w tym zasługa obecnego polskiego rządu – dowodził. Jednak w zamian za odbudowę torów do Reņģe i w związku z ryzykiem zmniejszenia użytkowania innych tras Litwini oczekiwali zwiększenia wykorzystania własnych kolei przez Orlen i modernizacji Możejek. Obajtek podkreślił, że obie strony dotrzymały zobowiązań i wyszły sobie naprzeciw.
– Podpisaliśmy porozumienia, które zwiększają dostawy litewskimi kolejami w kierunku granicy polskiej w Mockavie, bo w Polsce rośnie konsumpcja paliw. To dodatkowe ok. 600 tys. ton rocznie, głównie oleju napędowego – wymienił Obajtek. – Podjęliśmy też decyzję, że zmodernizujemy rafinerię, żeby miała dłuższą żywotność. Do połowy roku zamierzamy wyłonić firmę, która przeprowadzi inwestycję umożliwiającą bardziej pogłębiony przerób ropy na bardziej marżowe produkty, głównie benzynę, olej napędowy i paliwo lotnicze jet. Poprawi to kondycję rafinerii, a paliwa zasilą też nasz rynek – dodał.
Problem kolejowy nałożył się na ogólnie kiepskie relacje polsko-litewskie, zwłaszcza w czasach, gdy na czele MSZ stał Radosław Sikorski. Ustępstw odmawiał też zarząd litewskich kolei. W zmianie nastawienia pomogły próby ocieplenia stosunków dwustronnych (pierwsze rozmowy na ten temat rozpoczęto podczas forum w Krynicy we wrześniu 2016 r.), presja Brukseli oraz… przypadek. W 2016 r. dyrektor LG zrezygnował ze stanowiska, gdy dziennikarze ujawnili, że próbował ich przekupić, a firma mimo sankcji nałożonych po aneksji Krymu współpracowała z Rosją.
– Po wyborach w 2016 r. ówczesna prezydent Dalia Grybauskaitė wymogła, by ministrem łączności został bliski jej i przychylny Polsce dotychczasowy szef resortu energetyki Rokas Masiulis. Ten szybko wymienił kierownictwo LG, a nowi menedżerowie zmienili podejście do Orlenu – mówił DGP w 2018 r. Mariusz Antonowicz z Uniwersytetu Wileńskiego. W czerwcu 2017 r. udało się dojść do porozumienia w sprawie odbudowy torów, w grudniu 2017 r. LG dostały od Brukseli 28 mln euro kary za demontaż torów i dyskryminację Orlenu, zaś w marcu 2018 r. podpisały z firmą z Płocka memorandum w sprawie ich odbudowy. Prace ruszyły w sierpniu 2018 r.
Žygimantas Vaičiūnas, który został szefem resortu energetyki po Masiulisie, przyznawał, że decyzja o odbudowie połączenia do Reņģe miała symboliczne znaczenie dla całości polsko-litewskich relacji gospodarczych i politycznych. – Już wcześniej mieliśmy intensywny kalendarz spotkań. Ale jedną rzeczą jest deklarować partnerstwo strategiczne, a drugą – realizować je w praktyce. Zdaje się, że przeszliśmy do tego drugiego etapu – przekonywał w rozmowie z DGP.