W szczycie trzeciej fali Polska co chwilę znajdowała się w czołówce państw z najwyższą liczbą zgonów. Polskie Towarzystwo Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, analizując zgony z powodu COVID-19, wyciągnęło wniosek: im niższy wiek, tym mniejsza śmiertelność. Czy krajowa polityka senioralna ma tu znaczenie?
W Polsce nakłady na opiekę długoterminową wynoszą niespełna pół procent PKB. Średnia dla krajów rozwiniętych to ok. 1,7 proc. PKB. Bez zmniejszenia tych dysproporcji trudno mówić o jakościowej zmianie polityki względem osób najstarszych, zależnych od innych - mówi w rozmowie z DGP dr Rafał Bakalarczyk, ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego ds. polityki społecznej, dyrektor ds. badań społecznych Instytutu Polityki Senioralnej, autor raportu „Starość po polsku. Propozycja reformy systemu opieki nad osobami starszymi”.
Pandemia obnażyła niedostatki polityki względem osób starszych. Np. niedobory strukturalne w systemie opieki instytucjonalnej, gdzie mamy olbrzymie zagęszczenie w placówkach dla osób starszych i niesamodzielnych (średnio ok. 100 osób w DPS-ach) przy ograniczonych liczebnie, słabo wynagradzanych kadrach, które nawet w czasie pandemii musiały krążyć między placówkami. Śmiertelne żniwo, jakie pandemia zebrała w placówkach opieki stacjonarnej i trudności z ich funkcjonowaniem, przypomniały o zaniedbaniach wobec tego sektora. Dla niektórych było to też potwierdzenie, że czas na pilną deinstytucjonalizację. Być może inaczej zorganizowany sposób opieki i wsparcia wobec osób w podeszłym wieku pozwoliłby na pomyślniejsze sprostanie wyzwaniom doby pandemii. Przy czym paradoks sytuacji w Polsce polega na tym, że mimo niskiej wartości wskaźnika instytucjonalizacji tej opieki nasz system jest zarazem daleki od idei deinstytucjonalizacji, czyli zapewnienia wsparcia głównie w domu oraz w ramach usług w warunkach środowiskowych. Dane OECD pokazują od lat, że w Polsce ok. 1 proc. osób w wieku 65 plus otrzymuje opiekę długoterminową w placówkach. To ok. cztery razy mniej niż np. na Słowacji. I ponad 10 razy mniej niż na Węgrzech czy w Czechach. Z kolei raport NIK uwypuklił, że poszczególne gminy słabo wykorzystują istniejące w prawie narzędzia, jak rodzinne domy pomocy, dzienne domy pomocy społecznej czy mieszkania wspomagane.
Pozostało
93%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama