Grzywna, do 10 mln zł nawiązki i 12 lat więzienia będą grozić za umyślne zatrucie wody, powietrza czy błędne postępowanie z odpadami. A jeśli zginą ludzie, może to nawet zostać uznane za zbrodnię

Truciciele rzek, ziemi czy powietrza i niszczyciele przyrody muszą się liczyć z wyższymi niż do tej pory karami za przestępstwa przeciw środowisku, a oprócz więzienia i grzywien wisieć będzie nad nimi widmo dotkliwej nawiązki. I to już od 1 września, kiedy wchodzi w życie ustawa z 22 lipca 2022 r. o zmianie niektórych ustaw w celu przeciwdziałania przestępczości środowiskowej (Dz.U. poz. 1726). Znowelizuje ona przede wszystkim kodeks karny i kodeks wykroczeń, ale też niektóre inne ustawy.

Grzywna, więzienie i nawiązka

Gdy środowiskowy przestępca trafi pod sąd, musi się liczyć nie tylko z karą więzienia, lecz także grzywną. Już ta ostatnia może być dotkliwa. - Wymierza się ją w stawkach dziennych, określając ich liczbę oraz wysokość jednej stawki. Najniższa liczba stawek wynosi 10, najwyższa zaś 540 - przypomina Joanna Wilczyńska, ekspert spółki Atmoterm SA zajmującej się doradztwem środowiskowym. - Stawka dzienna to minimum 10 zł, a maksymalnie 2000 zł. A to znaczy, że grzywna minimalna wynosi 100 zł, a maksymalna nawet 1 080 000 zł - wylicza ekspertka.
Jednak to nie wszystko: sąd ma też prawo nałożyć nawiązkę. Nowością jest to, że zgodnie ze zmienionym art. 47 par. 2 ustawy z 6 czerwca 1997 r. ‒ Kodeks karny (dalej: k.k.) w przypadku umyślnego przestępstwa przeciwko środowisku ma być ona obligatoryjna (w przypadku zaś skazania sprawcy za nieumyślne przestępstwo sąd może ‒ ale nie musi ‒ orzec taki dodatkowy środek karny). Sęk w tym, że nawiązka za przestępstwa środowiskowe może się okazać wielokrotnie wyższa i bardziej uciążliwa niż grzywna. Jej wysokość wyniesie od 10 tys. zł do nawet 10 mln zł. Kwota trafi do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jak mówił podczas omawiania nowych przepisów wiceminister środowiska Jacek Ozdoba, poprzez wprowadzenie obligatoryjnej nawiązki zainicjowana została zasada „niszczysz środowisko - będziesz płacił”. I ma to oznaczać koniec bezradności w przypadku tego typu przestępstw.

Za kratki na lata

Rewolucja dokonuje się też, jeśli chodzi o wysokość środowiskowych kar pozbawienia wolności. Jeśli chodzi o te określone w kodeksie karnym, to wyższe będą kary m.in. za:
Zniszczenia w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach (art. 181 par. 1 k.k.). Minimalna kara pozbawienia wolności wzrosła z trzech do sześciu miesięcy, a maksymalna z pięciu do ośmiu lat. Jeżeli zaś do takiej sytuacji doszło nieumyślne, to sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.
Zniszczenia na terenie objętym ochroną. Jeżeli wbrew przepisom obowiązującym na takim terenie niszczone lub uszkadzane są rośliny lub zwierzęta, a także (co jest rozszerzeniem dotychczasowego przepisu) grzyby lub ich siedliska, jak i siedliska przyrodnicze, i powoduje to istotną szkodę, to można zapłacić grzywnę lub zostać ukaranym karą ograniczenia albo pozbawienia wolności. W tym przypadku nowe przepisy wprowadziły dolne widełki mówiące o trzech miesiącach pozbawienia wolności i podniosły górną granicę z dwóch do pięciu lat. Takim samym sankcjom podlegać ma także ten, kto niezależnie od miejsca czynu niszczy lub uszkadza rośliny, zwierzęta czy grzyby pozostające pod ochroną gatunkową lub ich siedliska, powodując istotną szkodę. Ale jeżeli sprawca owych czynów działa nieumyślnie, to musi się liczyć tylko z grzywną lub karą ograniczenia wolności.
Zanieczyszczanie wody, powietrza lub powierzchni ziemi substancjami albo promieniowaniem jonizującym. Jeżeli czyn mógł zagrozić życiu lub zdrowiu ludzi lub spowodować istotne obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi, lub zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, to minimalnie sąd będzie mógł orzec już nie trzy, ale sześć miesięcy więzienia, a maksymalnie nie pięć, ale nawet osiem lat. Przy działaniu nieumyślnym trzeba się liczyć z utratą wolności już nie na dwa, ale na trzy lata. - Ale jeżeli taki czyn został popełniony w związku z eksploatacją instalacji działającej w ramach zakładu, w zakresie korzystania ze środowiska, na które wymagane jest pozwolenie, to trzeba się liczyć z jeszcze wyższymi sankcjami - mówi Joanna Wilczyńska. ‒ Wówczas sprawca może zostać pozbawiony wolności co najmniej na rok, a maksymalnie do 10 lat (do tej pory było od 6 miesięcy do 8 lat). Jeżeli zaś ktoś działał nieumyślnie, to minimalnie na trzy miesiące, a maksymalnie na pięć lat. Wcześniej dolnej granicy nie było, a górna wynosiła trzy lata - wylicza ekspertka.
Zajmowanie się odpadami w sposób niedozwolony. W tym przypadku lista zakazanych działań też jest długa, chodzi m.in. o składowanie, usuwanie, przetwarzanie, zbieranie, unieszkodliwianie, transportowanie odpadów lub substancji niezgodnie z przepisami. Również o dokonywanie odzysku odpadów lub substancji w takich warunkach lub w taki sposób, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu ludzi lub spowodować obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi, lub zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym. Jeśli ktoś taki czyn popełni, to będzie podlegał karze pozbawienia wolności od roku do 10 lat. To znaczące zaostrzenie kar, bo wcześniej dolna granica wynosiła trzy miesiące, a górna pięć lat.
Przywożenie z zagranicy lub wywożenie za granicę odpadów niebezpiecznych bez obowiązkowego zgłoszenia lub zezwolenia albo nie spełniając jego warunków. Po zmianach trzeba się liczyć nawet z 12 latami odosobnienia (a minimalnie z dwoma). Do tej pory było od sześciu miesięcy do ośmiu lat. Analogiczny wymiar kary grozi temu, kto porzuca odpady niebezpieczne w miejscu nieprzeznaczonym do ich składowania lub magazynowania (czego wcześniejsze przepisy nie uwzględniały). Przy działaniu nieumyślnym trzeba się liczyć z grzywną, karą ograniczenia wolności lub do pięciu lat więzienia.
Zniszczenia w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach lub istotne obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi. Przy takich najtragiczniejszych zdarzeniach sprawca musi się liczyć z pozbawieniem wolności na od 2 do 12 lat (dotychczas od 6 miesięcy do 8 lat). A jeżeli skutkiem jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, to czyn będzie kwalifikowany jako zbrodnia, zagrożona co najmniej trzema latami więzienia.

Nie tylko osoba fizyczna

Do tej pory z karami nakładanymi w postępowaniach karnych musiały się liczyć przede wszystkim osoby fizyczne. Gdy trudno było ustalić konkretnego winnego, to nie bardzo było jak ukarać firmę, zwłaszcza finansowo. To się zmienia. W ustawie z 28 października 2002 r. o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 358; ost.zm. Dz.U. z 2022 r. poz. 1726) pojawił się nowy art. 4a. Stanowi on, że gdy dojdzie do popełnienia czynu zabronionego (przestępstw wymienionych w k.k., ale i w przepisach środowiskowych, m.in. o ochronie przyrody czy substancjach zubożających warstwę ozonową oraz o fluorowanych gazach cieplarnianych) przez osobę reprezentującą podmiot zbiorowy lub działającą w jego imieniu, to podmiot ten podlega odpowiedzialności karnej niezależnie od wydania wyroku albo orzeczenia dotyczącego tej osoby. Kara ta może wynieść od 10 tys. zł do 5 mln zł.

Odpowiedzialność za Odrę po staremu

Wprawdzie premier w wystąpieniach po zatruciu Odry odgrażał się, że przepisy o karach środowiskowych muszą zostać zaostrzone, ale dotychczasowi truciciele tej rzeki mogą spać spokojnie. Wynika to z obowiązującej w kodeksie karnym zasady, że jeżeli w czasie orzekania obowiązuje ustawa inna niż w czasie popełnienia przestępstwa, to choć co do zasady stosuje się ustawę nową, to należy stosować ustawę obowiązującą poprzednio, jeżeli przewiduje łagodniejsze potraktowanie sprawcy za czyn, który popełnił. Gdyby więc nawet znalazł się truciciel Odry, to odpowie na podstawie przepisów dotychczasowych. ©℗

opinia

Krzysztof Gruszecki radca prawny zajmujący się prawem środowiskowym / Materiały prasowe
Podniesienie wysokości kar środowiskowych to bardzo istotna zmiana jakościowa, bo mówiąc kolokwialnie, przestępstwo nie będzie się już sprawcom kalkulować. Do tej pory niektóre podmioty godziły się na jego popełnienie, gdy uznawały, że to im się per saldo opłaca. Górne wysokości kar pozbawienia wolności w postępowania karnych bardzo wzrosły - w większości omawianych przypadków do 8‒10 lat. A w ekstremalnym przypadku, w którym mowa jest w art. 185 pa 3 k.k., czyli gdy doszło do śmierci człowieka lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu wielu osób, mamy wprowadzone przepisy o zbrodni (co oznacza możliwość ukarania karą od trzech do 15 lat - red.).
Kolejna istotna zmiana wiąże się z nawiązkami. W dotychczasowym systemie odpowiedzialności karnej za przestępstwa przeciwko środowisku nawiązki obligatoryjne nie były przewidywane. Nowe przepisy mówią o takiej sankcji. Takie rozwiązanie należy ocenić pozytywnie, ponieważ nawiązki są środkiem karnym o charakterze mieszanym, czyli zarówno zawierają elementy klasycznej sankcji, jak i służą naprawieniu szkody. W przypadku przestępstw środowiskowych pieniądze mają trafić do NFOŚiGW i tym samym muszą być przeznaczone na cele ochrony środowiska. Tymczasem wpływy z grzywien stanowią dochody Skarbu Państwa i są one wykorzystywane na dowolny cel.
Do tej pory w postępowaniu karnym karano co do zasady osoby fizyczne, a podmioty prawne tylko wówczas, kiedy przepisy taką możliwość przewidywały. Wyjątki wynikają z przepisów o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych. Obecne rozwiązania wprowadzają odpowiedzialność podmiotów zbiorowych za przestępstwa środowiskowe na praktycznie takich samych zasadach jak osób fizycznych. Czasami może to mieć dodatkowy aspekt finansowy, ponieważ podmiot, na który jest nakładana kara, jest bardziej wypłacalny od osoby fizycznej. I te kwoty mogą być skuteczniej ściągane. ©℗
Więcej na temat zmian dotyczących kar środowiskowych czytaj 9 września 2022 r. w Poradniku DGP