Nowe podstawy programowe będą pisać eksperci z każdego przedmiotu, teoretycy i praktycy; mają być przedstawieni w połowie września - poinformowała w czwartek minister edukacji Anna Zalewska.

W czwartek szefowa resortu edukacji uczestniczyła w ogólnopolskiej inauguracji roku szkolnego 2016/2017, która odbyła się w Zespole Kształcenia i Wychowania w Rudnie (woj. pomorskie).

Na konferencji prasowej po uroczystości wyjaśniła, że w pierwszej kolejności opracowane zostaną podstawy programowe i podręczniki dla czterech roczników; klas: pierwszej, czwartej i siódmej szkoły podstawowej oraz klasy pierwszej szkoły branżowej. To od tych klas w roku szkolnym 2017/2018 rozpocznie się reformowanie polskiej szkoły.

Szefowa resortu podała, że w połowie września powinni być przedstawieni autorzy z różnych środowisk, którzy będą pracować nad podstawami programowymi w zespołach 5-8 osobowych. "Do połowy września będziecie państwo widzieć, jak będzie wyglądała siatka godzin i wtedy też uspokoimy nauczycieli i pokażemy osoby, które pracują nad poszczególnymi podstawami programowymi" - powiedziała. Zadeklarowała, że "wszystko będzie przejrzyste".

Zapewniła, że "każdy fakt z historii, szczególnie Polski, z okresu II wojny światowej i komunizmu zostanie odnotowany". "Chyba nawet niezinterpretowany - bo faktów się nie interpretuje" - dodała.

"Jak państwo dobrze wiedzą, Jedwabne, pogrom kielecki to zdarzenia historyczne - w związku z tym w sposób oczywisty, kiedy mówimy o XX wieku (to znajdzie się w programie nauczania - PAP)" - mówiła. Zaznaczyła, że "rzadko kto mówi o XX wieku w szkole - chcemy to zmienić, szczególnie w szkole średniej, bo tam mają się uczniowie uczyć faktów, zdobywać wiedzę i umieć na temat dyskutować".

Oceniła, że "doprowadziliśmy do dużego +zinfantylnienia+ edukacji, m.in. łącząc (przedmioty - PAP) w najprzeróżniejsze bloki". Wyjaśniła, że w czwartej klasie szkoły podstawowej będzie propedeutyka przedmiotu, czyli, jak to określiła, "będziemy uczyć dzieci, jak się uczyć, żeby ograniczyć ich porażki".

Zalewska zapewniła, że wygaszanie gimnazjów będzie przebiegało w sposób bardzo ewolucyjny i spokojny. Dopytywana przez dziennikarzy powiedziała, że gimnazja katolickie "nie chcą być szczególnie traktowane". "To są takie same gimnazja, mają podobną infrastrukturę, mają oczywiście swoje metody kształcenia i są taką samą troską dla MEN" - dodała. Zapewniła, że w szkołach podstawowych "nie zmieni się nic, nawet pieczątki".

"Ja uciekam od polityki z edukacji; edukacja ma być dobra, ma być zgodą" - zadeklarowała.