Do Sejmu wpłynął projekt ustawy o wychowaniu patriotycznym w szkole. Pomysł PSL-u nie był uzgodniony ani z resortem edukacji, ani z koalicjantami. Wątpliwości w sprawie propozycji ludowców mają eksperci i nauczyciele.

Pomysł ogłosił szef PSL, a pod projektem, który ma ambicję wprowadzić zmiany do prawa oświatowego i Karty nauczyciela, podpisali się posłowie partii. Nie ma już mowy o osobnym przedmiocie nauczania, teraz ludowcy chcą wdrożenia do szkół trzech nowych programów edukacyjnych. Łączny budżet na ich realizację oszacowano na 15 mln zł. W dokumencie znalazł się m.in. zapis dotyczący utworzenia „kanonu wizyt w miejscach kluczowych dla kultury polskiej i dziedzictwa historycznego” i powołanie Komisji Edukacji Narodowej. Rolą „rządowo-społecznego” organu byłoby m.in. przyjmowanie strategii edukacyjnej państwa, a także opiniowanie projektów aktów prawnych z zakresu prawa oświatowego.

– Możemy zastanawiać się nad tym, jak bardziej wspierać w edukacji postawy patriotyczne. Ale czy wymaga to nowych rozwiązań ustawowych? Wydaje się, że nie. Nowe przepisy mogłyby tylko skomplikować już złożoną mozaikę prawa oświatowego – mówi DGP dr Jędrzej Witkowski, prezes Centrum Edukacji Obywatelskiej. Z kolei wiceprezes zarządu głównego ZNP Urszula Woźniak podkreśla, że zagadnienia patriotyczne i tak realizowane są w obowiązującym programie. – W szkołach obchodzone są wszelkie święta państwowe i lokalne. Dzieci uczestniczą w uroczystościach, czczą ważne z punktu widzenia historycznego wydarzenia i pamiętają o bohaterach. Szkolne społeczności bardzo chętnie włączają się też we wszystkie akcje patriotyczne – wylicza. Jej zdaniem projekt jest po prostu próbą ingerencji politycznej w program edukacji i funkcjonowanie szkoły. – ZNP od początku stoi na stanowisku, że edukację należy odpolitycznić. Nie możemy więc doprowadzać do sytuacji, w której poszczególne ugrupowania zajmują się programami nauczania, to nonsens – dodaje.

Większość postulatów jest już zawarta

Wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer: – Większość postulatów, o których mówią przedstawiciele PSL, ma tak naprawdę swoje odzwierciedlenie w bieżących i planowanych działaniach MEN. Myślę więc, że PSL przed zaprezentowaniem projektu ustawy powinno było porozmawiać z resortem.

W czerwcu kwestia wychowania patriotycznego i społecznego, odpowiedzialności w stosunku do regionu i ojczyzny została wpisana w kierunki polityki oświatowej. Ministerstwo ogłosiło też program dofinansowania wycieczek szkolnych, w których swobodę wyboru miejsca zostawia się nauczycielom, istotne tylko, by punktem obowiązkowym była np. wizyta w teatrze, filharmonii czy muzeum. Wiceminister podkreśla też, że MEN – we współpracy z MON – rozpoczął pilotaż programu „Edukacja z wojskiem” dla uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych. – Będzie on kontynuowany. Ponadto w 2025 r. w szkołach pojawi się nowy przedmiot – edukacja obywatelska, gdzie również mocno zaakcentowane będą kwestie dotyczące patriotyzmu, odpowiedzialności za ojczyznę – zaznacza.

Marek Sawicki z PSL broni pomysłu

– To projekt poselski, a nie rządowy. W takim przypadku nie mieliśmy obowiązku, by rozmawiać o nim z MEN – mówi. – Przedstawiciele resortu edukacji uważają, że cały system został już przez nich naprawiony po rządach PiS. I pewnie nawet ukształtowany na kolejne 50 lat – dodaje. Polityk przekonuje, że proponowane rozwiązania mogą się przyczynić do krzewienia postaw patriotycznych wśród dzieci i młodzieży. – Ale wiem, że środowisk lewicowych w naszej większości koalicyjnej nie jesteśmy w stanie przekonać do żadnych pomysłów PSL. Najlepiej, żebyśmy dawali im głosy, ale nie zgłaszali własnych projektów – kwituje.

Teraz piłka jest po stronie marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który jest koalicjantem KO, ale do wyborów szedł razem z PSL. Może skierować projekt do komisji edukacji lub do Sejmu. Jak słyszymy nieoficjalnie od posłów KO zasiadających w komisji, „nikt nie wyobraża sobie, żeby projekt PSL został przyjęty”. ©℗