Niewielkie klasy, staranna selekcja pedagogów i rekrutacja uczniów – to przepis na sukces szkół katolickich. Ich wychowankowie są w czołówce pod względem wyników z egzaminów gimnazjalnych i testów szóstoklasisty.
Niewielkie klasy, staranna selekcja pedagogów i rekrutacja uczniów – to przepis na sukces szkół katolickich. Ich wychowankowie są w czołówce pod względem wyników z egzaminów gimnazjalnych i testów szóstoklasisty.
Szkoły katolickie zaczęły powstawać równolegle z resztą niepublicznych placówek. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, w roku szkolnym 1990/1991 działała zaledwie jedna taka szkoła podstawowa oraz 18 liceów. W kolejnych latach szkół prowadzonych przez organizacje wyznaniowe (głównie katolickie) zaczęło skokowo przybywać. W roku szkolnym 2000/2001 podstawówek było już 53, liceów – 88, a wraz z reformą szkolnictwa pojawiło się też 77 gimnazjów. Po kolejnych 13 latach organizacje wyznaniowe prowadziły już 93 szkoły podstawowe, do których chodziło 13,1 tys. uczniów, 141 gimnazjów z 18,4 tys. uczniów oraz 90 ogólniaków, do których zapisanych było 9,1 tys. licealistów.
Choć to kropla w 3,5-milionowym morzu uczniów szkół tych poziomów, okazuje się, że coraz bardziej widoczna. Mimo że szkoły katolickie kształcą relatywnie niewielu wychowanków, wskakują na wysokie miejsca w statystykach egzaminacyjnych. W tym roku w DGP przygotowaliśmy dwa rankingi szkół oparte o wyniki egzaminów zewnętrznych. Zarówno w przypadku podstawówek, jak i gimnazjów szkoły prowadzone przez zakony lub katolickie stowarzyszenia zajęły co najmniej po kilka miejsc w czołówce. W przypadku gimnazjów stanowiły one niemal jedną czwartą ze stu najlepszych szkół, których uczniowie osiągają najwyższe wyniki zarówno z zakresu matematyki, jak i języka polskiego. Katolickie licea znajdują się wysoko także w corocznym rankingu fundacji Perspektywy. Na 400 ujętych w nim szkół, około 50 to ogólniaki prowadzone przez kościół lub związane z nim podmioty.
W woj. kujawsko-pomorskim pod względem wyników z języka polskiego na ubiegłorocznym egzaminie gimnazjalnym najlepsza wśród gimnazjów niepublicznych i trzecia w ogóle okazała się szkoła Towarzystwa Salezjańskiego z Torunia. Była też drugą najlepszą wśród placówek niepublicznych pod względem matematyki. W województwie lubelskim w czołówce są Pallotyńskie Gimnazjum im. Ignacego Paderewskiego w Lublinie i Katolickie Gimnazjum im. C. Norwida w Białej Podlaskiej. Katolickie Gimnazjum im. Jana Pawła II w Gorzowie Wielkopolskim jest drugie pod względem umiejętności matematycznych w woj. lubelskim. W tej samej kategorii drugie w woj. łódzkim jest Katolickie Gimnazjum im. Jana Pawła II w Łodzi. Dwa na trzy najwyższe wyniki z matematyki w Małopolsce należą do publicznych gimnazjów: nr 52 ojców Pijarów oraz Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Na Mazowszu Gimnazjum Przymierza Rodzin im. Jana Pawła II w Warszawie jest trzecią najlepszą pod tym względem szkołą niepubliczną. W Opolu Diecezjalne Gimnazjum w Nysie jest drugie w ogóle.
Na Podlasiu w czołówce jest Prywatne Gimnazjum Sióstr Niepokalanek w Jarosławiu i Katolickie Gimnazjum im. ks. B. Markiewicza w Krośnie. Na Podlasiu króluje Katolickie Gimnazjum im. Matki Bożej Miłosierdzia w Zespole Szkół Katolickich w Białymstoku. Najlepsi z matematyki na Śląsku są natomiast uczniowie Gimnazjum Katolickiego z Częstochowy. W ścisłej czołówce z języka polskiego jest Katolickie Gimnazjum w Czechowicach-Dziedzicach. Sukcesy w przedmiotach ścisłych odnoszą uczniowie Katolickiego Gimnazjum im. św. S. Kostki w Kielcach. W Warmińsko-Mazurskim do czołówki wchodzą ci, którzy uczęszczają do Salezjańskiego Gimnazjum Niepublicznego im. św. D. Savio w Ostródzie. W Wielkopolsce dobrze radzą sobie ci, którzy uczęszczają do Chrześcijańskiego Gimnazjum im. Króla Dawida w Poznaniu, a w Zachodniopomorskiem – do Katolickiego Gimnazjum w Koszalinie, Katolickiego Gimnazjum im. św. S. Kostki oraz Gimnazjum Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców im. P.J. Frassetiego w Gorzowie Wielkopolskim.
Dlaczego tak się dzieje? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wiadomo natomiast, że podobne rezultaty szkoły katolickie mają też na Zachodzie. 74 proc. prowadzonych przez kościół lub organizacje religijne podstawówek i 73 proc. szkół średnich uzyskało w ocenie tamtejszego ministerstwa oświaty wynik wybitny lub dobry.
Szkoła katolicka powinna w swoim statucie określić, czym dokładnie objawia się jej charakter. Wgląd w jej pracę może mieć biskup diecezji. Nie ma jednak obowiązku, by na czele takiej szkoły stała osoba duchowna.
Skąd biorą się ich wysokie wyniki? Dr hab. Piotr Mikiewicz, pedagog z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej tłumaczył to, tak, jak wyniki reszty szkół niepublicznych – staranną rekrutacją kandydatów. – Mają naturalne uwarunkowania, by uzyskać dobre wyniki – przyznaje. – W takich szkołach dzieci często muszą przejść wstępną selekcję. Dostają się tylko najlepsze. Potwierdza to prof. Kazimierz Przyszczypkowski z UAM. Jego zdaniem nie chodzi tylko o dobre wyniki uczniów w nauce, ale też o całe zaplecze, z którym młody człowiek do szkoły przychodzi – rodzicami, którzy mają wobec niego wysokie aspiracje, dużą motywacją do kształcenia, zainteresowania pozaszkolne.
Nie wszystkie placówki mają jednak ten luksus – część z nich działa jak szkoły publiczne, więc ma obowiązek przyjąć uczniów jak leci, z rejonu. Na całym Pomorzu najlepsze pod względem języka polskiego jest właśnie Publiczne Katolickie Gimnazjum w Gdańsku (jeśli wziąć pod uwagę matematykę – jest drugie w regionie).
Rodzice, którzy posłali dzieci do katolickich szkół, zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt – wychowanie. – Szkoła ma spójny program z tym, co mówimy dzieciom w domu. Przekazuje nie tylko wiedzę, ale i wartości. Bardzo mnie cieszy też ścisła współpraca z rodzicami. Jak tylko coś się dzieje, rozmawiam z nauczycielami, którzy mają dla mnie czas i widzę, że zależy im na dobru ucznia. W szkole nie raz słyszałam, że kadra pedagogiczna nie jest od tego, żeby przejmować odpowiedzialność za wychowanie, ale żeby nas w nim wspierać. Podoba mi się taki model – przekonuje matka trzech córek. Dwóch w warszawskim katolickim gimnazjum, jednej – w szkole podstawowej. – Za szkołę płacimy co prawda niemałe pieniądze, ale dzięki temu też wiemy, iż może się ona dostosować do zainteresowań uczniów. Co roku na początku wychowawca robi sondę, jakie kółka zainteresowań szkoła powinna otworzyć. Te pomysły zmieniają się dość dynamicznie, więc bywa, że zajęcia zmieniają się z roku na rok – tłumaczy. Dwie z trzech szkół katolickich to placówki niepubliczne. Czesne waha się od kilkuset do prawie dwóch tysięcy złotych za miesiąc nauki.
Inni rodzice zwracają uwagę na starannie wyselekcjonowaną kadrę – w szkołach pracują ludzie, którzy będą w stanie realizować ich program wychowawczy. Znaczenie mają również niewielkie klasy, w których uczą się dzieci. Jak przyznają rodzice, szkoły katolickie dają im przez to poczucie bezpieczeństwa.
Co ciekawe, szkoły katolickie wypadają lepiej od prowadzonych przez samorządy w kształceniu w zakresie przedmiotów humanistycznych. Mało któremu udaje się wywindować na pierwsze miejsce pod względem matematyki. Prof. Przyszczypkowski przekonuje, że w kształceniu humanistycznym dużą rolę odgrywa nie tyle sama szkoła, co środowisko, z którego pochodzi dziecko. – Nauczanie matematyki nie wymaga poznawania kodów kulturowych czy specyficznego języka – zaznacza. – A to tego brakuje dzieciom ze środowisk, w których rodzice nie inwestują aż tak wiele w ich edukację – dodaje.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama